UWAGA!

O fotografii naukowo

 Elbląg, Dr Tomasz Ferenc podczas wykładu
Dr Tomasz Ferenc podczas wykładu (fot. AD)

Czym w dzisiejszych czasach jest fotografia i do czego służy? Jak artyści radzą sobie z jej nadmiarem? Skąd bierze się popularność aparatu zrobionego chociażby z puszki po piwie? O nadmiarze obrazów oraz ich miejscu w dzisiejszym świecie dyskutowano podczas panelu dyskusyjnego „Za dużo obrazów”, który odbył się w ramach Elbląskiego Forum Kulturoznawczego.

Do czego służą nam obrazy? Na ile sposobów można je przetwarzać? Czy technologia determinuje nasze zdjęcia? Podczas wczorajszego (27 września) spotkania trzech naukowców – prof. dr hab. Rafał Drozdowskiego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, dr Tomasza Ferenca z Uniwersytetu Łódzkiego oraz dr hab. Krzysztofa Olechnickiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika – próbowano wskazać miejsce fotografii we współczesnym świecie.
       Czym dla dzisiejszych odbiorców są obrazy? Jaka jest ich rola?
       – Rzeczywiście obrazy coraz częściej nie służą do oglądania, a do „rzucania na nie okiem”. Są one potrzebne jako preteksty do kontaktów, jako przedmioty komentowania czy aktywizowania w sieci jako relacjogenne przedmioty, które mają pomagać nam wszystkim znajdować się i być razem. Zyski jakie czerpiemy z obrazów nie mają dziś charakteru optyczno- estetycznego. Obrazy nie muszą pokazywać świata, nie muszą dostarczać informacji, nie muszą relacjonować rzeczywistości, to nie są ich „psie obowiązki”, aczkolwiek nie mamy nic przeciwko temu, że to robią. Podstawowa korzyść, jaką czerpiemy z obrazów ma przede wszystkim charakter społeczny, pomagają nam one budować relacje międzyjednostkowe i międzygrupowe – wyjaśniał prof. Rafał Drozdowski. – Obrazy wszelkie, zwłaszcza te cyfrowe nigdy nie były tak łatwo usuwalne jak dziś. Bardzo chętnie i dużo mówimy o nowej, kompulsywnej kulturze wytwarzania obrazów, która prowadzi do zwielokrotnienia. Natomiast nie mówi się o drugiej stronie tego procesu w postaci przyzwolenia na równie łatwe likwidowanie. Trwanie obrazów staje się coraz bardziej niepewne, zależne od rozmaitych odruchów emocjonalnych czy od przewartościowań estetycznych.
       O tym, jak wiele obrazów jest na świecie mogą świadczyć chociażby szacunkowe liczby, które mówią, że na popularnym serwisie społecznościowym znajduje się około 100 miliardów zdjęć, w ciągu miesiąca dochodzi 2.5 miliarda. Na serwisach fotograficznych pojawia się około miliarda. W tej chwili na świecie mamy wykonanych około 3.5 tryliona zdjęć. Ponadto w rękach ludzi znajduje się 2.5 miliarda aparatów. Mamy do czynienia z zalewem aparatury rejestrującej obrazy, w konsekwencji dochodzi do pewnego przewartościowania.
       – Okazuje się, że pomimo tych technologicznych osiągnięć coraz większa grupa fotoamatorów [wg dr Olechnickiego są to entuzjaści fotografii- przyp.red.] zaczyna wycofywać się i sięgać ku przeszłości. Od kilku lat wzbiera fala powrotu do najprostszych sposobów utrwalania, robienia zdjęć – wyjaśniał dr Krzysztof Olechnicki.
       Jednym z takich powrotów jest chociażby coraz bardziej popularna fotografia otworkowa, gdzie aparatem może być wszystko– puszka po piwie, pudełko po butach, stara lodówka czy pralka. Czynnikiem, który daje satysfakcję w tego rodzaju fotografii jest samodzielność wykonania zdjęcia. Innym tego typu powrotem jest tendencja nazywana „slow photography”.
