Obsługa elbląskich „Delikatesów” łącznie z kierownikiem sklepu jest solidna i uprzejma, lecz klienci mają jeszcze pewne zastrzeżenia, informował Dziennik Bałtycki z 29 marca 1956 r.
Bardzo sprawnie pracują tak zwane elbląskie „Delikatesy” przy ul. 1 Maja. Obsługa łącznie z kierownikiem sklepu jest solidna i uprzejma, lecz klienci mają jeszcze pewne zastrzeżenia.
Po pierwsze proszą, by sery, pasztety, sałatki itp. znajdowały się zawsze w szklanych gablotach. Dlaczego? Nie trzeba chyba tłumaczyć.
Po drugie, obsługa powinna mieć zawsze czyste ręce i paznokcie. Bo wierzcie mi, kochani ekspedienci z „Delikatesów”, że bardzo, ale to bardzo nie smakuje chleb, czy wędlina podana brudnymi palcami o paznokciach „z żałobą”.
Po pierwsze proszą, by sery, pasztety, sałatki itp. znajdowały się zawsze w szklanych gablotach. Dlaczego? Nie trzeba chyba tłumaczyć.
Po drugie, obsługa powinna mieć zawsze czyste ręce i paznokcie. Bo wierzcie mi, kochani ekspedienci z „Delikatesów”, że bardzo, ale to bardzo nie smakuje chleb, czy wędlina podana brudnymi palcami o paznokciach „z żałobą”.
oprac. Olaf B.