UWAGA!

Szpital wojewódzki: O czym pacjent wiedzieć powinien

 Elżbieta Gelert
Elżbieta Gelert (fot. Anna Dembińska, archiwum portEl.pl)

Ponad 100 osób korzysta codziennie z Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu, drugie tyle z pomocy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Dlaczego pacjenci muszą czekać w kolejkach? O tym rozmawiamy z Elżbietą Gelert, dyrektor szpitala.

- Wojewódzki Szpital Zespolony w Elblągu prowadzi zarówno Szpitalny Oddział Ratunkowy jak i Nocną i Świąteczną Opiekę Zdrowotną, gdzie pacjenci mogą uzyskać pomoc. Każde z nich mieści się w odrębnych miejscach w szpitalu. Czy pacjenci je rozróżniają, chcąc skorzystać z Waszej pomocy?

- Większość tak. Do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który działa 24 godziny na dobę, w pierwszej kolejności trafiają pacjenci przywożenie karetkami, w drugiej kierowani przez lekarza rodzinnego lub specjalistę, gdy nagle ich stan zdrowia się pogorszy. Trzecia grupa to pacjenci, którzy zgłaszają się sami, bo źle się czują. SOR dzieli się na trzy podstawowe części: chirurgiczną, zachowawczą-obserwacyjną i ostrą, gdzie trafiają osoby z wypadków. Mamy też odcinek okulistyczny, pediatryczny i położniczo-ginekologiczny. Na SOR-ze medycy dokonują preselekcji, czy dany pacjent wymaga natychmiastowej pomocy, czy może poczekać na przykład od godziny do dwóch, czy nawet od 4 do 6 godzin.

 

- Pacjenci często narzekają właśnie na to, że długo muszą czekać na pomoc.

- Każdy, kto przychodzi do szpitala, zakłada że to on jest najciężej chory i my to rozumiemy, bo takie jest subiektywne poczucie choroby u pacjentów. Rzadko się zdarza, by pacjent cierpliwie czekał na swoją kolej i nie zgłaszał roszczeń, dlaczego to nie on jest przyjęty pierwszy, a ktoś inny, kto dotarł na przykład do szpitala później. To lekarze, a jest ich na każdym dyżurze tylko trzech, oceniają stan zdrowia chorych i to oni decydują również o tym, którzy pacjenci mogą poczekać, a którzy muszą być przyjęci szybciej.

Lekarzy na dyżurze, jak wspomniałam, jest trzech. Jeśli w ciągu doby mamy około 100 pacjentów, to proszę zobaczyć, jak dużo chorych przypada na jednego lekarza. Najwięcej przypadków dotyczy skierowań do chirurga, który nie jest w stanie przyjąć od razu wszystkich. Proszę też pamiętać o tym, że na SOR często zlecane są pacjentom dodatkowe badania, a na ich wyniki i opis też trzeba poczekać. To nie jest tak, że rentgen czy tomograf czeka tylko na wybraną osobę, bo przecież wykonujemy również planowe badania i pacjent SOR też niestety musi poczekać na swoją kolej. Procedura postępowania z pacjentem od momentu, kiedy trafi on na SOR trwa. Lekarz nie jest w stanie w ciągu krótkiego czasu chorego zbadać, zrobić kompletu badań, postawić diagnozy i wyleczyć. Oczywiście chcielibyśmy, aby to wszystko trwało szybciej, ale niestety fizycznie nie ma takiej możliwości.

W naszym szpitalu prowadzimy także Nocną i Świąteczną Opiekę Zdrowotną, która funkcjonuje w dni powszednie po godzinie 18 i w dni wolne. Ze względów organizacyjnych celowo mieści się w innym miejscu niż SOR. W Świątecznej i Nocnej Opiece pracują inne zespoły niż w SOR-ze. Gdy przychodzi sobota czy niedziela, z tej formy pomocy medycznej korzysta codziennie około 100 osób, z czego połowa to dzieci, szczególnie teraz w okresie wzmożonych zakażeń. Dodatkowo pracuje tu pielęgniarka, która wykonuje około 70-80 iniekcji w trakcie dyżuru.

Założenie jest takie, by Nocna i Świąteczna Opieka pomagała pacjentom po zamknięciu przychodni, czyli POZ. Nie powinna ona jednak zastępować POZ, ale być miejscem, do którego zgłaszają się pacjenci, którym na przykład nagle wysoko wzrośnie temperatura, czy nagle pojawił się silny ból lub inne nagłe dolegliwości. Nie powinno być tak, co się zdarza, że dany pacjent chodzi z przeziębieniem trzy, cztery dni, a potem przychodzi do nocnej opieki do szpitala, bo albo nie miał czasu pójść do swojego lekarza rodzinnego, albo się tam po prostu nie dostał.

 

- Pacjenci przychodzą do szpitala, bo i tak wiedzą, że muszą być zbadani.

- Oczywiście. Nie jesteśmy przecież w stanie sprawdzić, dlaczego nie dostał się do lekarza rodzinnego. Gdzieś szwankuje cały system POZ, bo gdyby działał dobrze, to nie byłoby takiej sytuacji, w której około połowy pacjentów, oczywiście z medycznego punktu widzenia, przychodzi na Nocną i Świąteczną Opiekę niepotrzebnie. Jednak jeśli taki pacjent przyjdzie, na pewno udzielimy mu pomocy. Stąd nasze apele i tłumaczenia, że Nocna i Świąteczna Opieka Medyczna to nie jest przychodnia zdrowia. Pomagamy tutaj doraźnie, taka nasza rola, a dalsze leczenie i tak odbywa się u lekarza rodzinnego, chyba że stan pacjenta wskazuje, że pilnie należy udzielić mu pomocy.

W nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej za każdym razem na dyżurze jest inny lekarz, nie znamy historii choroby danego pacjenta, bo nie mamy wglądu do dokumentów lekarzy rodzinnych. Wielu pacjentów myśli, że jak się nie dostali do lekarza rodzinnego, to pojadą po prostu do szpitala i zrobią sobie badania. Ale tu nie ma takiej diagnostyki jak na SOR-ze.

Największym problemem dla nas jako szpitala jest to, że kadra Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej nie jest na stałe przypisana do tego miejsca. To głównie rezydenci, którzy mają tutaj dyżury. Nie ma również obowiązku dla lekarzy rodzinnych, by pełnili tu swoje dyżury. Zwracaliśmy się kilkukrotnie z apelami, pisemnie i ustnie, robiliśmy spotkania, zachęcając lekarzy rodzinnych do pracy w nocnej opiece. Bez skutku.

 

- To kwestia niewystarczającego wynagrodzenia czy braku zainteresowania takimi dyżurami?

- Myślę, że i jedno, i drugie. Lekarze rodzinni przyzwyczaili się już do swojego systemu pracy, bez sobót i niedziel oraz pracy w nocy. Kiedyś chętnych było więcej. Już nie mówię o dalszej przeszłości, kiedy poszczególnie przychodnie miały po prostu swoje dyżury, podczas których pracowały całodobowo.

 

- Byłem ostatnio w szpitalu podczas dyżuru Nocnej i Świątecznej Pomocy i zauważyłem, że wielu pacjentów przyjeżdża tu z miejscowości oddalonych nawet 50 km od Elbląga, albo i dalszych...

- Teoretycznie jest tak, że każdy szpital powinien prowadzić Nocną i Świąteczną Opiekę Zdrowotną. Ale tylko nasz - jeśli chodzi o placówki w najbliższej okolicy – ma lekarza pediatrę na etacie. Dlatego przyjeżdżają do nas nie tylko pacjenci z Braniewa czy Pasłęka, ale także z Morąga, Ostródy, Nowego Dworu Gdańskiego, Sztumu, czy Malborka. My jako Wojewódzki Szpital Zespolony mamy formalnie - jeśli chodzi o Nocną i Świąteczną Opiekę Zdrowotną – pod swoją opieką mieszkańców Elbląga i części powiatu elbląskiego w promieniu 30 km, w sumie ok. 150 tys. osób. I za to otrzymujemy pieniądze z kontraktu z Narodowego Funduszu Zdrowia. Za to, że opiekujemy się mieszkańcami z całego terenu wokół, nikt szpitalowi nie płaci. A pacjentów spoza rejonu przyjmujemy, bo przecież nie możemy ich odesłać z kwitkiem.

 

--- materiał promocyjny ---


Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie