
Dowcipnisie, którzy myślą, że mogą zupełnie anonimowo i bezkarnie wszczynać fałszywe alarmy bombowe w instytucjach, firmach, szpitalach czy urzędach, są w błędzie. W lipcu przed elbląskim sądem zapadły wyroki wobec dwójki osób, które testowały czujność miejskich służb. Kara pozbawienia wolności, co prawda w zawieszeniu, ale jest i solidna dotkliwość finansowa.
W marcu, niemal dzień po dniu, informacje o podłożeniu ładunku wybuchowego otrzymały dwa elbląskie szpitale. 34-letnia Krystyna O. zaalarmowała Elbląski Szpital Specjalistyczny przy ul. Komeńskiego, bo, jak tłumaczyła policjantom, chciała, by jej mąż opuścił jeden z oddziałów i wrócił do domu. Natomiast 37-letni Sebastian S. postawił późną nocą na nogi Wojewódzki Szpital Zespolony przy ul. Królewieckiej. Został jednak bardzo szybko zatrzymany przez policjantów. Ukrył się w piwnicy jednego z bloków przy ul. Rodziny Nalazków. Mężczyzna był już wcześniej notowany m.in. za rozboje.
Oboje trafili przed sąd, który w lipcu wydał wyroki. I tak, Sebastian S. został skazany na karę 9 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 4 lata, ale będzie w tym czasie pod opieką kuratora. Sąd zobowiązał również mężczyznę do "powstrzymania się od nadużywania alkoholu". Ale najdotkliwsza jest kara finansowa. 37-latek ma zapłacić nawiązkę w wysokości 10 tys. zł na rzecz Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Wyrok jest prawomocny. Sąd zdecydował również o podaniu do publicznej wiadomości nazwiska skazanego, Sebastiana Skrockiego.
Z kolei Krystyna O. została skazana na karę 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, a na rzecz szpitala przy ul. Komeńskiego musi zapłacić 2 tys. zł. Ten wyrok nie jest prawomocny.
Tylko w lipcu na terenie Elbląga służby sprawdzały bombowe informacje w Wojskowej Komendzie Uzupełnień (i to dwukrotnie), a także w Urzędzie Skarbowym i Prokuraturze Okręgowej. W tych przypadkach, podobnie, jak w ubiegłorocznych akcjach dotyczących rzekomych ładunków wybuchowych umieszczonych m.in. w restauracjach sieci McDonalds, w placówkach znanej firmy pożyczkowej oraz telekomunikacyjnej, sygnały obejmowały lokale w całej Polsce. Dowcipnisie nie precyzowali bowiem, w którym dokładnie ma dojść do wybuchu. Policja jednak przypomina - a sąd elbląski daje temu wyraźny znak - osoba, które testuje czujność służb musi liczyć się z konsekwencjami.
Oboje trafili przed sąd, który w lipcu wydał wyroki. I tak, Sebastian S. został skazany na karę 9 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 4 lata, ale będzie w tym czasie pod opieką kuratora. Sąd zobowiązał również mężczyznę do "powstrzymania się od nadużywania alkoholu". Ale najdotkliwsza jest kara finansowa. 37-latek ma zapłacić nawiązkę w wysokości 10 tys. zł na rzecz Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Wyrok jest prawomocny. Sąd zdecydował również o podaniu do publicznej wiadomości nazwiska skazanego, Sebastiana Skrockiego.
Z kolei Krystyna O. została skazana na karę 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, a na rzecz szpitala przy ul. Komeńskiego musi zapłacić 2 tys. zł. Ten wyrok nie jest prawomocny.
Tylko w lipcu na terenie Elbląga służby sprawdzały bombowe informacje w Wojskowej Komendzie Uzupełnień (i to dwukrotnie), a także w Urzędzie Skarbowym i Prokuraturze Okręgowej. W tych przypadkach, podobnie, jak w ubiegłorocznych akcjach dotyczących rzekomych ładunków wybuchowych umieszczonych m.in. w restauracjach sieci McDonalds, w placówkach znanej firmy pożyczkowej oraz telekomunikacyjnej, sygnały obejmowały lokale w całej Polsce. Dowcipnisie nie precyzowali bowiem, w którym dokładnie ma dojść do wybuchu. Policja jednak przypomina - a sąd elbląski daje temu wyraźny znak - osoba, które testuje czujność służb musi liczyć się z konsekwencjami.
A