
- Chciałam bardzo podziękować kolegom z pracy mojego taty za uratowanie mu życia. Nie mam innej możliwości, dlatego piszę do portEl.pl – napisała do nas pani Ania, której tata doznał zawału serca podczas pracy. - Lekarze mówią, że tata żyje tylko dzięki kolegom – dodała nasza Czytelniczka.
Nic nie zapowiadało dramatycznych chwil. Wydawało się, że to będzie kolejny dzień, jakich wiele w elbląskiej firmie Kromet. Tata pani Ani przyszedł do pracy na 12, chwilę porozmawiał z kolegami i... osunął się na ziemię. - Pracownicy, którzy byli z nim na zmianie, szybko zawiadomili pogotowie, kierownika i rozpoczęli akcję reanimacyjną. Od telefonu na pogotowie do przyjazdu karetki minęło dokładnie 7 minut, jednak w tym czasie kolegom taty udało się przywrócić akcję serca – tak wydarzenia z minionej środy opisuje pani Ania. - Tata w chwili obecnej leży na OIOM-e, jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, ale żyje. Lekarze nie ukrywają, że żyje właśnie dzięki tym ludziom. Nie mam możliwości podziękować im osobiście, nie mam tez kontaktu telefonicznego, a wiem że czytają Państwa portal. Czy byłaby możliwość umieszczenia podziękowań za uratowanie życia tacie?
Zadzwoniliśmy dzisiaj do Krometu, by przekazać informację od pani Ani. Jak się okazuje, w tej firmie grupa pracowników jest przeszkolona z udzielenia pierwszej pomocy. - Mamy 10 takich osób, co roku mamy szkolenia w tym zakresie. W grafiku są tak ujęci, żeby kilku z nich było na każdej zmianie - wyjaśnia Wojciech Gorgol, kierownik wydziału w firmie Kromet, w którym doszło do niecodziennej sytuacji.
- Ten przykład pokazuje jak ważne jest przeszkolenie pracowników w zakresie pierwszej pomocy – mówi Michał Missan, koordynator Działu Ratownictwa Medycznego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.
Warto wspomnieć, że na wyposażeniu Krometu jest też defibrylator, czyli urządzenie, z pomocą którego nawet nieprzeszkolona osoba może uratować komuś życie. Firma kupiła je z własnych środków. W tej konkretnej sytuacji nie był jednak potrzebny, wystarczył sam masaż serca.
W przypadku zagrożenia życia mniejszym złem jest nieumiejętny masaż serca niż niepodjęcie akcji w ogóle. W razie czego można skorzystać z pomocy defibrylatora. Elbląg zakupił kolejne 10 sztuk tych urządzeń, które samo naprowadza ratownika na właściwe czynności. Są umieszczane w publicznych miejscach. - To urządzenie niejednokrotnie ratuje życie – przekonuje Michał Missan.
Zadzwoniliśmy dzisiaj do Krometu, by przekazać informację od pani Ani. Jak się okazuje, w tej firmie grupa pracowników jest przeszkolona z udzielenia pierwszej pomocy. - Mamy 10 takich osób, co roku mamy szkolenia w tym zakresie. W grafiku są tak ujęci, żeby kilku z nich było na każdej zmianie - wyjaśnia Wojciech Gorgol, kierownik wydziału w firmie Kromet, w którym doszło do niecodziennej sytuacji.
- Ten przykład pokazuje jak ważne jest przeszkolenie pracowników w zakresie pierwszej pomocy – mówi Michał Missan, koordynator Działu Ratownictwa Medycznego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.
Warto wspomnieć, że na wyposażeniu Krometu jest też defibrylator, czyli urządzenie, z pomocą którego nawet nieprzeszkolona osoba może uratować komuś życie. Firma kupiła je z własnych środków. W tej konkretnej sytuacji nie był jednak potrzebny, wystarczył sam masaż serca.
W przypadku zagrożenia życia mniejszym złem jest nieumiejętny masaż serca niż niepodjęcie akcji w ogóle. W razie czego można skorzystać z pomocy defibrylatora. Elbląg zakupił kolejne 10 sztuk tych urządzeń, które samo naprowadza ratownika na właściwe czynności. Są umieszczane w publicznych miejscach. - To urządzenie niejednokrotnie ratuje życie – przekonuje Michał Missan.
Sebastian Malicki