Polowali na ptaki wbrew zakazowi

Przez co najmniej cztery lata myśliwi, wbrew zakazowi, polowali na ptaki na wybrzeżu Zalewu Wiślanego. Jak ustaliło Radio ZET, umożliwiało im to stanowisko Ministerstwa Środowiska, które - wbrew decyzji dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni - twierdziło, że brzeg akwenu nie jest brzegiem morskim, czyli nie jest objęty zakazem. Dopiero kilka dni temu resort zmienił zdanie i uznał, że w linii brzegowej zalewu polować nie wolno.
Sprawa wyszła na jaw po przeprowadzonym w październiku 2018 roku polowaniu z udziałem myśliwych z Włoch, po którym w okolicach wsi Nowa Pasłęka odnaleziono setki martwych gęsi i kaczek. Badający sprawę prokurator dostał od myśliwych dokument z Ministerstwa Środowiska, które twierdziło, że Zalewu Wiślanego nie obejmuje zakaz z artykułu 53 Prawa łowieckiego. Stanowisko resortu nie zgadzało się jednak z decyzją dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni z 27.01.2015 roku, który określił linię brzegu zalewu jako linię brzegu morskiego, co oznacza, że nie można polować na ptactwo łowne w pasie 5000 metrów od brzegu w głąb lądu i 3000 metrów w głąb morza.
Departament Leśnictwa Ministerstwa Środowiska w przesłanym Radiu ZET mejlu napisał, że "uaktualnił swoje stanowisko", które jest teraz tożsame z decyzją Urzędu Morskiego w Gdyni. Tym samym resort przyznaje się, że jego wcześniejsza interpretacja była błędna.
"Jeżeli to się potwierdzi, to nie będzie można już polować w obszarze pięciu kilometrów od Zalewu Wiślanego. A my polujemy tam od końca wojny!" - mówi Radiu ZET łowczy okręgowy w Elblągu Andrzej Rybicki. W chronionej strefie odbywało się kilkadziesiąt polowań rocznie. W przypadku co najmniej pięciu z nich były to duże polowania włoskich myśliwych, organizowane przez ich polskich kolegów.
źródło: wiadomosci.radiozet.pl
Departament Leśnictwa Ministerstwa Środowiska w przesłanym Radiu ZET mejlu napisał, że "uaktualnił swoje stanowisko", które jest teraz tożsame z decyzją Urzędu Morskiego w Gdyni. Tym samym resort przyznaje się, że jego wcześniejsza interpretacja była błędna.
"Jeżeli to się potwierdzi, to nie będzie można już polować w obszarze pięciu kilometrów od Zalewu Wiślanego. A my polujemy tam od końca wojny!" - mówi Radiu ZET łowczy okręgowy w Elblągu Andrzej Rybicki. W chronionej strefie odbywało się kilkadziesiąt polowań rocznie. W przypadku co najmniej pięciu z nich były to duże polowania włoskich myśliwych, organizowane przez ich polskich kolegów.
źródło: wiadomosci.radiozet.pl