UWAGA!

Jerzy Müller: Miał tu powstać basen (Śladami historii elbląskiego sportu)

 Elbląg, Jerzy Müller, były nauczyciel, wiceprezydent Elbląga, poseł
Jerzy Müller, były nauczyciel, wiceprezydent Elbląga, poseł (fot. Anna Dembińska)

- Stwierdziłem, że trzeba zrobić z „dwójki“ silny ośrodek piłki ręcznej. (...) Udało mi się do szkoły ściągnąć Ryszarda Kubika ze Szkoły Podstawowej nr 23. Pojawił się Ryszard Sawicki, Bogdan Tuzimek, Marian Siewruk. Pół żartem można powiedzieć, że wykorzystałem okazję i razem zrobiliśmy uprawnienia trenera piłki ręcznej - mówi Jerzy Müller, były nauczyciel, były wiceprezydent Elbląga i poseł. Rozmawiamy o sporcie w Elblągu z jego perspektywy.

- Jak się zaczęła Pana przygoda z elbląskim sportem?

- W 1967 r. ukończyłem Studium Nauczycielskie Wychowania Fizycznego w Gdańsku Oliwie. Jedna z propozycji pracy była z Elbląga. Szukano nauczyciela wychowania fizycznego, najlepiej ze specjalnością pływacką, ponieważ w mieście planowano wkrótce wybudować krytą pływalnię. Miałem papiery instruktora piłki ręcznej, lekkiej atletyki i pływania. Proponowali mieszkanie sublokatorskie, z możliwością później otrzymania mieszkania spółdzielczego. I w ten sposób przyjechałem do Elbląga.

 

- Do Szkoły Podstawowej nr 14.

- Jak już wiemy, budowa basenu przy ul. Robotniczej „przeciągnęła się w czasie“ - tak to ujmijmy. W „czternastce“ na początku związałem się ze wszystkim dyscyplinami sportu, jakie były wówczas w szkole uprawiane. Stosunkowo szybko wpadłem jednak w towarzystwo kolegów zajmujących się piłką ręczną. To był ten okres, kiedy piłka ręczna była najbardziej popularną grą zespołową w szkołach. Grano jeszcze pod gołym niebem, na asfaltowych boiskach. Wszystkie szkoły brały udział w miejskich rozgrywkach piłki ręcznej, niejako z obowiązku. Ale też te mecze cieszyły się stosunkowo dużym zainteresowaniem kibiców. Zmierzch popularności przyszedł, kiedy mecze przeniesiono do hal sportowych. A tych w Elblągu brakowało. Specyfikę tamtych czasów najlepiej pokazuje sprawa przyszkolnego boiska. Wówczas każda szkoła miała kogoś w rodzaju patrona - zakład pracy, jednostkę wojskową. „Czternastką“ opiekował się 14. batalion remontu lotnisk stacjonujący przy ul. Lotniczej. Co miało tę dobrą stronę, że dzieci żołnierzy chodziły właśnie do Szkoły Podstawowej nr 14. Któregoś pięknego dnia ktoś wpadł na pomysł zrobienia asfaltowego boiska przy szkole. Żołnierze wzięli się do roboty i w kilka dni boisko było gotowe. Piękne... do pierwszej ulewy. Okazało się, że boisko jest nierówne i wszędzie są kałuże. Ktoś się zdenerwował i wojsko kilka dni później nakładało jeszcze jedną warstwę asfaltu, tym razem równo.

 

- Wróćmy do początków.

- Mniej więcej po roku Mieczysław Pleśniak i Stefan Waśko namówili mnie na prowadzenie treningów piłki ręcznej chłopaków w MKS Truso Elbląg. Zgodziłem się. Dodatkowo w ramach Szkolnego Klubu Sportowego w SP 14 trenowałem dziewczyny. Silne ośrodki piłki ręcznej były w szkołach podstawowych nr 1, 14, 15, 16, 20, 23, 2, tu głównie dziewczyny. Muszę się pochwalić, że wejście miałem dobre i moje drużyny zaczęły wygrywać. Od 1967 do 1974 r. drużyna chłopaków z „czternastki“ w piłkę ręczną była najlepsza w mieście. Truso rywalizowało w województwie gdańskim, naszym największym rywalem były drużyny z Gdańska. Pamiętam taką sytuację: mamy zagrać mecz z gdańską Szkołą Podstawową nr 39, ale zanim spotkanie się zaczęło na boisku trenowali piłkarze ręczni Spójni. Jedna z bramek miała pękniętą poprzeczkę i wszyscy zawodnicy „walili“ w pęknięcie chcąc złamać ją do końca. Bez rezultatu. Nagle podchodzi Wiesiek Wiadrowski, od nas, bierze piłkę do lewej ręki i jak nie huknie. Poprzeczka pękła na pół. Już wtedy „miał parę“ w ręku. Mieczysław Pleśniak chodził za mną, abym przekonał Wieśka, żeby po podstawówce poszedł do Technikum Mechanicznego. Poszedł, grał potem w Olimpii Elbląg.

