Nieprawdziwe są pogłoski, jakoby planowano likwidację szpitala w Braniewie. Szpital ma wprawdzie dwudziestomilionowe zadłużenie, komornik zajął należności z NFZ na rzecz ZUS, a pracownicy nie otrzymują całości wynagrodzenia, mimo to lekarze i pielęgniarki nie odchodzą od łóżek, a pacjenci mają tu odpowiednią opiekę.
Lekarze i pielęgniarki w całej Polsce strajkują i domagają się podwyżek, a pracownicy szpitala braniewskiego pracują normalnie i domagają się jedynie wypłaty swoich świadczeń.
Zapewnia o tym przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Braniewo Bożena Garus: - W naszym braniewskim szpitalu takiej akcji nie prowadzimy, więc zachęcam wszystkich pacjentów: nie bójcie się do naszego szpitala przychodzić, ponieważ szpital jest dla was. My pracujemy, pomimo różnych nastrojów.
A nastroje są raczej minorowe, skoro pracownicy szpitala za maj dostali zaledwie 38 proc. wynagrodzenia, ale tylko ci, którzy mają umowę o pracę. Dyrekcja obiecuje, że zatrudnieni na umowy kontraktowe dostaną pieniądze za maj najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.
Komornik przejął na rzecz ZUS 60 proc. należności z kwietnia, 100 proc. z maja i 50 proc. z czerwca.
- Wojewoda jest w stanie wpłynąć na ZUS, żeby odroczył spłatę należności o miesiąc - mówi starosta braniewski Leszek Dziąg. - Ale nam potrzeba czterech-pięciu miesięcy, żeby móc uchronić miejsca pracy i zapewnić usługi medyczne.
Dyrektor szpitala chciałby jak najszybciej spłacić ZUS, aby otrzymać dwumilionowe umorzenie długu. Podaje, że płace brutto to 78 proc. kosztów szpitala, za pozostałe 22 proc. nie można utrzymać placówki. Nie można jednak zwiększyć dochodów szpitala, bo NFZ zaplanował już wydatki do końca 2007 roku. Dlatego, niestety, koniecznością jest ograniczenie wydatków. Większość pracowników wierzy, że szpital otrzyma pomoc w trudnym dla niego okresie, że będzie praca, a pacjenci nie będą musieli dojeżdżać aż do Elbląga.
Zdaniem dyrektora, są duże szanse na uzdrowienie sytuacji: - Perspektywa przekształcenia i oddłużenia jednostki da pracownikom możliwość spokojnej pracy i regularnego wynagrodzenia - przekonuje Ryszard Kudła, dyrektor SNZOZ w Braniewie. - Szpital ma duże szanse. Po oddłużeniu i wewnętrznej restrukturyzacji będzie w stanie utrzymywać się sam.
Ale na to - zdaniem dyrekcji - trzeba będzie jeszcze poczekać do października. Czy wytrzymają to portfele pielęgniarek?
Do szpitala trafiają pacjenci z całej Polski, także obcokrajowcy. To największy pracodawca w tym regionie, w kwietniu 2007 r. zatrudniał 134 osoby. Dlatego o uzdrowienie sytuacji walczą solidarnie pracownicy, dyrekcja szpitala i starosta braniewski. Mediację prowadzi wojewoda warmińsko-mazurski. W poniedziałek do Braniewa przyjedzie lekarz wojewódzki Krzysztof Pomorski wraz z Wojewódzką Komisją Dialogu Społecznego, by przyjrzeć się problemom szpitala od podszewki i znaleźć sposób na ich rozwiązanie.
Zapewnia o tym przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Braniewo Bożena Garus: - W naszym braniewskim szpitalu takiej akcji nie prowadzimy, więc zachęcam wszystkich pacjentów: nie bójcie się do naszego szpitala przychodzić, ponieważ szpital jest dla was. My pracujemy, pomimo różnych nastrojów.
A nastroje są raczej minorowe, skoro pracownicy szpitala za maj dostali zaledwie 38 proc. wynagrodzenia, ale tylko ci, którzy mają umowę o pracę. Dyrekcja obiecuje, że zatrudnieni na umowy kontraktowe dostaną pieniądze za maj najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.
Komornik przejął na rzecz ZUS 60 proc. należności z kwietnia, 100 proc. z maja i 50 proc. z czerwca.
- Wojewoda jest w stanie wpłynąć na ZUS, żeby odroczył spłatę należności o miesiąc - mówi starosta braniewski Leszek Dziąg. - Ale nam potrzeba czterech-pięciu miesięcy, żeby móc uchronić miejsca pracy i zapewnić usługi medyczne.
Dyrektor szpitala chciałby jak najszybciej spłacić ZUS, aby otrzymać dwumilionowe umorzenie długu. Podaje, że płace brutto to 78 proc. kosztów szpitala, za pozostałe 22 proc. nie można utrzymać placówki. Nie można jednak zwiększyć dochodów szpitala, bo NFZ zaplanował już wydatki do końca 2007 roku. Dlatego, niestety, koniecznością jest ograniczenie wydatków. Większość pracowników wierzy, że szpital otrzyma pomoc w trudnym dla niego okresie, że będzie praca, a pacjenci nie będą musieli dojeżdżać aż do Elbląga.
Zdaniem dyrektora, są duże szanse na uzdrowienie sytuacji: - Perspektywa przekształcenia i oddłużenia jednostki da pracownikom możliwość spokojnej pracy i regularnego wynagrodzenia - przekonuje Ryszard Kudła, dyrektor SNZOZ w Braniewie. - Szpital ma duże szanse. Po oddłużeniu i wewnętrznej restrukturyzacji będzie w stanie utrzymywać się sam.
Ale na to - zdaniem dyrekcji - trzeba będzie jeszcze poczekać do października. Czy wytrzymają to portfele pielęgniarek?
Do szpitala trafiają pacjenci z całej Polski, także obcokrajowcy. To największy pracodawca w tym regionie, w kwietniu 2007 r. zatrudniał 134 osoby. Dlatego o uzdrowienie sytuacji walczą solidarnie pracownicy, dyrekcja szpitala i starosta braniewski. Mediację prowadzi wojewoda warmińsko-mazurski. W poniedziałek do Braniewa przyjedzie lekarz wojewódzki Krzysztof Pomorski wraz z Wojewódzką Komisją Dialogu Społecznego, by przyjrzeć się problemom szpitala od podszewki i znaleźć sposób na ich rozwiązanie.
Monika Łącka-Martuszewska - TVP3