UWAGA!

Wspomnienia z podstawówki. „Dwunastka” przełomu tysiącleci

 Elbląg, Autor na zdjęciu z czasów nauki w SP 12
Autor na zdjęciu z czasów nauki w SP 12 (fot. archiwum prywatne)

W moich wspominkach dotyczących Elbląga zawsze piszę o miejscach, z którymi wiąże mnie niezwykły sentyment i które jednoznacznie kojarzą mi się z czasami dzieciństwa. Tym razem zapraszam do miejsca, w którym spędziłem wiele dni w ciągu sześciu lat – do Szkoły Podstawowej nr 12.

Do dziś SP nr 12 edukuje kolejne pokolenia uczniów, oczywiście robiła to na wiele lat przed tym, zanim ja się tam pojawiłem. Moglibyśmy zatem porównać pewnie setki, a nawet tysiące wspomnień. Czy znajdziemy punkty wspólne? Sprawdźmy.

Do „dwunastki” poszedłem w 1998 roku. W czasach, gdy po korytarzach chodzili jeszcze uczniowie ósmych klas (gimnazja miały na nowo rozpocząć funkcjonowanie rok później). Z perspektywy siedmiolatka tacy mijani piętnastolatkowie wydawali się niemal olbrzymami, zwłaszcza, że robili na korytarzu sporo zamieszania, z którym dzielnie walczyła pani woźna stacjonująca w pobliżu dyżurki. Jako pierwszoklasista miałem jednak swój „własny” korytarz na parterze, zakończony salą numer 30, gdzie odbywały się lekcje. Do szkoły wchodziło się schodami w dół, od strony szatni, która wówczas wyglądała jeszcze trochę jak więzienny korytarz z celami (raz przytrzasnąłem sobie palce metalowymi drzwiami, nie polecam); po kilku latach pojawiły się zaś szafki, co wspominam jako nie lada atrakcję.

Symbolicznym początkiem szkoły podstawowej było pasowania na ucznia, które mogłem sobie odświeżać po latach także dlatego, że było nagrane na kasecie VHS. Całość odbywała się na sali gimnastycznej (starszej, nowsza wówczas jeszcze nie istniała), trzymaliśmy w rękach Elementarze, pasowanie odbywało się za pomocą olbrzymiego pióra, a do tego dochodziła także część artystyczna oraz konkurencje w stylu picia kwaśnego napoju na czas. Wspomniana kaseta VHS obejmowała także relację z poczęstunku w klasie, swoją drogą piękny znak czasów, bo zilustrowano ją piosenką „Chodź na party” z kompilacji Smerfne Hity.

 

Nauczyciele

W pierwszej klasie moją wychowawczynią była pani Barbara Borzyńska [nazwiska nauczycieli wymieniam bazując na tym, jak nazywali się, gdy sam uczęszczałem do „dwunastki” – dop. autora], jednak w kolejnym roku na jej miejsce przyszła pani Aneta Szewczuk-Mika. Pani Aneta – niezwykle serdeczna i sympatyczna - była powszechnie lubiana przez wszystkich w mojej klasie, a sam lekcje z nią wspominam po latach z wielką przyjemnością (a przekrój był spory, od symulacji sprawy sądowej po robienie kanapek).

 

Po trzeciej klasie „awansowaliśmy” na wyższe piętra i mieliśmy więcej przedmiotów, wobec czego mogłem poznać kolejnych nauczycieli. Miałem okazje mieć lekcje zarówno z bardziej doświadczoną, jak i młodszą kadrą. Ciepło wspominam np. lekcje historii z panią Karoliną Wójcik (niestety już nieżyjącą), która lata wcześniej uczyła także mojego ojca, język polski z paniami Katarzyną Kurek i Małgorzatą Hamernik, przyrodę z panią Marią Konsalik, która zawsze kierowała się do mnie z prośbą o podłączenie odtwarzacza wideo.

Matematyki uczyła mnie pani Bogumiła Głowacka, której przypadła także funkcja wychowawcy w klasach 5-6 (w klasie czwartej funkcję tę pełniła pani Magdalena Jankun) i która z perspektywy czasu kojarzy mi się trochę z profesor McGonagall z „Harry’ego Pottera” – bardzo stanowcza, ale jednocześnie dbająca o swoich uczniów. No i wychowanie fizyczne, którym zajmował się pan Ryszard Białkowski, urodzony sportowiec; sporo prowadzonych przez niego zajęć poświęcaliśmy grze w unihokeja, paru chłopaków z naszej klasy jeździło nawet na zawody. W pamięci zapadł mi także test Coopera, w ramach którego 12 minut biegaliśmy w kółko.

Nie pamiętam niestety nazwiska nauczycielki, u której miałem informatykę, za to same lekcje jak najbardziej, bo też były znakiem czasów – w swoich robionych w wordzie pracach używaliśmy clipartów i word artów, a gotowe projekty zapisywaliśmy na dyskietkę.

Jeśli zdarzy się, że wspomnienia te przeczyta któryś z wymienionych nauczycieli, lub innych, którzy mnie uczyli – serdecznie pozdrawiam!

 

 

Szkoła

Po czasie spędzonym w zerówce dużo większy budynek szkoły wydawał mi się od początku bardzo fascynującym miejscem i chętnie odkrywałem jego kolejne zakamarki. Na długich korytarzach było sporo miejsca, żeby sobie urządzać zabawę (z czasem popularna stała się np. gra w zośkę czy w kapsle), a przejście z parteru na kolejne piętra po zaliczeniu klas 1-3 napawało dumą. Na także znajdującą się na parterze szkolną świetlicę nie uczęszczałem, za to na stołówkę zdarzało mi się chodzić, aby pić gorącą czekoladę i/lub mleko – do tej pory ich smak kojarzy mi się z tamtym miejscem. Na najwyższym piętrze z kolei, tuż przy schodach, funkcjonował sklepik, gdzie można sobie było kupić rzeczy zdrowe bardziej i mniej. Nieraz kolejki pilnował tam dyżurujący uczeń, jako że podczas przerw duże grupy uczniów próbowały sobie coś kupić i tłoczyły się przy okienku, niemal wchodząc sobie na głowę. A z kolei na samym dole – niedaleko szatni – znajdowała się sala od informatyki, gdzie unosił się zapach generowany przez kilkanaście stacjonarnych komputerów z Windowsem 98. W tamtych czasach znalezienie się w pomieszczeniu z tyloma pecetami było atrakcją samo w sobie, a tu jeszcze dodatkowo można sobie było powstawiać cliparty.

 

Aktywności

Wspomnienia związane z „dwunastką” to także aktywności pozalekcyjne. Pierwsze trzy lata chodziłem na bale karnawałowe – w pierwszej klasie przebrany byłem za jednego z członków Power Rangers, w drugiej za kapitana Haka, w trzeciej za Asha z „Pokemonów”, interesująca mieszanka. Poza balami organizowano także szkolne dyskoteki, z czego najbardziej w pamięci utkwił mi tzw. wieczorek na niedługo przed zakończeniem szkoły.

 

W tamtych czasach absolutnym hitem było „Dragostae Din Tei”, wobec czego dobrych kilka razy wszyscy śpiewaliśmy „majahi, majahaha”, by na końcu rzewnie nucić jeszcze utwór „Chcę tu zostać” grupy Farba. Inną formą rozrywki szkolnej były przedstawienia, w których miałem nawet okazję brać czynny udział. Najczęściej były to jednak spektakle religijne, więc raz przyszło mi zagrać świętego Józefa, a innym razem samego Jezusa i to zmartwychwstałego, w ramach przedstawienia owiniętego w papier toaletowy, który wcielił się całun. Te aktorskie aktywności wykraczały nawet poza mury szkoły dzięki zajęciom teatralnym, które przeprowadzała nadal pracująca w elbląskim teatrze Teresa Suchodolska-Wojciechowska – na koniec roku graliśmy pantomimy dla widowni (już nie religijne).

Gdzieś między rozrywkami było miejsce także na wysiłek intelektualny, w tym konkurs ortograficzny Corrida i konkurs muzyczny, w którym udało mi się wygrać aparat fotograficzny (choć trzeba przyznać, że miałem ułatwione zadanie, bo w dniu finałowego etapu moi niedoszli rywale byli na wycieczce, więc musiałem po prostu sam odpowiedzieć na pytania).

Ano właśnie, na zakończenie jeszcze słowo o wycieczkach. Spośród wszystkich sześciu lat najbardziej zapadła mi w pamięć ta do Kawkowa, gdzie największą atrakcją okazała się stodoła, w której można było bujać się na linie nad sianem – prosta rozrywka, a jaka skuteczna, że wspominam to do dziś.

„Dwunastka” organizowała też wypady do Piasków, gdzie dużo czasu spędzało się na dworze i gdzie dużą atrakcją poza graniem w piłkę czy wypadem na plażę było także kupowanie lodów-kulek w sklepie. Te części wycieczek związane z gastronomią często zresztą bywały atrakcją samą w sobie (i przypuszczam, że nic się nie zmieniło w tym temacie).

