
W noworoczne popołudnie w Rychlikach przechodzeń dokonał makabrycznego odkrycia. W pobliżu zabudowań mieszkalnych, w sadzie, leżało zawinięte w dywan ciało 79-letniej kobiety. Zginęła od ciosów zadanych nożem, a do zabójstwa przyznał się 27-letni Adrian D. - lokator starszej pani.
Dziś (7 grudnia) sędzia Władysław Kizyk zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe.
- Zeznania świadków potwierdzają początkowe wyjaśnienia oskarżonego Adriana D., gdy jeszcze przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu – mówiła prokurator Małgorzata Lewko z Prokuratury Rejonowej w Elblągu. - Zmiana stanowiska nastąpiła po konsultacji z osobami, z którymi przebywał w celi aresztu. Takie kalkulowanie i taktyka obrony świadczy jednak o tym, że oskarżony jest świadomy swojego czynu. Ten przypadek pokazuje bezwzględność młodego człowieka, który zabił osobę, która wyciągnęła do niego rękę i mu ufała, spędzała z nim czas. Zabił, a później beztrosko pił alkohol z sąsiadami. Po powrocie do domu spalił koszulę nocną, w którą ubrana była pokrzywdzona Teresa, ciało zamordowanej zawinął w dywan i ukrył w sadzie. Za taki czyn kara powinna być surowa: 25 lat pozbawienia wolności – podsumowała prokurator.
Obrońca oskarżonego, mecenas Waldemar Soroka wskazywał, że nie ustalono motywu działania jego klienta.
- Wnosiłem o powołanie nowego zespołu biegłych psychiatrów i psychologów oraz o ponowne przeprowadzenie obserwacji Adriana D., bo poprzedni zespół nie sprostał temu zadaniu. Sąd jednak ten wniosek odrzucił. Nie dowiedzieliśmy się więc z tego procesu, dlaczego oskarżony zabił. Oczywiście, nic nie tłumaczy jego zachowania, ale oskarżenie nie dowiodło powodu. Został tylko odmalowany negatywny obraz Adriana D., a ten przeszedł wiele życiowych traum, ma też osobowość, na co wskazywali biegli, schizoidalną. Pod wpływem wzburzenia – mecenas Soroka przywoływał wydarzenia z sylwestrowej nocy. – bo został zaatakowany przez osobę mu najbliższą [Teresa uderzyła mężczyznę krzesłem – red.] doszło do tragedii. Przecież on się o Teresę troszczył, mówił do niej „babciu”, mieli pozytywne relacje. Moim zdaniem nie wskazano motywów działania, a dalsze zachowanie oskarżonego było działaniem irracjonalnym [zawinięcie zwłok w dywan i ukrycie ich w sadzie – red.]. Gdyby z rozmysłem zabił, to lepiej by się przygotował do zacierania śladów. Wnoszę więc o karę słuszną i sprawiedliwą – podsumował swoją mowę końcową obrońca Adriana D. - 25 lat – bo tyle żąda prokurator – to odwet, a nie kara. A tu nie chodzi o odwet. On [Adrian D.-red.] już karę ponosi, bo Teresa była najbliższą mu osobą.
- Żałuję tego, co się stało i jest mi bardzo przykro – tyle do powiedzenia miał sam oskarżony.
Mężczyzna został skazany na 14 lat więzienia.
- Faktem jest, że 31 grudnia 2016 r. w miejscowości Rychliki stała się tragedia – mówił sędzia Władysław Kizyk, uzasadniając wyrok. - Okoliczności tego zdarzenia w ocenie sądu nie budzą wątpliwości. W ocenie obrony oskarżony miał popełnić przedmiotowy czyn w ramach silnego wzburzenia. W ocenie sądu lansowana przez obrońcę teza w żaden sposób nie znalazła wsparcia w źródłach dowodowych.
Jak dodał sędzia Kizyk, jest jeszcze jeden aspekt: w momencie, gdy pojawia się przywołane silne wzburzenie, to sprawca traci świadomość, nie jest w stanie zapamiętać przebiegu zdarzenia.
- Natomiast oskarżony, następnego dnia wyjaśniając, bardzo precyzyjnie zrelacjonował przebieg zdarzeń. Ta okoliczność jednoznacznie dyskwalifikuje tezę pana obrońcy – mówił sędzia Władysław Kizyk. - W ocenie sądu wina oskarżonego nie budzi wątpliwości.
Odniósł się również do wymiaru kary.
- W ocenie sądu sprawca działał w zamiarze nagłym. Przewód sądowy nie dostarczył żadnych źródeł dowodowych, z których wynikało, że oskarżony w jakimkolwiek stopniu planował wcześniej pozbawienie życia – wyjaśniał sędzia Władysław Kizyk. - W orzecznictwie sądowym przyjmuje się, że jeżeli sprawca działał w zamiarze nagłym, nieprzemyślanym, to wymierzane kary muszą być niższe. Zdaniem sądu kara 14 lat pozbawienia wolności jest karą sprawiedliwą i niewątpliwie surową.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Adriana D. nie komentuje decyzji sądu, a prokuratura zapowiedziała, że najpierw musi się zapoznać z uzasadnieniem. Dopiero na tej podstawie zdecyduje o dalszych krokach.
