UWAGA!

Opozycja pokonana aborcyjną bronią

 Elbląg, Opozycja pokonana aborcyjną bronią
(fot. Anna Dembińska)

W opozycji parlamentarnej trzęsienie ziemi, a wszystko z powodu wyników głosowania nad obywatelskim projektem ustawy liberalizującej przepisy aborcyjne. W głosowaniu nie wzięło udział wielu posłów, którzy publicznie popierali działalność organizacji kobiecych w sprawie aborcji. Wśród nich posłanka z Elbląga Elżbieta Gelert.

„Moje ciało to nie pole walki”, „Myślę, czuję, decyduję”, "No woman, no kraj". Z takimi hasłami na transparentach, z zaklejonymi ustami, z wieszakami w dłoni maszerowały 3 października 2016 roku ulicami Elbląga kobiety, ale i mężczyźni. W ten sposób blisko tysiąc osób zareagowało na propozycję zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, wśród nich przedstawiciele samorządu i posłowie opozycji, m.in. Elżbieta Gelert z PO. Podobne protesty odbywały się w całym kraju i zmusiły rząd do wycofania się z tego pomysłu.
       Społeczne protesty miały ciąg dalszy. W lipcu 2017 roku powstał Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Ratujmy Kobiet, który zebrał podpisy pod projektem ustawy wprowadzającej m.in. rzetelną edukację seksualną, dostęp do nowoczesnych metod antykoncepcji i prawo do bezpiecznego usunięcia ciąży do 12. tygodnia. 10 stycznia w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie tego projektu, po którym – jak się okazało po głosowaniu – projekt nie został skierowany do dalszych prac. Dlaczego? Po wielu posłów opozycji – mimo że publicznie popierało czarne marszy i protesty przeciwko zaostrzaniu przepisów aborcyjnych – nie wzięło udziału w głosowaniu. I to mimo że kilkanaście minut wcześniej głosowali w innych sprawach.
       - Za umożliwieniem dalszych prac nad propozycją komitetu Ratujmy Kobiety opowiedziało się aż 58 posłów PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele. By tak się stało, zabrakło dosłownie kilku głosów. I tu kluczowa okazała się postawa przedstawicieli opozycji. Troje posłów PO (Marek Biernacki, Joanna Fabisiak i Jacek Tomczak) zagłosowało przeciwko, zaś 29 w ogóle nie wzięło udziału w głosowaniu. Podobnie jak 10 Nowoczesnej (m.in. Mirosław Pampuch, poseł Nowoczesnej z Olsztyna – red.)– analizuje radio TOK FM.
       Wśród niegłosujących była m.in. elbląska posłanka Elżbieta Gelert, które wcześniej publicznie popierała protestujących przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego. Uczestniczyła też w czarnych marszach. Dlaczego nie wzięła udziału w głosowaniu, mimo że kilkanaście minut wcześniej wciskała przycisk przy głosowaniu w innej sprawie?
       - Jestem za pozostawieniem obecnie obowiązujących przepisów, które są efektem kompromisu. Dlatego protestowałam przeciwko planom zaostrzenia przepisów  - powiedziała nam Elżbieta Gelert. - Dotychczas zasada w PO była taka, że w głosowaniach w sprawach światopoglądowych nie obowiązywała dyscyplina partyjna. Tym razem ją wprowadzono, dlatego nie wzięłam udziału w głosowaniu, mimo że byłam na sali obrad - przyznaje posłanka. - Okazało się później, że niegłosowanie to też złamanie dyscypliny i dlatego wszyscy, którzy głosowali za odrzuceniem projektu jak i nie głosowali zostali wezwani (przez władze klubu PO - red.) na spotkanie, które odbędzie się podczas kolejnego posiedzenia Sejmu. 
       Wynik głosowania w sprawie projektu Ratujmy Kobiety spowodowały trzęsienie ziemi w opozycyjnych ławach. Jak podaje serwis wyborcza.pl, PO wykluczyła ze swoich szeregów już troje posłów, którzy głosowali przeciw projektowi. Z kolei Nowoczesna zapowiada kary finansowe i nagany dla tych posłów, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu. - Ja się nigdzie z PO nie wybieram - stwierdziła Elżbieta Gelert pytana przez nas o swoją polityczną przyszłość.
       Na tym samym posiedzeniu czytano również inny obywatelski projekt w tej samej sprawie: „Zatrzymać aborcję”, który zakazuje aborcji ze względu na trwałe upośledzenie lub śmiertelną chorobę płodu (obecnie jest to możliwe). Co ciekawe, ten projekt przeszedł do dalszych prac w Sejmie.
      
