
Jest rodowitą mieszkanką Aniołowa w gminie Pasłęk. Wyjechała stąd jako nastolatka, ale wróciła na stałe po przejściu na emeryturę. Od wielu lat jest prezesem miejscowego stowarzyszenia, które działa na rzecz Aniołowa. Tym razem w naszym cyklu "Rok kobiet" spotykamy się z Haliną Cieślą.
- Rozmawiamy w czasie, w którym odbywa się XVI Zlot Miłośników Aniołów w Aniołowie...
- Tak, po roku przerwy wracamy do międzynarodowego charakteru Zlotu Aniołów i bardzo się cieszymy, że mogą nas nareszcie odwiedzić nasi przyjaciele z Francji, z którymi realizujemy wspólny projekt. Dzisiaj (w sobotę, 10 lipca) od godz. 13 do godz. 18 zapraszamy wszystkich do Aniołowa na spacer szklakiem aniołów i urokliwych zakątków, są stoiska smaków, rękodzieła i wiosek tematycznych, są wystawy artystyczne i akcenty francuskie, są oczywiście warsztaty przyrządzania anielskich ruchańców oraz diabelskie igraszki dla dorosłych i dzieci oraz wiele innych atrakcji. Zaprezentują się m.in. Zalesie, czyli wioska Smerfów, mennonitki z Władysławowa, Nadleśnictwo Młynary. W tym roku nie będzie tradycyjnego przemarszu aniołów, po prostu przy organizowaniu i planowaniu imprezy nie byliśmy w stanie przewidzieć, jakie będą ograniczenia pandemiczne. W zamian za to polecamy spacer szlakiem aniołów po naszej wsi.
- Wioską tematyczną, czyli anielską jesteście już od 17 lat, a zlot przyciąga nie tylko okolicznych mieszkańców, ale również turystów z dalszych zakątków Polski. Czuje się Pani twórczynią tego sukcesu?
- Ależ skąd, to wspólny sukces wszystkich mieszkańców Aniołowa. Oczywiście, mamy u nas wiele kobiet z inicjatywą, ale muszę przyznać, że bez panów ten nasz sukces nie byłby możliwy. Każdy robi to, do czego ma smykałkę i co po prostu lubi robić. Myślę, że jakikolwiek sukces, również naszej anielskiej wioski można osiągnąć tylko działając wspólnie. Teraz nasza społeczność jest już na takim etapie, że chcemy dzielić się doświadczeniem z innymi. Udało nam się włączyć w projekt trzy wioski z gminy Pasłęk: Rzeczną, Mariankę i Nowe Kusy. Są miejscowości, które mają wiele walorów, a ich społeczności lokalne mogą wiele zaoferować. Ich stoiska również możemy odwiedzać podczas zlotu.

- Na tegorocznym zlocie możemy oglądać rzeźbę (w świetlicy w godz. 14-15) zapracowanej kobiety bretońskiej autorstwa studentki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. To chyba nie jest już synonim współczesnej, przeciętnej mieszkanki wsi?
- Nie jest, ale rzeźba nawiązuje do tego, jak wiele w naszej codzienności musiało się zmienić, by zmieniła się też sytuacja kobiet w małych miejscowościach. Myślę, że mieszkanki Aniołowa motywuje do działania potrzeba zmian na lepsze i wyjścia poza codzienność. Mają tego świadomość. Kobiety są pełne kreatywnych pomysłów, ale bez panów sukces naszej wioski nie byłby możliwy. Myślę, że każdy nosi w sobie taką perełkę, czasem może trzeba dłużej poczekać, aż ją nam pokaże. Ważne więc jest, aby poczekać na tych, którzy trochę zostają w z tyłu: zastanawiają się, czy włączyć się we wspólne działanie, czy nie. Trzeba dać im czas, nie spieszyć się, nie ponaglać i nie naciskać.
- Pamiętam jak spotkałyśmy się pierwszy raz, to był rok 2004, a Aniołowo zaczynało dopiero swoją "przygodę" jako wioska tematyczna. Na tej drodze było też kilka, może nie porażek, ale potknięć. Jaki przepis jest na to, by się w tej drodze do sukcesu nie zniechęcać?
- Tu pomaga cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Nie można się zniechęcać, a tym bardziej nigdy nie wolno się poddawać. Warto również słuchać rad innych osób, wymieniać się doświadczeniami. Pamiętajmy, że sukces to wspólna sprawa. Trzeba też prowadzić szeroką współpracę ze społecznościami, stowarzyszeniami i samorządem. Sukces nie rodzi się w jeden dzień, to proces, droga i to czasami wyboista.