       – Spróbujmy potraktować zrobienie zdjęcia nie jako celu samego w sobie, ale jako finał dłuższego doświadczenia kontemplowania. Nie potrzebny jest doskonały sprzęt, ale potrzebne jest to, aby fotografujący zrozumiał człowieka czy krajobraz i w momencie, gdy go już zrozumie i pozna wtedy naciśnie spust migawki – dodaje dr Olechnicki.
       Na ilość pojawiających się obrazów reaguje także świat sztuki. Jak opowiadał dr Tomasz Ferenc artyści na różne sposoby próbują radzić sobie z nadmiarem zdjęć, stwarzają różnego rodzaju strategie. Od wykorzystywania we własnej twórczości już istniejących zdjęć, jak na przykład Jerzy Lewczyński, jeden z pierwszych artystów, który do swojej twórczości wprowadza takie elementy jak znalezione zdjęcia, po Wojciecha Prażmowskiego, który z dwóch już istniejących fotografii układa nową kompozycję, po Thomasa Ruffa, który szuka zdjęć w internecie i odkrywa je na nowo. Przykładem może być wystawa „Akty”, gdzie artysta „wyjął” kadry ze stron pornograficznych, ale dokonał na nich różnych zabiegów plastycznych za pomocą popularnego programu do przeróbki zdjęć, a tym samym zmienił ich postrzeganie. Inni, tak jak Joachim Schmid, który twierdził, że to nie wytwarzanie fotografii, a jej użycie powinno nas interesować, gromadzą zdjęcia porzucone, robią z nich katalogi, ale także tną zdjęcia na drobne kawałeczki, z których powstały obrazy będące abstrakcyjne jako całość, ale w każdym swoim szczególe bardzo dokładne czy Eric Kessels, który wydrukował tyle zdjęć, ile ukazuje się codziennie na jednym z serwisów społecznościowych i umieścił je w galerii, tym samym fizycznie pokazując, jak ogromna jest to ilość. Inną kategorią są ci artyści, którzy tworzą właściwie nie robiąc zdjęć, jak na przykład Mishka Henner, który w swojej wystawie „No man’s land” użył printscreenów z popularnej funkcji dotyczącej oglądania miejsc na całym świecie czy Mikołaj Długosz, który w swojej wystawie „The real photo” pokazał wybrane zdjęcia użytkowników popularnego serwisu dla sprzedających i kupujących.
       – Pojawia się zatem pytanie, kim dzisiaj jest fotograf? – pyta dr Tomasz Ferenc. – Okazuje się, że to niekoniecznie ten, który robi zdjęcia, ale ten, który pracuje z fotografią. Ktoś, kto może nie mieć wykształcenia fotograficznego w tym sensie, że nie musi aktywnie używać fotografii, ktoś, kto nie chodzi z aparatem i robi zdjęcia, ale to ktoś, kto dostrzega ciekawe zjawiska w ikonosferze.
      

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • bla bla bla leci kasa
  • Chałturzenie po godzinach ? Ile osób przyszło tu z ciekawości a ile z "obowiązku" ????? Szkoda społecznej kasy
  • Przerazajca jest obecnosc za friko na kazdej elblaskiej imprezie (kino, teatr, wystawa) kobiety o imieniu Janina W. (pseudo wsrod smietanki "Nina") wszedzie za friko, w I rzedzie. .. nie szanujaca innych, wstracajaca sie w kazde zdanie, namolna!!! Pani Janino bo tak brzmii prawdziwe pani imie. .. prosze w tym wieku zostac juz w domu. .. mamy juz pani dosc!!! stop popisywaniu sie w Elblagu przez pania Nine!!!!!
  • a co sądzicie o tych zdjęciach? tv.wolnemedia.net
Reklama