
Szanowne Elblążanki i Elblążanie! My, pracownicy Spółki „Tramwaje Elbląskie”, stajemy dziś przed bardzo trudną decyzją. W obronie swoich praw pracowniczych godnej pracy i płacy wobec braku dialogu społecznego, decydując się na strajk, który uderzy bardziej w Was, Szanowni Państwo, niż we władze samorządowe - zdecydowaliśmy się jednak to zrobić. I w tym miejscu prosimy Państwa o wyrozumiałość – piszą w oświadczeniu do mieszkańców strajkujący pracownicy Tramwajów Elbląskich.
Problem płac i finansowania spółki „Tramwaje Elbląskie” nie jest nowy. Komunikacja miejska we wszystkich miastach Polski jest dotowana przez władze samorządowe, bo nie przynosi zysków i nigdy tego nie zrobi. Kwestią pozostaje tylko, w jakiej wysokości będzie dotowana.
Poprzedni spór zbiorowy nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Mimo że zostało podpisane porozumienie, otrzymaliśmy w większości niewielkie podwyżki, ale o dodatkach za pracę w niedziele i święta mogliśmy zapomnieć.
Przez ostatnie 2,5 roku z pracy w spółce odeszło ponad 30 pracowników, w większości motorniczych i pracowników zaplecza technicznego. Praca przez 25-26 dni w miesiącu prawie po 10 godzin dziennie nie każdemu służyła i wyszła na zdrowie. Braki kadrowe nie były uzupełniane, bo kto zgodzi się na pracę za 2000 zł, a takie pensje dostają za nominalny czas pracy młodsi stażem motorniczowie czy elektromonterzy, starsi – w granicach 2500 zł (netto), skutkiem czego wypracowywaliśmy nadmierne ilości nadgodzin, powodujących zmęczenie i stres.
Od sierpnia 2019 roku jesteśmy w sporze zbiorowym z pracodawcą z dwoma żądaniami:
podwyższenia płacy zasadniczej o 500 zł i anulowania porozumienia o limicie godzin nadliczbowych rocznie (384 nadgodziny) i powrót do zapisu Kodeksu Pracy, czyli 150 nadgodzin w ciągu roku.
Mimo iż Pan Prezydent był na bieżąco informowany przez pracodawcę o postępach rozmów, a raczej braku postępu - nie reagował. Reakcja przyszła na sesji zatwierdzającej budżet miasta. Obcięcie budżetu dla komunikacji miejskiej, w tym dla samej spółki „Tramwaje Elbląskie” o blisko 1200 tys. zł ( co przekłada się na obcięcie ponad 100 000 wozokilometrów), pokazało, że nie ma mowy o żadnym rozwoju komunikacji tramwajowej.
Jak oceniać inaczej tą decyzję po szumnym otwarciu torowiska w 12 lutego czy zakupie tramwajów Moderus i jednoczesnym „wycinaniu” kursów tramwajowych w godzinach popołudniowych i wieczornych w dni powszednie, a w soboty i niedziele w ciągu całego dnia. Tramwaj co pół godziny, to nie ekologiczna komunikacja miejska.
Co władza chce udowodnić? Komunikacja tramwajowa jest niepotrzebna? Wagony jeżdżą puste? Jeśli jadą dwa lub trzy w odstępie minutowym, to tak. Czy tak trudno przez dwadzieścia lat zrobić porządny rozkład jazdy dla 18 wagonów? Czy trzeba się posiłkować ekspertami za duże pieniądze, by wymyślili to za Was, drodzy pracownicy ZKM?
Sugerowaliśmy nieraz swoją chęć i gotowość do współdziałania przy wprowadzeniu zmian w komunikacji tramwajowej. Niestety, bez odzewu.
Dziś chcemy poważnej dyskusji o przyszłości tramwaju w Elblągu, mieście z tradycjami tramwajowymi liczącymi ponad 120 lat, o przyszłości pracowników, o planach rozwoju, a nie wygaszania działalności.
Motto Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP brzmi: „Dialog w obronie praw pracowniczych”. Kto zasiądzie z nami do rozmowy?
W imieniu strajkującej załogi
Roman Kluczyk, przewodniczący Zakładowej Organizacji Związkowej
Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP