
Wypowiedzi prezydenta Henryka Słoniny dotyczące działalności Mirosława Kozłowskiego, szefa elbląskiej „Solidarności” mieszczą się w granicach debaty publicznej. Użyte słowa, choć mocne i wyraziste, nie są napastliwe – uzasadniał oddalenie powództwa sędzia Arkadiusz Fall. To hańba – grzmiał dziś (4 listopada) w sądzie wzburzony Kozłowski.
Przez kilka miesięcy przed elbląskim Sądem Okręgowym toczył się proces z powództwa cywilnego Mirosława Kozłowskiego przeciwko Henrykowi Słoninie. Przewodniczący Zarządu Regionu Elbląskiego NSZZ „Solidarność” poczuł się urażony wypowiedziami prezydenta miasta, które zostały opublikowane na łamach prasy. Najbardziej zabolały go słowa krytyki prowadzonych przez niego działań podczas trwania akcji strajkowej w Logstorze.
Do sprawy przesłuchano kilku świadków, m.in. Marka Malinowskiego, dyrektora fabryki Logstor w Elblągu i Ludmiłę Kulawik, dyrektora ds. personalnych Logstor Polska. Dziś (4 listopada) zapadł wyrok – powództwo zostało oddalone, a Mirosław Kozłowski musi pokryć koszty postępowania w wysokości 376 zł.
- Powód powołał się na kilka wypowiedzi prezydenta Henryka Słoniny, wskazując jako naruszające jego dobra osobiste następujące sformułowania: „powoduje konflikty społeczne” i „szkodzi miastu”. Analizując wskazane wypowiedzi opublikowane na łamach prasy sąd nie dopatrzył się obraźliwych słów – mówił uzasadniając wyrok sędzia Arkadiusz Fall. – Jedynie w dwóch z siedmiu wypowiedzi można dostrzec sformułowania, które Mirosław Kozłowski uznał za obrażające jego cześć i godność. Są to jednak słowa krytyki, które mieszczą się w granicach debaty publicznej. Wypowiedzi Henryka Słoniny dotyczące sprawy Logstoru były reakcją na zamknięcie fabryki w Elblągu – kontynuował sędzia Fall. – Ocena działań Mirosława Kozłowskiego była krytyczna, ale wynikała z konkretnych okoliczności. Pozwany, jako prezydent miasta miał do tego prawo.
- Od lat istnieje konflikt między powodem a pozwanym – wskazał sędzia. – Każdy z nich ma odmienny punkt widzenia na ten sam temat. To normalne w państwie demokratycznym. Każdy z adwersarzy ma też prawo krytykować przeciwnika. Taka debata jest nieodzownym elementem demokratycznego społeczeństwa. Można posługiwać się słownictwem mocnym i wyrazistym – dodał sędzia Arkadiusz Fall. – Tu jednak słowa pozwanego nie były napastliwe, nie zmierzały do pokrzywdzenia powoda. Henryk Słonina naruszył dobra osobiste Mirosława Kozłowskiego, ale użyte przez niego sformułowania nie były bezprawne. Występował bowiem w obronie dobra społeczeństwa lokalnego – zakończył sędzia.
Po opuszczeniu sali sądowej Mirosław Kozłowski nie krył oburzenia.
- Trudno mi nawet zebrać myśli – mówił dziennikarzom. – Prezydent w obraźliwy sposób i bezpodstawnie obraził mnie, ale działał w interesie społecznym to mógł?! Dwa sformułowania zostały uznane za obraźliwe, ale prawo dopuszcza taką formę? Udowodniłem, że nie doprowadziłem do zamknięcia fabryki Logstor – tu zadziałały przyczyny ekonomiczne. Prezydent nie miał pojęcia, jakie prowadziłem działania, by nie dopuścić do takiej sytuacji. Mógł mnie zaprosić na rozmowę i wszystko bym wyjaśnił, ale nie zrobił tego. Można teraz rzucić pytanie czy strajk był potrzebny, skoro władze firmy nie miały odwagi wcześniej powiedzieć pracownikom i związkowcom o planowanym zamknięciu zakładu – zauważył Kozłowski. – To jednak, co się dziś w sądzie wydarzyło to hańba – grzmiał przewodniczący. - Okazuje się, że żyjemy jednak w państwie bezprawia.
Mirosław Kozłowski zapowiada, że zwróci się do sądu o uzasadnienie wyroku na piśmie. Skonsultuje się też z prawnikiem, by zdecydować, co dalej.
Do sprawy przesłuchano kilku świadków, m.in. Marka Malinowskiego, dyrektora fabryki Logstor w Elblągu i Ludmiłę Kulawik, dyrektora ds. personalnych Logstor Polska. Dziś (4 listopada) zapadł wyrok – powództwo zostało oddalone, a Mirosław Kozłowski musi pokryć koszty postępowania w wysokości 376 zł.
- Powód powołał się na kilka wypowiedzi prezydenta Henryka Słoniny, wskazując jako naruszające jego dobra osobiste następujące sformułowania: „powoduje konflikty społeczne” i „szkodzi miastu”. Analizując wskazane wypowiedzi opublikowane na łamach prasy sąd nie dopatrzył się obraźliwych słów – mówił uzasadniając wyrok sędzia Arkadiusz Fall. – Jedynie w dwóch z siedmiu wypowiedzi można dostrzec sformułowania, które Mirosław Kozłowski uznał za obrażające jego cześć i godność. Są to jednak słowa krytyki, które mieszczą się w granicach debaty publicznej. Wypowiedzi Henryka Słoniny dotyczące sprawy Logstoru były reakcją na zamknięcie fabryki w Elblągu – kontynuował sędzia Fall. – Ocena działań Mirosława Kozłowskiego była krytyczna, ale wynikała z konkretnych okoliczności. Pozwany, jako prezydent miasta miał do tego prawo.
- Od lat istnieje konflikt między powodem a pozwanym – wskazał sędzia. – Każdy z nich ma odmienny punkt widzenia na ten sam temat. To normalne w państwie demokratycznym. Każdy z adwersarzy ma też prawo krytykować przeciwnika. Taka debata jest nieodzownym elementem demokratycznego społeczeństwa. Można posługiwać się słownictwem mocnym i wyrazistym – dodał sędzia Arkadiusz Fall. – Tu jednak słowa pozwanego nie były napastliwe, nie zmierzały do pokrzywdzenia powoda. Henryk Słonina naruszył dobra osobiste Mirosława Kozłowskiego, ale użyte przez niego sformułowania nie były bezprawne. Występował bowiem w obronie dobra społeczeństwa lokalnego – zakończył sędzia.
Po opuszczeniu sali sądowej Mirosław Kozłowski nie krył oburzenia.
- Trudno mi nawet zebrać myśli – mówił dziennikarzom. – Prezydent w obraźliwy sposób i bezpodstawnie obraził mnie, ale działał w interesie społecznym to mógł?! Dwa sformułowania zostały uznane za obraźliwe, ale prawo dopuszcza taką formę? Udowodniłem, że nie doprowadziłem do zamknięcia fabryki Logstor – tu zadziałały przyczyny ekonomiczne. Prezydent nie miał pojęcia, jakie prowadziłem działania, by nie dopuścić do takiej sytuacji. Mógł mnie zaprosić na rozmowę i wszystko bym wyjaśnił, ale nie zrobił tego. Można teraz rzucić pytanie czy strajk był potrzebny, skoro władze firmy nie miały odwagi wcześniej powiedzieć pracownikom i związkowcom o planowanym zamknięciu zakładu – zauważył Kozłowski. – To jednak, co się dziś w sądzie wydarzyło to hańba – grzmiał przewodniczący. - Okazuje się, że żyjemy jednak w państwie bezprawia.
Mirosław Kozłowski zapowiada, że zwróci się do sądu o uzasadnienie wyroku na piśmie. Skonsultuje się też z prawnikiem, by zdecydować, co dalej.
A