       Jak w sprawie projektu Ratujmy Kobiety głosowali posłowie z elbląskiego okręgu? Za odrzuceniem opowiedzieli się: Jerzy Wilk i Zbigniew Babalski (PiS). Przeciwni byli: Leonard Krasulski (PiS), Piotr Cieśliński, Jacek Protas (PO) i Andrzej Kobylarz (Kukiz'15). Z kolei Elżbieta Gelert (PO) i Adam Ołdakowski (PiS) w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu.
      
       Wieczorem posłanka Elżbieta Gelert opublikowała na swoim profilu na Facebooku oświadczenie w sprawie głosowania. Publikujemy je poniżej:
      
      
A teraz porozmawiajmy, nie o bieżących politycznych awanturach, tylko o racji stanu. Co popieram?
       1. Przywrócenie antykoncepcji awaryjnej tzw pigułki „dzień po”.
       2. Kompromis aborcyjny, czyli utrzymanie prawa do aborcji w 3 wypadkach:
       a) ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej (bez ograniczeń ze względu na wiek płodu),
       b) badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej),
       c) zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do 12 tygodni od początku ciąży).
       Podczas ostatniej kampanii wyborczej złożyłam moim wyborcom obietnicę, że będę broniła kompromisu aborcyjnego. Osobiście jestem przeciwniczką politycznej gry wokół tematu aborcji. Jestem również za przywróceniem pigułki „dzień po”. Tak umówiłam się z moimi wyborcami podczas ostatniej kampanii wyborczej, dlatego wyraziłam stanowczy sprzeciw podczas „Czarnego protestu” w październiku zeszłego roku wobec planów radykalizacji prawa aborcyjnego według pomysłu Ordo Iuris.
       Platforma Obywatelska zawsze pozostawiała wolność sumienia swoim posłom w sprawach światopoglądowych. Wczoraj nie wzięłam udziału w głosowaniu zarówno za zaostrzeniem, jak też za liberalizacją prawa aborcyjnego. Nie uważam, żeby w obecnej kadencji Sejmu, gdy PiS ma większość, jakiekolwiek zmiany poza radykalizacją prawa, mogły wejść w życie. Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin poparli przekazania projektu liberalizującego prawo aborcyjne do prac w komisji żeby wywołać polityczna awanturę, bo chyba nikt nie ma złudzeń, że są jego przeciwnikami. Jak widać po wielu emocjonalnych komentarzach, osiągnęli swój cel. Tym bardziej uważam, ze najbezpieczniej dla nienaruszania kompromisu aborcyjnego będzie temat wszelkich zmian trzymać z dala od sejmowych maszynek do głosowania.
       Reasumując nie wzięłam udziału w głosowaniu celem obrony nietykalności kompromisu aborcyjnego. Uważam, ze pilniejsze niż czcza gadanina nt. liberalizacji aborcji, na którą w obecnym Sejmie nie ma najmniejszych szans, jest przywrócenie antykoncepcji awaryjnej w postaci tabletki „dzień po” i utrzymanie rąk PiS z daleka od obecnego kompromisu ws. aborcji. Swoje kolejne inicjatywy będę podejmowała w tym zakresie, w zgodzie z moim zobowiązaniem wobec wyborców i własnym sumieniem.
RG

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama