W związku z uchwaleniem przez Sejm tzw. Lex TVN przypominamy felieton Włodka Gęsickiego na ten temat. Jak wiadomo politycy wszelkiej maści, od lewa do prawa, bardzo oszczędnie gospodarują prawdą. Nie przypadkiem politykę stawia się często na równi z najstarszym zawodem świata. Można to zrozumieć - gdyby mówili prawdę, tylko prawdę i całą prawdę, to ich kariera polityczna skończyłaby się szybko jak u Zorby - piękną katastrofą. Są jednak pewne granice i te polityk przekracza, gdy próbuje robić z ludzi durniów.
Od czasu gdy poseł Suski w środku nocy przypomniał sobie, że trzeba zabezpieczyć polskiego telewidza przed wrażymi nadawcami, politycy PiS-u zaczęli gonić w piętkę, aby uzasadnić ustawę znaną jako Lex TVN. Zamiast stanąć w prawdzie i powiedzieć otwarcie, że należy zniszczyć tę stację, ponieważ bez skrupułów obnaża i wyolbrzymia jakże drobne niedostatki ich rządów, to postanowili obrażać inteligencję Polaków, w tym także grupę swoich wyborców.
Zaczął premier Morawiecki, znany z tego, że w młodości nie ugruntował się do cnoty prawdomówności. Rzucił w przestrzeń takim oto dramatycznym zapytaniem - „Wyobraźmy sobie sytuację, że jakieś medium w Polsce, czy to bardzo duży portal, czy telewizja, czy radio, czy wielka gazeta - miałaby być kupiona przez podmiot rosyjski, chiński albo pochodzący z krajów arabskich. Czy chcielibyśmy jako obywatele mieć wtedy prawo powiedzieć nie?”. Chcielibyście? Wymienionym krajom raczej nie, ale oddanie TVP Info Korei Północnej raczej by wyszło tej stacji na korzyść. Tak poważnie, to straszenie Chińczykami, aby zniszczyć największą amerykańską inwestycję w Polsce, to jest bardzo odważny zabieg propagandowy, ale skierowany raczej do wyborców specjalnej troski.
Do tego samego wyrafinowanego odbiorcy wystosował swoje niedawne ostrzeżenie sam wicepremier od spraw bezpieczeństwa mówiąc, że „Lex TVN jest potrzebne, by uchronić polskie media przed infiltracją narkobiznesu”. Wow, ten człowiek z racji sprawowanej funkcji wie, co mówi. Ameryka to przecież największy rynek zbytu dla mafii narkotykowych, które poprzez Discovery, właściciela TVN-u piorą w Polsce narkodolary. Że też nikt wcześniej na to nie wpadł. Geniusz prezesa uratował nasz kraj przed inwazją kolumbijskich sicarios.
Ok, można się tak wyzłośliwiać bez końca, ale sprawa jest poważna. Szykuje się ordynarny zamach na jedyną stację telewizyjną, która daje odpór prymitywnej propagandzie serwowanej w tzw. mediach publicznych. TVN nie jest bez wad, jak każde zresztą medium informacyjne. Osobiście nie jestem na przykład w stanie oglądać o dwudziestej audycji prowadzonej przez pewną starszą panią. Jednak gdybyśmy stworzyli skalę wiarygodności, na której 10 to maksymalna wartość, to dla mnie TVN24 oscyluje między pięć a siedem, podczas gdy TVP Info twardo i konsekwentnie nie wychodzi powyżej minus dziesięć.
Prezesowi i jego premierowi zamarzył się rynek medialny à la russe, gdzie wszystkie stacje zgodnym głosem wychwalają rząd i ukochanego przywódcę. Dlaczego różnorodność mediów ma znaczenie dla funkcjonowania demokratycznego państwa? To się albo czuje i rozumie, albo mentalnie tkwi w czasach jakże słusznie minionych.
Wystarczy powiedzieć, że gdyby portEl był częścią koncernu Polska Press, to nasz naczelny po publikacji tego felietonu musiałby już jutro szukać szczęścia na pośredniaku. Odkąd niezastąpiony prezes Obajtek wykupił prawie wszystkie lokalne media w Polsce, aby promować sprzedaż swoich paliw, publikacja takich krytycznych materiałów albo jak kto woli wytworów antyrządowej szczujni została skutecznie ograniczona. Ponieważ Polska Press nie obejmowała swoim zasięgiem naszego województwa, a tym bardziej licznych elbląskich portali, to warmińsko-mazurskie może być nieoczekiwanie jednym z niewielu województw, gdzie w lokalnej prasie można będzie znaleźć artykuły nie do końca zgodne z jedynie słuszną linią rządzącej partii. (Uwaga, w tzw. międzyczasie Gazeta Olsztyńska została wykupiona przez biznesmena związanego z Antonim Macierewiczem).
Tłumaczenie płaskoziemcom, że ziemia jest okrągła, to jak wiadomo beznadziejne zadanie. Podobnie jest z tymi, którzy kwestionują zasadę wolności mediów. Ja się tego nie podejmuję i z przyjemnością oddam głos ponadpartyjnej grupie senatorów USA, którzy jakby mi z ust wyjęli to, co w tej sprawie myślę.
„Utrzymujące się odchodzenie rządu polskiego od standardów demokratycznych, czego najnowszym przykładem są wysiłki zmierzające do ograniczenia niezależności mediów i podważenia jednej z największych amerykańskich inwestycji w tym kraju jest niezwykle martwiące. Jako ponadpartyjna grupa amerykańskich senatorów chcemy jasno powiedzieć rządowi polskiemu, że uważnie przyglądamy się rozwojowi wypadków. Monitorujemy projekt ustawy złożony w polskim Sejmie, który, gdyby został przyjęty i stał się prawem, dyskryminowałby firmy spoza Unii Europejskiej oraz prawdopodobnie doprowadziłby do wyjścia z Polski poważnego amerykańskiego inwestora, który zatrudnia kilka tysięcy osób. Ustawa ta, w połączeniu z odmową Polski odnowienia koncesji dla TVN-u, to kolejny krok w kierunku zagrażającym polskiej demokracji. Nie jest to sposób na przyciągnięcie inwestycji zagranicznych, a na dodatek ograniczy to jeszcze bardziej wolność mediów, o którą Polacy tak długo walczyli.
Te oraz inne kroki podjęte ostatnio przez Polskę, sojusznika z NATO oraz bliskiego partnera i przyjaciela Stanów Zjednoczonych nie odzwierciedlają wspólnych wartości, które leżą u podstaw naszych dwustronnych stosunków. Decyzja o wprowadzeniu takiego prawa w życie może mieć negatywne konsekwencje dla stosunków obronnych, biznesowych oraz handlowych. Wzywamy polski rząd do zastanowienia się przed podjęciem jakichkolwiek decyzji, które mogłyby negatywnie wpłynąć na nasze długoletnie stosunki.”
I tak amerykańscy senatorowie postawili kropkę nad i.