Podobnie było z dziewczynami: Leszek Walczak dostawał ode mnie praktycznie 80 proc. zespołu. Tylko przypomnę Zosię Pniak i Jolantę Stańczak. Miałem potem ogromną satysfakcję, kiedy moje wychowanki zdobywały ze Startem mistrzostwo Polski. Mieczysław Pleśniak też „brał“ ode mnie praktycznie gotowe zespoły. Potem w seniorach część z nich trafiła do Olimpii. A część poszła w moje ślady, czyli w szkolenie, trenerkę i sędziowanie. Wspomnę tutaj np. o Staszku Mijasie, Joli Stańczak, Zbyszku Tupaju i wielu innych.

 

- Piłka ręczna to jednak nie wszystko...

- To był okres, kiedy szkoły podstawowe sportem żyły. Jesienią i wiosną graliśmy w piłkę ręczną, na zimę przenosiliśmy się pod dach i przerzucaliśmy się na koszykówkę. Tu rywalizowałem z drużynami Lecha Walczaka, też z sukcesem. Z perspektywy czasu trochę żal, że w Elblągu przygoda z koszykówką najczęściej kończyła się na szkole średniej.

Wszystkie szkoły obowiązkowo rywalizowały w czwórboju i pięcioboju lekkoatletycznym. W czwórboju walczyliśmy ze Szkołą Podstawową nr 21, gdzie nauczycielem wychowania fizycznego był Henryk Łęcki, dziś czołowy brydżysta. W pięcioboju wywalczyliśmy mistrzostwo województwa gdańskiego. Wiele szczegółów może być w kronikach Szkoły Podstawowej nr 14.

 

- W 1975 r. został Pan dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 2.

- Wiąże się z tym pewna anegdota. Niemal każde wakacje spędzałem jako ratownik wodny w ośrodku kolonijno-wczasowym w Tuchomku na Kaszubach i o tym co się dzieje w Elblągu nie miałem pojęcia. Przyjeżdżam w lipcu po wypłatę do „czternastki“, a księgowa mi komunikuje, że ja już tu nie pracuje... I pokazuje mi pismo, że zostałem mianowany dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 2. Jak się okazało, w 1975 r., wszedł w życie przepis wymagający od dyrektorów szkół wykształcenia wyższego magisterskiego. Ja miałem, podczas pracy w SP 14 studiowałem na Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Gdańsku i Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Studia skończyłem z wyróżnieniem. I tak, bez mojej wiedzy i starań, zostałem dyrektorem. W szkole przy ul. Robotniczej dyrektorowałem aż do 1990 r. Tu mogę opowiedzieć anegdotę z czasów studiów...

 

- Proszę.

- Na moim roku studiował też Władek Komar, kulomiot. Miał ogromne problemy z zaliczeniem fizjologii. Męczył się on, męczyła się prowadząca zajęcia. Zbliżały się igrzyska olimpijskie w Monachium w 1972 r. Prowadząca zajęcia pół żartem zaproponowała, że jeżeli Władek z igrzysk przywiezie medal, to fizjologię zaliczy. I cóż miał biedny zrobić - na wszelki wypadek zdobył złoty medal, żeby nie było kłopotów z zaliczeniem. Pchnął 21,18 metra, co było rekordem olimpijskim. fizjologię miał zaliczoną. Na tym samym roku też dziesięcioboista Jacek Klockowski, biegacz Andrzej Badeński. późniejszy srebrny medalista Mistrzostw Europy i inni.

 

- Domyślam się, że na fotelu dyrektora wyzwania sportowe były inne.