- Zeznania świadków potwierdzają początkowe wyjaśnienia oskarżonego Adriana D., gdy jeszcze przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu – mówiła prokurator Małgorzata Lewko z Prokuratury Rejonowej w Elblągu. - Zmiana stanowiska nastąpiła po konsultacji z osobami, z którymi przebywał w celi aresztu. Takie kalkulowanie i taktyka obrony świadczy jednak o tym, że oskarżony jest świadomy swojego czynu. Ten przypadek pokazuje bezwzględność młodego człowieka, który zabił osobę, która wyciągnęła do niego rękę i mu ufała, spędzała z nim czas. Zabił, a później beztrosko pił alkohol z sąsiadami. Po powrocie do domu spalił koszulę nocną, w którą ubrana była pokrzywdzona Teresa, ciało zamordowanej zawinął w dywan i ukrył w sadzie. Za taki czyn kara powinna być surowa: 25 lat pozbawienia wolności – podsumowała prokurator.
Obrońca oskarżonego, mecenas Waldemar Soroka wskazywał, że nie ustalono motywu działania jego klienta.
- Wnosiłem o powołanie nowego zespołu biegłych psychiatrów i psychologów oraz o ponowne przeprowadzenie obserwacji Adriana D., bo poprzedni zespół nie sprostał temu zadaniu. Sąd jednak ten wniosek odrzucił. Nie dowiedzieliśmy się więc z tego procesu, dlaczego oskarżony zabił. Oczywiście, nic nie tłumaczy jego zachowania, ale oskarżenie nie dowiodło powodu. Został tylko odmalowany negatywny obraz Adriana D., a ten przeszedł wiele życiowych traum, ma też osobowość, na co wskazywali biegli, schizoidalną. Pod wpływem wzburzenia – mecenas Soroka przywoływał wydarzenia z sylwestrowej nocy. – bo został zaatakowany przez osobę mu najbliższą [Teresa uderzyła mężczyznę krzesłem – red.] doszło do tragedii. Przecież on się o Teresę troszczył, mówił do niej „babciu”, mieli pozytywne relacje. Moim zdaniem nie wskazano motywów działania, a dalsze zachowanie oskarżonego było działaniem irracjonalnym [zawinięcie zwłok w dywan i ukrycie ich w sadzie – red.]. Gdyby z rozmysłem zabił, to lepiej by się przygotował do zacierania śladów. Wnoszę więc o karę słuszną i sprawiedliwą – podsumował swoją mowę końcową obrońca Adriana D. - 25 lat – bo tyle żąda prokurator – to odwet, a nie kara. A tu nie chodzi o odwet. On [Adrian D.-red.] już karę ponosi, bo Teresa była najbliższą mu osobą.
- Żałuję tego, co się stało i jest mi bardzo przykro – tyle do powiedzenia miał sam oskarżony.
Mężczyzna został skazany na 14 lat więzienia.
- Faktem jest, że 31 grudnia 2016 r. w miejscowości Rychliki stała się tragedia – mówił sędzia Władysław Kizyk, uzasadniając wyrok. - Okoliczności tego zdarzenia w ocenie sądu nie budzą wątpliwości. W ocenie obrony oskarżony miał popełnić przedmiotowy czyn w ramach silnego wzburzenia. W ocenie sądu lansowana przez obrońcę teza w żaden sposób nie znalazła wsparcia w źródłach dowodowych.
Jak dodał sędzia Kizyk, jest jeszcze jeden aspekt: w momencie, gdy pojawia się przywołane silne wzburzenie, to sprawca traci świadomość, nie jest w stanie zapamiętać przebiegu zdarzenia.
- Natomiast oskarżony, następnego dnia wyjaśniając, bardzo precyzyjnie zrelacjonował przebieg zdarzeń. Ta okoliczność jednoznacznie dyskwalifikuje tezę pana obrońcy – mówił sędzia Władysław Kizyk. - W ocenie sądu wina oskarżonego nie budzi wątpliwości.
Odniósł się również do wymiaru kary.
- W ocenie sądu sprawca działał w zamiarze nagłym. Przewód sądowy nie dostarczył żadnych źródeł dowodowych, z których wynikało, że oskarżony w jakimkolwiek stopniu planował wcześniej pozbawienie życia – wyjaśniał sędzia Władysław Kizyk. - W orzecznictwie sądowym przyjmuje się, że jeżeli sprawca działał w zamiarze nagłym, nieprzemyślanym, to wymierzane kary muszą być niższe. Zdaniem sądu kara 14 lat pozbawienia wolności jest karą sprawiedliwą i niewątpliwie surową.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Adriana D. nie komentuje decyzji sądu, a prokuratura zapowiedziała, że najpierw musi się zapoznać z uzasadnieniem. Dopiero na tej podstawie zdecyduje o dalszych krokach.
A