 

Sześć lat spędzonych w „dwunastce” w latach 1998-2004 było bardzo miłym etapem edukacji i przyniosło mi wiele dobrych chwil i interesujących doświadczeń, a także sympatycznych znajomości, które można było rozwijać także poza szkołę, w tym choćby na Gadu-Gadu, które w tamtym czasie zyskało dużą popularność. Nie wątpię, że wśród czytelników znajdzie się trochę osób, które „dwunastkę” kończyły i które mogą podzielić się własnymi historiami i wspomnieniami (mam nadzieję, że równie miłymi).

Łukasz Budnik

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Fajnie się czyta wspomnienia kogoś kto jest w podobnym wieku i lata szkolne przypadały w tym samym okresie. Fajny byl pomysł na, ,Zieloną szkołę" w Piaskach, wszystkie 6 klasy rotacyjnie jeździły od maja do czerwca na pięć dni edukacji ekologicznej, przyrodniczej i przede wszystkim integracja! Pana Łukasza pozdrawia koleżanka ze szkoły muzycznej
  • Po tym co przeczytałem cała podstawówka przewinęła mi się przed oczami Razem chodziliśmy do klasy Łukasz, pozdrawiam Bartosz Kowieski
  • 3 stycznia 1993 uruchomiona została zbiórka pieniędzy na rzecz Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie[27]. Akcję zapoczątkował Owsiak w muzycznym programie TVP2 Róbta co chceta[28]. Uwieńczeniem happeningu był Finał akcji, zorganizowany w studiu TVP2 w Warszawie, jak też w kilkunastu innych miastach w Polsce. Podczas pierwszego Finału zebrano ponad 31 mld starych złotych[29], za które zakupiono potrzebny sprzęt nie tylko dla Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, ale także dla 10 oddziałów Kardiochirurgii Dziecięcej w całej Polsce
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    15
    7
    To były piękne dni(2024-01-28)
  • Poproszę o więcej wspomnień o szkole nr.12 Tym bardziej, że moja mama była tam nauczycielką i wychowawca
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    2
    Arko12(2024-01-28)
  • Lukaszku ! Jakis Ty mlody, ja do podstawowki chodzilem w latach 50.Moja wychowawczynia to Pani Pilar iNamiotko. Garbusiarz cyklista lat 77
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    3
    Zbyszek 1(2024-01-28)
  • Szkoła Podstawowa nr 12 powstała w 1954 roku i mieściła się w budynku, gdzie obecnie istnieje Szkoła Podstawowa nr 6 przy skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Beniowskiego. Do obecnego budynku "12" przeniosła się w 1973 roku, którego budowę zakończono w lipcu tamtego roku przy ówczesnej ulicy Małgorzaty Fornalskiej. Na poprzednim miejscu powstał nowy gmach szkolny, do którego na początku lat 80- tych przeniosła się "6" funkcjonująca dotąd od 1947 roku w starym obiekcie przy ulicy Czerniakowskiej.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    6
    1
    Staucz(2024-01-28)
  • Bardzo fajny cykl artykułów. Gratuluję Panie Łukaszu
  • Fajna sprawa. Gratuluje wspomnień i pamięci. A może tak by się ktoś znalazł i coś napisał o szkole podstawowej nr.4.Tej miedzy Bogiem, a Partią? I oby nie pruszak tego nie zrobił, bo już raz coś zmajstrował nie wpuszczając innych, ,absolwentów, ,na imprezę....
  • Miałem tak samo. Czytam i coś mi tutaj za bardzo zaczęło pasować aż się uśmiechnąłem. Ja pamiętam Bartek że Twój tata na wycieczkach do piasków był opiekunem. Czytając dalej i dochodząc do autora tego artykułu, nie zdziwiło mnie kim ów autor jest. :)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    4
    0
    Również kolega z klasy(2024-01-28)
  • Wspomnienia to coś niezwykle potrzebnego dzisiaj wielu ludziom. Dodają skrzydeł w trochę starszym wieku. Niedawno na pogrzebie zacnej osoby spotkałem znajomą mi osobę z przedszkola. Niesamowite wrażenia. Najpiękniejsza dziewczynka w przedszkolu przetrwała w mojej pamięci 75 lat! A nie pamiętam co jadłem dziś na śniadanie ! Taka jest potęga wspomnień!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    8
    0
    bezpodpisu(2024-01-28)
  • Aż przypomniała mi się moja podstawówka z lat '80 tych, SP nr 2.To były niepowtarzalne czasy. Wszystko takie pierwsze i autentyczne wtedy, dziś wydaje się być snem. Bajką z innego świata. Z niemałym zainteresowaniem przeczytałam wspomnienia pana Łukasza. Dziękuję i pozdrawiam.
  • Pani Kurek, moja wychowawczni.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    3
    0
    Fajniebyło(2024-01-28)
Reklama