Prezydent miasta od dobrych kilku miesięcy spotyka się z mieszkańcami. Wczoraj (11 czerwca) zrobił to po raz kolejny, a na spotkanie oprócz trzech fotoreporterów, jednego pana z kamerą, trzech dziennikarzy, kilku urzędników, dwóch dzielnicowych, dwóch radnych, jednego rzecznika i rzecz jasna prezydenta przyszło czterech, może pięciu mieszkańców.
Mieszkańcy zgłaszali różne problemy. Jednego z nich nurtuje droga przy koszarach na ul. Lotniczej, która mogłaby stać się drogą gminną (tego chcą mieszkańcy), ale zanim to nastąpi trzeba rozwiązać szereg problemów (mówi prezydent) i przejście dla pieszych przy ul. Grunwaldzkiej, które jest niebezpieczne i przydałaby się tam wysepka (ta sprawa jest do rozważenia – odpowiedział jeden z urzędników). Inny mieszkaniec zwrócił uwagę, że ul. Łomżyńska jest miejscem wyścigów samochodowych i że w tym miejscu powinny pojawić się progi zwalniające (uwagę odnotowano, a urzędnicy obiecali sprawie się przyjrzeć). Po raz kolejny wróciła sprawa złomowca niedaleko ul. Lotniczej, ale o tym więcej tutaj.
Ni pies, ni wydra
Prezydent poinformował również o tym, co dzieje się w mieście.
Że będzie kamerka na placu budowy Centrum Rekreacji Wodnej, że prace na drodze 503 bliżej niż dalej końca, że teren po Porto został uporządkowany, a firma jest winna miastu pieniądze za te porządki, że pojawiły się dwie ławeczki na Placu Słowiańskim, tak jak obiecywano wcześniej.
Obietnica spełniona, dwie brązowe ławeczki stoją, a plac stał się dziwną hybrydą. Niby parking, niby miejsce, w którym można odpocząć, bo przecież są ławki. Ale czy w takim miejscu da się odpocząć? Pod nosem przejeżdżają samochody (ławeczki musiały stanąć na chodniku), fontanna daleko, zieleni póki co brak, nie bardzo wiadomo na co popatrzeć.
I nie chodzi tu o pieniądze, bo tych zawsze w budżecie za mało i to też trzeba zrozumieć, a o decyzję, taką bardziej konkretną, co z tym miejscem zrobić w przyszłości, nad czym warto się zastanowić. Bo mimo wszystko kompromis nie zawsze jest najlepszym wyjściem.