- Stwierdziłem, że trzeba zrobić z „dwójki“ silny ośrodek piłki ręcznej. W „dwójce“ czołowym trenerem był Lech Walczak. W tym okresie jednak kończył elbląski fragment swojego życia i przeprowadził się do Białegostoku. Udało mi się do szkoły ściągnąć Ryszarda Kubika ze Szkoły Podstawowej nr 23. Pojawił się Ryszard Sawicki, Bogdan Tuzimek, Marian Siewruk. Pół żartem można powiedzieć, że wykorzystałem okazję i razem zrobiliśmy uprawnienia trenera piłki ręcznej. Ale nie da się ukryć, że jako dyrektor musiałem ograniczyć swoją działalność sportową. Starałem się za to umożliwić jak najlepszą pracę nauczycielom i trenerom w szkole. I dumny jestem z tego, że sukcesy sportowe odnosili moi nauczyciele. Udało się np. stworzyć klasy z rozszerzonym programem wychowania fizycznego. W „standardowej“ siatce godzin były dwie godziny wychowania fizycznej, „na rozszerzeniu“ - sześć. Umowę z moimi wuefistami miałem taką, że dwie godziny miały być ogólnorozwojówki i dwie godziny piłki ręcznej.

Dużym sukcesem było też uruchomienie nauki pływania dla uczniów. Wykorzystaliśmy, że wojsko sobie zbudowało basen przy ulicy wówczas Armii Czerwonej, dziś Królewieckiej. Do „dwójki“ chodziły dzieci z tamtego rejonu, a że mieszkali tam głównie wojskowi i milicjanci, to mieliśmy ułatwione zadanie. Byliśmy jedyną szkołą w Elblągu, która w klasach 1 - 3 oraz 7 - 8 prowadziła obowiązkową naukę pływania w ramach wychowania fizycznego. Korzystając z tego, że dyrektor musiał kilka godzin w tygodniu przepracować w roli nauczyciela, również prowadziłem zajęcia z wychowania fizycznego. W czasie ferii zimowych organizowałem dla swoich uczniów obozy narciarskie. Od podstaw uczyłem młodzież z nizin sztuki jazdy na nartach.

 

- Warto jeszcze wspomnieć o sporcie osób z niepełnosprawnościami.

- Jak zostałem dyrektorem „dwójki“, odezwał się Ryszard Cybulski ze Startu. Ale nie tego od piłki ręcznej, tylko „tego drugiego“ zrzeszającego sportowców z niepełnosprawnościami. Był kiedyś taki klub w Elblągu. To chyba wtedy zacząłem prowadzić pierwsze treningi sekcji pływackiej, a przecież w 1967 roku przyjechałem do Elbląga, bo miał tu powstać basen. Przez kilka lat prowadziłem zajęcia, głównie pływania i lekkiej atletyki. Prowadziliśmy normalne, sportowe życie: treningi, zawody, turnieje. I tak przez kilka lat.

 

- Rok 1990 przynosi ogromne zmiany w Pana życiu.

- Odchodzę ze szkoły na stanowisko dyrektora Delegatury Kuratorium Oświaty w Elblągu. Uzyskuję mandat radnego Rady Miasta w Elblągu. Największy mój sukces tej kadencji to wprowadzenie powszechnej obowiązkowej nauki pływania w Elblągu dla dzieci ze szkół podstawowych. Ten pomysł poparł też radni Zdzisław Rzepa i Janusz Lewandowski . Razem przeprowadziliśmy przez Radę Miejską tę uchwałę. Obejmował wszystkich uczniów szkół podstawowych, potem został okrojony do klas 1 - 3. Wówczas było to osiągnięcie na skalę krajową. Ten program działa do dziś.

 

- Cztery lata później jest już Pan wiceprezydentem Elbląga.

- W 1994 r. ponownie zostałem wybrany radnym Elbląga. Podczas politycznych negocjacji zaproponowano mi posadę wiceprezydenta. Prezydentem był Witold Gintowt-Dziewałtowski, drugim wiceprezydentem Henryk Słonina. Mi podlegał m. in. sport.

 

- Jak wyglądał wówczas sport z perspektywy ratusza?

- Ogromnym problemem była kondycja finansowa elbląskich klubów, które borykały się z ogromnym zadłużeniem. Były sytuacje, kiedy trenerzy „na kolanach“ błagali o wypłatę wynagrodzenia. Doprowadziłem wtedy do sytuacji, kiedy to pensje trenerów klubowych były wypłacane z budżetu miasta. Nie były to jakieś kolosalne kwoty, ale pozwoliły ludziom na w miarę normalne funkcjonowanie.

 

- Druga sprawa to infrastruktura.

