
Święta w kulturze protestanckiej w dawnym Elblągu, Gdańsku czy na Żuławach rozpoczynały się właściwie już z pierwszą niedzielą adwentu. Zaczynało się od uroczyście odśpiewanego hymnu „Wie sol ich Dich empfangen” (Jak mam cię przyjąć). Już w pierwszą niedzielę adwentu w całym regionie rodziny zasiadały przy stołach jedząc pieczone jabłka z pieca kaflowego, orzechy i pierniczki. Na wigilię serwowano natomiast pieczoną wieprzowinę, kaczkę, indyka, czy też dziczyznę.
Adwent i Boże Narodzenie to czas, kiedy najwięcej i najchętniej sięgano po rozgrzewające, korzenne wypieki. 6 grudnia na Żuławach dzieci dostawały „Steinpflaster” (rodzaj piernikowej krajanki), toruńskie katarzynki i najbardziej popularne „Pfeffernüssen”. Pfeffernüssen były to ciasteczka, które pieczono w domu i spożywano je wyłącznie w okresie bożonarodzeniowym miały kształt podłużny o wymiarach ok. 2x3 cm.
Jeśli chodzi o wigilię to mieszkańcy dawnego Elbląga różnili się bardzo od nas. Wieczór zaczynał się od nabożeństwa w zborze, Hanna Siede opisuje, że zaczynało się ono o godzinie 16 i szło się nań z tzw. „Wachsstöckl”, czyli cienkimi świeczkami „z metra ciętymi”, potem biegło się do domu, gdzie czekał już gorący dzbanek z kawą i tradycyjny rodzaj strucli wypełniony suszonymi owocami „Christstollen” .
Generalnie kolacja wigilijna była na tyle mało istotna, że we wspomnieniach jest ona praktycznie niezauważalna. Wiadomo, że jedzenie tego wieczoru było nieco lepsze, i że w całych ówczesnych Niemczech zwyczajowym przysmakiem była sałatka ziemniaczana z kiełbasą. Podobnie mogło być i w Elblągu. Natomiast większość wspomnień skupia się na tzw. kolorowym talerzu. Pod wieczór wchodziło się do świątecznego pokoju, gdzie stała choinka oraz przygotowany duży talerz ze słodkościami. Eva Will bardzo dokładnie opisuje, co znajdowało się na kolorowym talerzu. Były to orzechy włoskie i orzechy laskowe (w innych rodzinach także orzechy brazylijskie, daktyle, figi i rodzynki), różnego rodzaju pierniczki i marcepany. Były w różnych kształtach, które możemy zobaczyć na naszej wystawie „Świadectwa” (Teekonfekt).
W Elblągu można było nabyć marcepan w wielu lokalach m. in. Teuke, Maurizio, Koppenhagen, Trbutt. Ponadto robiono, marcepanowe świnki, kartofelki, serduszka i tzw. Randmarzipan, czyli marcepan z przypalanym brzegiem z polewą z cukru pudru i galaretki. Marcepanowe wyroby były zawsze na szczycie wszystkich słodyczy. Nie brakowało też czekoladowych mikołajów. Ze wspomnień tych wynika, że słodkości było tak dużo, że na talerzu nie starczało często miejsca na tradycyjne jabłka. Czasami bywały tam też dary od dalszej rodziny - Hanna Siede wspomina szwajcarskie czekolady „Callier” ” i „Suchard”. Słodkości te stały w pokoju przez całe święta i każdy mógł się dowolnie częstować.
Na choince dzieciom wieszano także polewane czekoladą precelki i krążki z kolorową posypką, ozdoby stały aż do sylwestra i przed Nowym Rokiem robiono losowanie, kto ma je zjeść. Werner Grunwald - elblążanin - opisuje, że w jego domu istniał zwyczaj rodzinny, przekazany przez babcię, że przy stole pozostawiano wolne miejsce dla przybysza, którym mógł okazać się sam Bóg. Natomiast nie był to zwyczaj praktykowany w Elblągu.
Menu świąteczne było dosyć swobodnie dobierane. W elbląskich opisach znajdujemy też wzmianki, że na wigilię serwowano pieczoną wieprzowinę, kaczkę, indyka, czy też dziczyznę. Jeśli chodzi o tereny żuławskie - wśród biedniejszej ludności istniało powiedzenie, że biednemu wystarczy przyzwoity kawałek mięsa w garnku („ein ordentliches Stück Fleisch im Topf”). Wśród mniej zamożnych popularne były proste wycinane szklanką kruche ciasteczka (Mürbkuchen). Z opisów wynika, że w regionie często raczono się babkami. Według wspomnień R. Wilimsa, babka obok gofrów była ulubionym deserem niedzielnym na Żuławach Elbląskich, natomiast z terenu Żuław Gdańskich wiemy, że na Boże Narodzenie największą popularnością cieszyły się: babka zwykła (Napfkuchen), babka piaskowa (Sandkuchen), babka na bogato z rodzynkami i rumem (Königskuchen). Z mięs najbardziej popularna była pieczona gęś, schab pieczony peklowany (Kasseler Rippenspeer) i kluski z suszonymi śliwkami (Klöße mit Backpflaumen).
Przed sylwestrem pieczono pączki. Potem szczególnie na sylwestra - karp, ale koniecznie musiała być to samica z ikrą - im więcej jajeczek, tym większe bogactwo oczekiwano w następnym roku. Sylwester znany był, szczególnie na Żuławach, z tradycji picia ponczu w porcelanowych szklaneczkach (Pummelchen).