Językoznawca i socjolog mają ocenić, czy połączenie słów: faszystowsko-katolicko-nacjonalistyczna znieważają jakąkolwiek grupę osób. Tak zdecydował dziś sąd w Elblągu podczas drugiej rozprawy, w której za znieważenie katolików na ławie oskarżonych staje działacz organizacji broniącej homoseksualistów Robert Biedroń.
Sprawa jest precedensowa, bo dotyczy granic wolności wypowiedzi. Dlatego też w roli obserwatora był dziś w sądzie przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar.
Właściwym początkiem sporu między katolikami a przedstawicielami mniejszości seksualnej jest publiczna debata sprzed trzech lat na temat homoseksualistów pracujących jako nauczyciele. Prawicowi politycy domagali się wówczas zakazu pracy w szkole dla takich osób. Te wypowiedzi szef Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń nazwał „faszystowsko-katolicko-nacjonalistyczną nagonką na homoseksualistów”. Słowa wypowiedziane w elbląskim sądzie uraziły między innymi działacza Rodziny Polskiej Józefa Bizonia.
Prokuratura oskarżenie przeciwko Biedroniowi skierowała do sądu. Przesłuchiwani byli już dziennikarze, którzy zarejestrowali słowa Biedronia. Rozprawy obserwuje Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który twierdzi, że nie powinno być takiego procesu. - Słowa Roberta Biedronia mieszczą się w granicach wolności słowa – twierdzi Bodnar.
Sąd postanowił dziś poprosić o opinię biegłych socjologa i językoznawcę. Rozprawa została odroczona do czasu uzyskania tych opinii.
Właściwym początkiem sporu między katolikami a przedstawicielami mniejszości seksualnej jest publiczna debata sprzed trzech lat na temat homoseksualistów pracujących jako nauczyciele. Prawicowi politycy domagali się wówczas zakazu pracy w szkole dla takich osób. Te wypowiedzi szef Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń nazwał „faszystowsko-katolicko-nacjonalistyczną nagonką na homoseksualistów”. Słowa wypowiedziane w elbląskim sądzie uraziły między innymi działacza Rodziny Polskiej Józefa Bizonia.
Prokuratura oskarżenie przeciwko Biedroniowi skierowała do sądu. Przesłuchiwani byli już dziennikarze, którzy zarejestrowali słowa Biedronia. Rozprawy obserwuje Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który twierdzi, że nie powinno być takiego procesu. - Słowa Roberta Biedronia mieszczą się w granicach wolności słowa – twierdzi Bodnar.
Sąd postanowił dziś poprosić o opinię biegłych socjologa i językoznawcę. Rozprawa została odroczona do czasu uzyskania tych opinii.
P