- Przede wszystkim wyremontowaliśmy przystań przy ul. Radomskiej. Już nie pamiętam, ile to kosztowało. Kajakarstwo była dość popularną dyscypliną. Ich „bazą“ była Szkoła Podstawowa nr 8 z trenerem Piotrem Szustkiem. I druga sprawa: rozpoczęcie budowy krytego lodowiska przy ul. Karowej. Elbląg był w swojej przeszłości łyżwiarską potęgą i marzeniem środowiska łyżwiarskiego była budowa długiego sztucznie mrożonego toru. Z różnych przyczyn to nie wyszło. Wtedy zdecydowaliśmy się „zadaszyć“ odkryte lodowisko przy ul. Karowej. W gronie zarządu miasta prowadziliśmy dyskusje na temat sportów zimowych. Zaowocowało to tym, że przez kilka sezonów „elbląskie góry“ były zagospodarowane na wzór górskich ośrodków.

 

- To na koniec rozmowy wróćmy jeszcze na basen.

- W 1998 r. przestałem być wiceprezydentem, potem zostałem wybrany posłem na Sejm. W tzw „międzyczasie“ prowadziłem zajęcia wychowania fizycznego na wyższych uczelniach w Elblągu. W tym okresie nie miałem czasu zajmować się działalnością sportową. Tak zwyczajnie, po prostu. Po epizodzie w Sejmie wróciłem do Elbląga i zacząłem szukać sobie zajęcia. Marek Wnuk, ówczesny dyrektor MOSiR, zaproponował mi zajęcie się krytą pływalnią przy ul. Robotniczej. W 2008 r. rozpocząłem tam pracę i pracowałem przez 8 lat. Udało mi się wykonać kilka drobnych remontów, bo stan higieny na tym basenie wołał o pomstę do nieba. Nie mam pojęcia, jakim cudem Sanepid nie zamknął wówczas tego basenu. Udało się też organizacyjnie wszystko poukładać. W 2016 r. rozpoczął się duży remont tego basenu, a ja od tego czasu pędzę spokojne życie emeryta i członka Elbląskiego Sportowego Klubu Nestora.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • I gitara
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    4
    Machu Picchu(2023-02-26)
  • Fakt wtedy Elbląg żył a dziś od kilku lat to totalna wegetacja !
  • A co redakcja będzie weryfikować? Prawdę? To juz na tym poziomie jesteście? Wolność slowa tez juz tu nie istnieje?
  • Rozmowa z człowiekiem, który swoją pracą przysłużył sie temu miastu!Panie Jurku dużo zdrowia. Pozdrawiam M. S
  • pozdrowienia dla kolegi wędkarza.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    3
    3
    okoniowaty(2023-02-26)
  • Co miało być nie ważne Panie, ważne co się zrobiło. Ma Pan znajomości a nic nie zrobił Pan by Start miał porządnego sponsora, najlepiej przypisywać sobie zasługi ale nie Pan to osiągnął, powtórzyć? Nie ci miało być a co zostało się liczy Nie ma ani sponsora bo Pan nie lubił się przemęczać a tylko układy się liczyły
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    8
    9
    Aleksandra 12(2023-02-26)
  • Fajny dyrektor, kolega, człowiek. Tacy ludzie są fantastyczni a dziś tylko kolesiostwo, nepotyzm, kliki. Wszystkiego dobrego Panie Jerzy.
  • To zupełnie inny poziom mentalny, klasy i kultury, nieporównywalny z obecnym, ktorego zasadniczo brak
  • Pamiętam treningi w 2 z trenerem Kubiakiem, grę na asfalcie, wyjazdy, potem trenera Pleśniaka, treningi już na hali. Dzis liczy się polityka i pieniądze a nie sport, takich ludzi jak wspomnieni trenerzy już nie ma i nie bedzie
  • Tak zawsze czytam te wszystkie wspomnienia tych zasłużonych dla elblaskiego sportu osób jakie to były trudności ile to my zrobiliśmy ile to się udało a pamietam do dziś jak to mówiono w latach 90 już niedługo już w przyszłym roku góra za dwa lata powstanie na Krakusa typowo lekkoatletyczny stadion z tartanowa bieżnia. Minęło 30 lat i co? I nic.
  • Pamiętam trenera Pleśniaka... olbrzymia charyzma człowiek sportu... kiedyś Pamiętam jak trener Tuzimek mi kopa w d.. e zasadzil jak kopnąłem piłkę nogą.... pozdrawiam wszystkich z sp nr 2
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    1
    Machu Picchu(2023-02-26)
  • Panie profesorze... wpłynął Pan na moje życie. Nie żałuję. To już 52 lata mojego hobbyi.... Może nie tylko hobby DZIEKI
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    5
    4
    Absolwent 14(2023-02-26)
Reklama