UWAGA!

Niespodzianka w Kolnie (piłka nożna)

Liderująca rozgrywkom III ligi podlasko-warmińsko-mazurskiej Olimpia Elbląg zaledwie zremisowała w Kolnie z miejscowym Orłem 2:2. Tym samym elblążanie nie wykorzystali potknięcia wicelidera Huraganu Morąg, który podzielił się punktami z ostatnią w tabeli Spartą Augustów.

Fatalny początek
     Zawodnicy Olimpii nie zdążyli wejść dobrze w mecz, a już przegrywali 0:1. W 6. minucie gospodarze wykonywali rzut rożny, bardzo biernie zachowała się elbląska defensywa, żaden z obrońców nie przejął piłki zagranej w pole karne, dopadł do niej na piątym metrze przed bramką zamykający akcję Marcin Makowski i umieścił tuż przy słupku w siatce. Na domiar złego trzy minuty później z boiska zniesiony został Mateusz Kołodziejski, który ucierpiał w starciu z Hubertem Ranikiem i został przewieziony karetką do szpitala. Kołodziejski wrócił na stadion pod koniec meczu z trzema szwami na czole. Niestety, kontuzja ta wykluczy go na pewno z najbliższego meczu z Olimpią Zambrów.
     Po stracie gola i kolegi z napadu zawodnicy Olimpii rzucili się do odrobienia straty i zamknęli zespół z Kolna na jego połowie. Szwankowała jednak skuteczność i dokładność, mnożyły się niecelne zagrania i podania. W 24. minucie wydawało się jednak, że Karol Styś musi doprowadzić do remisu, jego uderzenie głową wylądowało jednak na poprzeczce kolneńskiej bramki. Młody snajper Olimpii jeszcze lepszą okazję zmarnował w 37. minucie, kiedy to z czwartego metra trafił piłką wprost w golkipera Orła. W pierwszych 45 minutach trzecią stuprocentową okazję dla zespołu z Elbląga miał Anton Kolosov, który w 40. minucie zrobił wszystko, jak trzeba, uprzedził bramkarza i z ostrego kąta skierował piłkę do bramki, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił ją obrońca Orła. W samej końcówce kontuzji doznał kolejny olimpijczyk Paweł Jurgielewicz (uraz stawu skokowego), po przerwie nie pojawił się już na boisku, a zastąpił go Rafał Anuszek.
     
     Tylko odrobili
     Na drugą połowę elblążanie wyszli z bardzo mocnym postanowieniem odwrócenia losów meczu i po raz pierwszy groźnie pod bramką Orła zrobiło się w 47. minucie, kiedy piłka o centymetry minęła lewy słupek bramki po strzale Stysia z 17 metra. Pięć minut później gospodarze znów mieli furę szczęścia, bo po uderzeniu Wojciecha Kitowskiego zza pola karnego Tomasz Chludziński po raz drugi w tym meczu wyręczył bramkarza, wybijając piłkę z linii bramkowej. Dwie minuty po tej akcji nic już nie stanęło na przeszkodzie żółto-biało-niebieskim i wreszcie doprowadzili do remisu. Piłkę z głębi pola zagrał Kolosov, dopadł do niej Paweł Nowacki, który ograł obrońcę, położył bramkarza i pomimo asysty dwóch rywali mocnym uderzeniem wyrównał stan meczu. Po tym golu wydawało się, że wszystko wróciło już do normy i kolejne trafienia dla Olimpii są kwestią czasu. Później okazało się, że były to jednak mylne przypuszczenia, a w roli głównej wystąpił arbiter Łukasz Szczech z Białegostoku, który kompletnie nie panował nad wydarzeniami na boisku, mylił się wielokrotnie i nie podyktował dla Olimpii przynajmniej dwóch rzutów karnych. Pierwszy raz nie gwizdnął w 59. minucie, kiedy to w polu karnym powalony był Kitowski - obrońca Orła, przewracając w polu szesnastu metrów defensora z Elbląga, porwał mu koszulkę, a stojący trzy metry obok akcji sędzia puścił grę, by po chwili ukarać żółtą kartką protestującego elblążanina. Nie minęły trzy minuty i arbiter pomylił się po raz drugi na niekorzyść Olimpii, nie dyktując jedenastki. W polu karnym przewrócony został Karol Styś, ale sędzia znów nie przerwał gry. Protestujący goście nadziali się w tym momencie na kontrę gospodarzy, w wyniku której Orzeł wywalczył rzut rożny i po stałym fragmencie zdobył drugiego gola. Znów błysnął Makowski, który wykorzystał niezdecydowanie i złe ustawienie defensywy. Gospodarze po raz trzeci przedostali się pod bramkę Radosława Kucia i zdobyli drugiego gola, prezentując znakomitą skuteczność. Rozzłoszczeni takim obrotem sprawy zawodnicy z Elbląga już minutę później mogli doprowadzić do remisu, ale uderzenie Nowackiego z 18 metrów jakimś cudem wybronił Piotr Sokołowski. W 80. minucie sędzia Szczech po raz trzeci pomylił się na niekorzyść elblążan, nie dyktując ewidentnego karnego, tym razem jednak przerwał grę i zarządził rzut wolny z 16 metra dla Olimpii, choć przewinienie obrońcy Orła miało miejsce w polu karnym. Uderzenie Chmieleckiego w tej sytuacji minęło o pół metra bramkę miejscowych. Niezrażeni takim obrotem sprawy elblążanie ambitnie walczyli do końca o poprawę wyniku i ich starania zostały szczęśliwie zwieńczone w 87. minucie, kiedy to Kolosov wykorzystał podanie Michała Stawińskiego i wepchnął piłkę do bramki z 5 metra.
     Dopełnienie bardzo słabego sędziowania miało miejsce w końcówce meczu, kiedy to arbiter zasygnalizował doliczenie pięciu minut, tymczasem zakończył zawody po 2 minutach i 30 sekundach. Olimpii najzwyczajniej w świecie zabrakło czasu na zdobycie gola i odniesienie zwycięstwa, które w przekroju całego meczu zdecydowanie się jej należało.
     
     Trener o meczu
     Tomasz Wichniarek (trener Olimpii Elbląg): - Jestem bardzo zawiedziony, bo ten mecz powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść, sytuacji było aż nadto, żeby wygrać nawet kilkoma bramkami. Koszmarnie pudłujemy w doskonałych okazjach, a rywal ma trzy akcje pod naszą bramką i strzela dwa gole. Złe zachowanie, zbyt bierne przy obu trafieniach, zarówno obrońców, jak i bramkarza, szczególnie przy drugim golu dla Orła. O postawie sędziego nie będę się wypowiadał, ale tak słabego rozjemcy jeszcze w tym sezonie nie mieliśmy. Kompletnie nie czytał gry, nie podyktował nam dwóch karnych, a po meczu stwierdza, że istotnie Kitowski był faulowany i może nam zwrócić pieniądze za porwaną koszulkę… Śmiać się, czy płakać? Wracając do sportowej strony, to powinniśmy zamienić, którąś z setek, jakie mieliśmy, na bramkę. Ci chłopcy z Kolna od 70 minuty słaniali się na nogach, łapały ich skurcze, „kradli” na każdy możliwy sposób czas, a my do końca graliśmy o zwycięstwo, niestety, zabrakło nam czasu. Martwią bardzo kontuzje Kołodziejskiego i Jurgielewicza, kadra jest bardzo szczupła, będę zmuszony w kolejnych meczach sięgnąć po naszych juniorów.
     
     Orzeł Kolno - Olimpia Elbląg 2:2 (1:0)
     1:0 - Makowski (6.), 1:1 - Nowacki (54.), 2:1 - Makowski (66.), 2:2 - Kolosov (87.)
     Orzeł: Sokołowski - Sawko, Zabłocki, Ranik, Ossowski, Chludziński, Brzeziński, Sielawa, Rydzewski, Makowski (80. Solecki), Sałata
     Olimpia: Kuć - Stawiński, Jurgielewicz (46. Anuszek), Kitowski, Treszczotko, Nowacki, Roszak, Chmielecki, Kolosov, Kołodziejski (11. Kopycki), Styś
     Żółte kartki: Ranik, Brzeziński (Orzeł) - Kitowski, Anuszek (Olimpia)
     Sędziował: Szczech (Białystok)
     Widzów: 200.
     
     Concordia nie grała, bo Cresovia nie przyjechała
     Nie doszedł do skutku mecz Concordii z Cresovią Siemiatycze, gdyż goście nie pojawili się w Elblągu. Zamiast tego przysłali fax, w którym poinformowali, że awarii uległ ich autokar. Jest raczej przesądzone, że elblążanie otrzymają za to spotkanie trzy punkty walkowerem.
     
     Wyniki 22. kolejki III ligi podlasko-warmińsko-mazurskiej: Orzeł Kolno - Olimpia Elbląg 2:2, Concordia Elbląg - Cresovia Siemiatycze (nie odbył się), Sokół Sokółka - Olimpia Zambrów 0:0, Czarni Olecko - Pogoń Łapy 1:2, Warmia Grajewo - Mrągowia Mrągowo 0:1, Vęgoria Węgorzewo - MKS Mielnik 0:0, Supraślanka Supraśl - Start Działdowo 4:0, Sparta Augustów - Huragan Morąg 0:0.
     
     Zobacz tabele
BAR

Najnowsze artykuły w dziale Olimpia

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama