46-letni mężczyzna, który tydzień temu w Urzędzie Miejskim oblał się rozpuszczalnikiem i groził, że się podpali, nadal przebywa w szpitalu. Jego rodzina – żona oraz dwójka dzieci - jest pod stałą opieką psychologa. - Ich sytuacja jest skomplikowana, ale rozważamy różne formy pomocy – zapewnia Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga.
W piątek (30 stycznia) po godzinie 10 na korytarzu przed prezydenckim gabinetem 46-letni mężczyzna oblał się rozpuszczalnikiem, wyjął zapalniczkę i groził, że się podpali. Z desperatem rozmowę nawiązał wiceprezydent Marek Pruszak. Udało mu się uspokoić sytuację i po kilkudziesięciu minutach mężczyzna dobrowolnie oddał siew ręce policjantów. Został przewieziony na obserwację psychiatryczną do szpitala.
Powodem desperackiego kroku była trudna sytuacja rodzinna, w której znalazł się 46-latek. Mężczyzna wprowadził się w grudniu ub. r. wraz z żoną i dwójką dzieci (jedno z nich jest niepełnosprawne) do matki, która dostała mieszkanie od miasta.
- Z matką się nie dogaduje, są między nimi konflikty, oboje założyli sobie Niebieskie Karty – informowała tuż po zdarzeniu Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga. - Już wcześniej były między nimi tarcia, ale zdecydował się jednak z nią zamieszkać, bo myślał, że matka się zmieni. Tydzień wcześniej mężczyzna przyszedł do prezydenta Jerzego Wilka i domagał się przydzielenia samodzielnego mieszkania - kontynuowała. - Pan prezydent tłumaczył, że obowiązują pewne procedury, że jest kolejka oczekujących. Zlecił jednocześnie Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej otoczenie opieką rodziny tego mężczyzny. Mężczyzna z żoną nie prowadzą wspólnego gospodarstwa domowego, mąż nie ujawnił swojego dochodu. Żona natomiast dostaje alimenty z funduszu alimentacyjnego na dwójkę dzieci, dostaje też dodatek rehabilitacyjny i pielęgnacyjny na niepełnosprawne dziecko oraz na siebie, córka korzysta z dożywiania w świetlicy szkolnej. Ponadto rodzina otrzymywała pomoc psychologiczną. Jako rozwiązanie tymczasowe zaproponowano, by żona z dzieckiem przeprowadziły się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, a ten mężczyzna do Domu dla Bezdomnych. On się na to nie zgodził, nie chciał rozdzielenia rodziny. Sytuacja jest skomplikowana, ale będziemy starali się ją załagodzić - zapewniała rzeczniczka prezydenta Elbląga.
Jak dziś wygląda sytuacja tej rodziny?
- Mężczyzna nadal przebywa w szpitalu – mówi asp. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu.- Trwają czynności sprawdzające pod kątem kierowania gróźb przez matkę mężczyzny, co miało doprowadzić go do desperackiego działania.
- Żona i dzieci są pod stałą opieką psychologa, który uznał, że nie mogą oni nadal mieszkać z matką mężczyzny – mówi z kolei Monika Borzdyńska. - Muszą zostać odseparowani do czasu rozstrzygnięcia kwestii stosowania przemocy. Kobieta wraz z dziećmi przeniosła się więc do rodziny, ale to też rozwiązanie tymczasowe. Nie wchodzi w grę także umieszczenie ich w Ośrodku Interwencji Kryzysowej – kontynuuje rzeczniczka prezydenta. - Psycholog uznał bowiem, że byłoby to szkodliwe, szczególnie dla niepełnosprawnego dziecka. Są też inne czynniki, które przemawiają przeciwko umieszczeniu ich w tej placówce. Sytuacja tej rodziny jest bardzo skomplikowana – podkreśla Monika Borzdyńska. - Małżonkowie mają rozdzielność majątkową, traktowani są więc jak dwie oddzielne rodziny. Teraz nastawiamy się głównie na pomoc matce i jej dzieciom. Być może, ale tu kluczowa jest opinia psychologa, tymczasowo zostanie jej przyznane mieszkanie socjalne. Cały czas bowiem jesteśmy otwarci na pomoc, ta pani jest w stałym kontakcie z prezydentem i będziemy szukać dobrych rozwiązań. Ta rodzina nie zostanie bez pomocy – kończy rzeczniczka prezydenta miasta.
Powodem desperackiego kroku była trudna sytuacja rodzinna, w której znalazł się 46-latek. Mężczyzna wprowadził się w grudniu ub. r. wraz z żoną i dwójką dzieci (jedno z nich jest niepełnosprawne) do matki, która dostała mieszkanie od miasta.
- Z matką się nie dogaduje, są między nimi konflikty, oboje założyli sobie Niebieskie Karty – informowała tuż po zdarzeniu Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga. - Już wcześniej były między nimi tarcia, ale zdecydował się jednak z nią zamieszkać, bo myślał, że matka się zmieni. Tydzień wcześniej mężczyzna przyszedł do prezydenta Jerzego Wilka i domagał się przydzielenia samodzielnego mieszkania - kontynuowała. - Pan prezydent tłumaczył, że obowiązują pewne procedury, że jest kolejka oczekujących. Zlecił jednocześnie Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej otoczenie opieką rodziny tego mężczyzny. Mężczyzna z żoną nie prowadzą wspólnego gospodarstwa domowego, mąż nie ujawnił swojego dochodu. Żona natomiast dostaje alimenty z funduszu alimentacyjnego na dwójkę dzieci, dostaje też dodatek rehabilitacyjny i pielęgnacyjny na niepełnosprawne dziecko oraz na siebie, córka korzysta z dożywiania w świetlicy szkolnej. Ponadto rodzina otrzymywała pomoc psychologiczną. Jako rozwiązanie tymczasowe zaproponowano, by żona z dzieckiem przeprowadziły się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, a ten mężczyzna do Domu dla Bezdomnych. On się na to nie zgodził, nie chciał rozdzielenia rodziny. Sytuacja jest skomplikowana, ale będziemy starali się ją załagodzić - zapewniała rzeczniczka prezydenta Elbląga.
Jak dziś wygląda sytuacja tej rodziny?
- Mężczyzna nadal przebywa w szpitalu – mówi asp. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu.- Trwają czynności sprawdzające pod kątem kierowania gróźb przez matkę mężczyzny, co miało doprowadzić go do desperackiego działania.
- Żona i dzieci są pod stałą opieką psychologa, który uznał, że nie mogą oni nadal mieszkać z matką mężczyzny – mówi z kolei Monika Borzdyńska. - Muszą zostać odseparowani do czasu rozstrzygnięcia kwestii stosowania przemocy. Kobieta wraz z dziećmi przeniosła się więc do rodziny, ale to też rozwiązanie tymczasowe. Nie wchodzi w grę także umieszczenie ich w Ośrodku Interwencji Kryzysowej – kontynuuje rzeczniczka prezydenta. - Psycholog uznał bowiem, że byłoby to szkodliwe, szczególnie dla niepełnosprawnego dziecka. Są też inne czynniki, które przemawiają przeciwko umieszczeniu ich w tej placówce. Sytuacja tej rodziny jest bardzo skomplikowana – podkreśla Monika Borzdyńska. - Małżonkowie mają rozdzielność majątkową, traktowani są więc jak dwie oddzielne rodziny. Teraz nastawiamy się głównie na pomoc matce i jej dzieciom. Być może, ale tu kluczowa jest opinia psychologa, tymczasowo zostanie jej przyznane mieszkanie socjalne. Cały czas bowiem jesteśmy otwarci na pomoc, ta pani jest w stałym kontakcie z prezydentem i będziemy szukać dobrych rozwiązań. Ta rodzina nie zostanie bez pomocy – kończy rzeczniczka prezydenta miasta.
A