W artykule „Władze miasta i spółki: EPWiK nie jest na sprzedaż” 24 listopada zamieszczonym w Elbląskiej Gazecie Internetowej portEl.pl zostałem wezwany do publicznej odpowiedzi, co niniejszym czynię - pisze w mailu do naszej redakcji Stefan Rembelski, pelnomocnik inicjatorów referendum w sprawie odwołania władz Elbląga.
Zadanie pytania, co ewentualna prywatyzacja EPEWiK może oznaczać dla elblążan, nie jest prawem zabroniona, jest tylko przejawem troski o mienie komunalne, które tak ochoczo jest przez prezydenta Witolda Wróblewskiego wyprzedawane. Czasami przybiera to karykaturalne formy, jak chociażby wystawienie na sprzedaż kupionych budynków po PZU przy ulicy Łączności, gdy wydział komunikacji mieści się w wynajmowanym lokalu dworca autobusowego. Uporczywe nazywanie mnie kłamcą w związku z różnicą zdań w ocenie różnych decyzji podejmowanych przez władze samorządowe jest odstępem od dobrych standardów demokratycznych wolnego świata.
W USA wolni ludzie pytają prezydentów o wszystko. Bil Clinton był pytany o palenie marihuany – odpowiedział, że pali, ale się nie zaciągał. Standardem są pytania o tak osobiste sprawy jak stan zdrowia i nikogo to nie dziwi. Amerykanie w trosce o swój kraj chcą wiedzieć, kto stoi na czele państwa i jaka jest jego kondycja zdrowotna. W Polsce na razie jeszcze takich pytań nie zadajemy. Pewien wyłom chciał wprowadzić premier Donald Tusk, gdy temat zdrowia prezydenta wywołał poseł Janusz Palikot, sugerując we wpisie na swoim blogu w Onet.pl domniemany "problem alkoholowy" głowy państwa.
Różnica zdań w sprawie budżetu nie może być powodem do ubliżania – nie jestem tchórzem, jeśli o to Panu chodziło. Udzielanie głosu na trzy minuty w debacie budżetowej jest nieporozumieniem. Aby merytorycznie wypowiedzieć się w sprawach budżetu, niezbędny jest czas minimum pół godziny. Wypowiadając się na temat budżetu na rok 2023 w żadnym momencie nie powiedziałem, że zakłada on zaciągnięcie nowych zobowiązań. Powiedziałem tylko, że jest on niedoszacowany i czas pokaże, kto miał rację. Tak na marginesie, każdy budżet jest zbilansowany, bo strona wydatkowa musi się równać stronie dochodowej. Inną zupełnie sprawą jest, czy jest on realny do wykonania – arkusz kalkulacyjny przyjmie wszystko. Później życie weryfikuje wykonanie.
Kuriozalne jest nazywanie kłamstwem - zwłaszcza przez Pana - różnych punktów widzenia i oceny decyzji podejmowanych przez władzę samorządową oraz wzywanie nerwowym, niewybrednym językiem do publicznego sprostowania. Pytam zatem, w jakich kategoriach ocenia pan prezydent Witold Wróblewski swoje zapewnienia, że dyrektorzy szkół obejmą mandaty radnych uzyskane w wyborach. Pana podwładni, ludzie zajmujący się wychowywaniem dzieci i młodzieży, odmówili przyjęcia mandatów radnych – uzgodnili to z panem czy złożyli panu fałszywe deklaracje przed wyborami, czy może była to świadoma ustawka wyborcza? Jak pan to nazwie - kłamstwo, manipulacja – proszę powiedzieć to elblążanom.
Nie będę wymieniał kolejnych zapewnień wyborczych łącznie z 20-procentową obniżką cen energii cieplnej. Łatwiej nam będzie ustalić wtedy świat wartości, którym się pan kieruje i jaką mirę przykłada pan do słów swoich, a jaką do słów adwersarzy.