Sąd Okręgowy w Elblągu utrzymał w mocy poprzedni wyrok w sprawie dotyczącej gwałtu na tłumaczce. Oznacza to, że jeden z byłych ratowników medycznych, Jarosław G. został uniewinniony, drugi zaś, Mariusz C., skazany na 2 lata bezwzględnego więzienia. Strony czekają na uzasadnienie wyroku, ale obrońca Mariusza C. już zapowiedział złożenie do Sądu Najwyższego wniosku o kasację.
Sąd Okręgowy w Elblągu rozpatrywał odwołania w sprawie dotyczącej gwałtu na tłumaczce. Poprzedni wyrok z listopada 2017 r.: kara dwóch lat więzienia za gwałt dla Mariusza C., byłego ratownika medycznego oraz uniewinnienie jego kolegi, Jarosława G., oskarżonego o tzw. inną czynność seksualną - nie był bowiem satysfakcjonujący dla stron. Z uwagi na delikatny charakter sprawy posiedzenia odbywały się za zamkniętymi drzwiami.
Dziś (25 czerwca) zapadł wyrok. Podtrzymane zostały kary zasądzone w poprzednim postępowaniu, jedyna zmiana dotyczy wysokości zadośćuczynienia, jakie Mariusz C. ma zapłacić pokrzywdzonej kobiecie - z 10 tys. zł na 30 tys. zł.
- W takiej sytuacji, gdy mamy do czynienia z bezwzględną karą pozbawienia wolności i gdy wcześniej wyrok był w zawieszeniu [pierwszy wyrok zapadł w maju 2015 r. - red.] wydaje się, że dzisiejsze rozstrzygnięcie jest satysfakcjonujące. Ale tylko się wydaje - mówił po wyjściu z sali pełnomocnik pokrzywdzonej adwokat Grzegorz Kucharski. - Uważam, że wyrok przy stwierdzeniu winy w granicy dolnego zagrożenia za przestępstwo zgwałcenia, czyli 2 lata pozbawienia wolności jest wyrokiem nieadekwatnym do stopnia zawinienia. Zobaczymy, jak będzie wyglądało uzasadnienie sądu w kwestiach, które uprawniają nas do złożenia kasacji, ale będziemy rozważali wszystkie środki, ponieważ troszeczkę odczuwamy niedosyt, jeśli chodzi o tę karę - zakończył adwokat.
Na uzasadnienie wyroku poczeka również prokurator: - Mamy 7 dni na przeanalizowanie jego treści i ewentualnie będziemy rozważać wdrożenie nadzwyczajnych środków odwoławczych - to słowa prokurator Beata Kichner-Andrzejewska z Prokuratury Rejonowej w Elblągu.
Wątpliwości już dziś nie ma obrońca Mariusza C., adwokat Tomasz Borzdyński: - Wyrok sądu odwoławczego utrzymujący w mocy wyrok sądu pierwszej instancji jest dla nas nie do zaakceptowania - mówił dziennikarzom. - Co prawda, z części zarzutów mojego klienta udało się oczyścić, i to jest istotne. Jednak po otrzymaniu uzasadnienia wyroku będziemy wnosić do Sądu Najwyższego o środek nadzwyczajny, czyli kasację. Czas pokaże, czy SN przyzna nam rację - zakończył.
Dziś (25 czerwca) zapadł wyrok. Podtrzymane zostały kary zasądzone w poprzednim postępowaniu, jedyna zmiana dotyczy wysokości zadośćuczynienia, jakie Mariusz C. ma zapłacić pokrzywdzonej kobiecie - z 10 tys. zł na 30 tys. zł.
- W takiej sytuacji, gdy mamy do czynienia z bezwzględną karą pozbawienia wolności i gdy wcześniej wyrok był w zawieszeniu [pierwszy wyrok zapadł w maju 2015 r. - red.] wydaje się, że dzisiejsze rozstrzygnięcie jest satysfakcjonujące. Ale tylko się wydaje - mówił po wyjściu z sali pełnomocnik pokrzywdzonej adwokat Grzegorz Kucharski. - Uważam, że wyrok przy stwierdzeniu winy w granicy dolnego zagrożenia za przestępstwo zgwałcenia, czyli 2 lata pozbawienia wolności jest wyrokiem nieadekwatnym do stopnia zawinienia. Zobaczymy, jak będzie wyglądało uzasadnienie sądu w kwestiach, które uprawniają nas do złożenia kasacji, ale będziemy rozważali wszystkie środki, ponieważ troszeczkę odczuwamy niedosyt, jeśli chodzi o tę karę - zakończył adwokat.
Na uzasadnienie wyroku poczeka również prokurator: - Mamy 7 dni na przeanalizowanie jego treści i ewentualnie będziemy rozważać wdrożenie nadzwyczajnych środków odwoławczych - to słowa prokurator Beata Kichner-Andrzejewska z Prokuratury Rejonowej w Elblągu.
Wątpliwości już dziś nie ma obrońca Mariusza C., adwokat Tomasz Borzdyński: - Wyrok sądu odwoławczego utrzymujący w mocy wyrok sądu pierwszej instancji jest dla nas nie do zaakceptowania - mówił dziennikarzom. - Co prawda, z części zarzutów mojego klienta udało się oczyścić, i to jest istotne. Jednak po otrzymaniu uzasadnienia wyroku będziemy wnosić do Sądu Najwyższego o środek nadzwyczajny, czyli kasację. Czas pokaże, czy SN przyzna nam rację - zakończył.
A