Z bólem to przyznaję – rzadko mamy okazję publikować takie newsy, tym razem się udało. Mamy dobrą wiadomość dla Elbląga, dobrą wiadomość dla Polski - premier Mateusz Morawiecki nie zawetował unijnego budżetu, który wynegocjował w lipcu. Oddajmy mu sprawiedliwość - całkiem nieźle wynegocjował. Będą ogromne pieniądze dla naszego miasta i kraju.
Moglibyśmy się tu wyzłośliwiać jakim to miękiszonem premier się w końcu okazał, jak to jeszcze niedawno solennie obiecywał, że zawetuje to co sam wynegocjował, jeśli Komisja Europejska nie wycofa się z rozporządzenia ustalającego mechanizm „pieniądze za praworządność”. Na wczorajszym szczycie Rady Europejskiej dodano, jak słusznie zauważa minister Ziobro, nic nie warte z punktu widzenia prawa konkluzje. Pozwalają one natomiast stosunkowo łatwo wywinąć się premierowi z własnych zapowiedzi i ogłosić wielki sukces.
Uniknęliśmy w ten sposób prowizorium budżetowego, które było jeszcze niedawno przedstawiane przez polityków rządzącej partii jako zdecydowanie korzystniejsze dla naszej gospodarki rozwiązanie. Podobnie z funduszem odbudowy – były zapewnienia, że sami sobie go wypracujemy. Szkoda, że przez to całe wymachiwanie szabelką nie zyskaliśmy sobie raczej przyjaciół w Europie. Patrzyli na nas jak na wariatów – my wam dajemy najwięcej pieniędzy ze wszystkich unijnych krajów, a wy chcecie to wetować?! No cóż, nie pierwszy raz w historii zachód Europy nie nadąża za zawiłościami słowiańskiej (i madziarskiej) duszy.
Mamy więc pieniądze na dalszy rozwój kraju i miasta. Oczywiście to jak zostaną wykorzystane, to całkiem inna bajka. Nie pora to teraz rozważać. Niestety jak to w życiu, nie ma nic za darmo. I nie mam tu na myśli tylko tego, że od stycznia będziemy musieli także w Elblągu organizować targi dzieci, poddawać przymusowej eutanazji naszych rodziców, seksualizować młodzież w szkołach, propagować ideologię LGBT i pozwalać na adopcję naszych milusińskich przez pary homoseksualne. To nic strasznego, Holendrzy (i nie tylko) w końcu mają tak od dawna i jakoś żyją, podobno nawet lepiej niż my. No a poza tym, może nas tylko tym w wieczornych Wiadomościach straszono i tak źle nie będzie.
Gorzej, że wraz z przyjęciem przez premiera funduszu odbudowy straciliśmy naszą suwerenność, a przynajmniej jakąś jego część. Fundusz ten składa się bowiem w znacznej części z pożyczki, która jest żyrowana przez wszystkie 27 krajów UE. Każdy wie, że nic tak nie spaja małżeństwa jak kredyt hipoteczny. Dzisiaj rano obudziliśmy się w kraju, który jest bardziej sfederalizowany z resztą Europy niż kiedykolwiek w historii. I jak żyć panie premierze?!
Ja ze swojej strony mogę obiecać, że dopóki nie zapomnę hasła do panelu edycji portElu, wszystkie artykuły będą się tu ukazywały po polsku, a nie po brukselsku, w dziale kultura ani słowem nie wspomnimy o malarstwie flamandzkim, w rubryce sportowej ciągle będzie obowiązywać zasada „Olimpia pany” i nawet się nie zająkniemy o meczach RSC Anderlecht. Niech w Brukseli wiedzą, że elblążanie nie gęsi i swój polski portEl mają. Nie damy się kupić za unijne srebrniki, a przyjdzie nam to tym łatwiej, że nikt nam ich nigdy nie proponował.