Policjanci z Elbląga interweniowali wobec bezmyślnego, pijanego 35-latka, który wykrzykiwał na ulicy, że jest zakażony koronawirusem. Straszył także przechodniów, że ich pozaraża. Na miejsce przyjechali policjanci, którzy zabrali pijanego mężczyznę do szpitala, a później do policyjnego aresztu. Okazało się, że całą historię choroby wymyślił. Miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Został ukarany dwoma mandatami po 500 złotych.
Wszyscy znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, która wymaga ścisłego respektowania nowych ograniczeń i obowiązków, a także współpracy obywateli ze służbami. Niestety znajdują się tacy, którzy zdają się mieć za nic porządek i bezpieczeństwo publiczne, nawet w tym trudnym dla nas wszystkich momencie. Wobec takich osób najczęściej interweniują policjanci.
Tak też było we wtorek w Elblągu. Na ul. Wiejskiej około godz. 14 na numer alarmowy zadzwonili zaniepokojeni mieszkańcy. Poinformowali, że jakiś mężczyzna wykrzykiwał na ulicy, że jest zakażony koronawirusem. Straszył także przechodniów, że ich pozaraża. Na miejsce przyjechali policjanci w ubiorach ochronnych. Najpierw zawieźli mężczyznę do szpitala, a później trafił on do policyjnej celi. Nie miał objawów zakażenia, był natomiast pod wpływem alkoholu.
Jak się okazało, historię o zarażeniu wymyślił w tylko sobie znanym celu. Badanie wykazało u niego ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Został ukarany dwoma mandatami po 500 zł, za zakłócanie porządku oraz wywołanie niepotrzebnej interwencji służb.