UWAGA!

Rosjanie z obwodu nie chcą być mięsem armatnim

 Elbląg, Centrum Kaliningradu
Centrum Kaliningradu (fot. RG, archiwum portEl.pl)

Grupa rosyjskich rekrutów z Kaliningradu zbuntowała się. Na jednym z portali społecznościowych ogłosili, że ich dowódcy prowadzą podwładnych na rzeź. Jednocześnie skierowali apel o zwolnienie ich z obowiązku wojowania, na pierwszej linii do ... gubernatora obwodu Kaliningradzkiego Antona Alichanowa.

Na opublikowanym w serwisie „Vkontakte” (rosyjski odpowiednik Facebooka) występujący w kominiarkach wojskowi ogłosili, że "obywatele obwodu kaliningradzkiego" zostali zmobilizowani w październiku 2022 r. Rzekomo obiecano im, że będą służyć w obronie terytorialnej. Wysłano ich jednak na front, do Doniecka, choć nie byli w tym kierunku w ogóle szkoleni.

Pod apelem o odesłanie żołnierzy z pierwszej linii frontu odezwali się przedstawiciele administracji obwodowej z Kaliningradu. Był to jednak tylko sygnał, że zawiadomienie wojskowych doszło do urzędu gubernatora. Jak jednak zaręcza jeden z kaliningradzkich dziennikarzy (prosi o anonimowość), władze obwodu rychło zakomunikowały w lokalnych mediach, że skargę frontowców wysłano oficjalną drogą do rosyjskiego ministerstwa obrony. Ponadto gubernator miał rzekomo już się zwrócić do dowództwa wojsk o wyjaśnienia w tej kwestii. Alichanow miał też poprosić o pomoc w rozwiązaniu kryzysowej sytuacji dowódcę, stacjonującej w Kaliningradzie Floty Bałtyckiej. Jak ogłoszono również w kaliningradzkich mediach, dowództwo wojsk agresora zakomunikowało, że „sprawę rozpatruje”, a protestujących wojaków na razie na front nie wysyła. Choć jednocześnie w innym komunikacie sił zbrojnych Rosji zawiadomiono, że ośmiu żołnierzy pochodzących z obwodu kaliningradzkiego zostało oskarżonych o dezercję i odmowę wykonywania rozkazów.

To nie pierwszy problem z mobilizacją w obwodzie kaliningradzkim. Przed paroma dniami sąd w Kaliningradzie wydał wyrok na 35-letniego mężczyznę, mieszkańca regionu, który próbował uciec przed mobilizacją do Polski. Miał już przydział do konkretnej jednostki bojowej, ale nie miał ochoty na wojowanie. Został schwytany na granicy na Mierzei Wiślanej. Rosyjscy pogranicznicy przy uciekinierze znaleźli komplet dokumentów, mających ułatwić mu otrzymanie statusu uchodźcy, dużą ilość pieniędzy, nożyce do cięcia drutu kolczastego. Rosjanin chciał, po przekroczeniu granicy z Polską, uciekać dalej, do Niemiec. Zdołał nawet wyciąć w drucie kolczastym na granicy przejście, ale w tym momencie został schwytany przez rosyjskie straże. O wszystkim tym podsądny (co skwapliwie sprawozdawały kaliningradzkie portale) opowiedział ze szczegółami w sądzie. Wyrok nie był surowy: 6 miesięcy ograniczenia wolności, z obowiązkiem pracy na rzecz państwa, bez otrzymywania wynagrodzenia. Komentujący wydarzenie Czytelnicy portali ironicznie stwierdzili, że ostatecznie mężczyźnie się to opłaciło. Bo na froncie mógł zginąć, a tu raptem wykpił się pracami społecznymi.

Ponieważ tego rodzaju przypadki w Rosji zachodziły dość często – w końcu kilkaset tysięcy młodych ludzi uciekło do krajów sąsiednich, chroniąc się przed poborem – prokurator generalny zaproponował jakieś unormowanie samego poboru. Chodzi o to by już nie powoływać kogo popadnie, tylko czynić to wedle jakiegoś systemu z możliwością zwolnienia ze służby.

W Kaliningradzie natomiast ustalono, że powołani do służby żołnierze dostaną jako specjalną zapomogę 100 tysięcy rubli (ok 6000 złotych). To i tak jest sporo więcej od poprzednich wypłat, które akurat w Kaliningradzie sięgały ledwo 15 tysięcy rubli (ok. 900 zł). Czy to wystarczy? Sądząc po liczbie ukrywających się przed poborem mężczyzn chyba nie jest to suma przesądzająca o podjęciu ryzyka walki na froncie.

Do pomocy kaliningradzkim werbownikom przyszedł więc patriarcha prawosławny Cyryl. Przekazał do lokalnej struktury cerkiewnej swoje wystąpienie. Zostało odczytane we wszystkich świątyniach regionu. Mowa tam o tym, że co prawda hierarchia kościelna rozumie obawy ludzi przed śmiercią na froncie, ale przecież „ojczyzna jest w niebezpieczeństwie”. Cyryl też apelował w swoim wystąpieniu do nauczycieli, by nauczając młodzież kładli nacisk na wartości patriotyczne. Chyba jednak niewielki sukces to wystąpienie przyniosło. Jak mówi wcześniej cytowany dziennikarz, wielkie zainteresowanie w Kaliningradzie wzbudziło oświadczenie gubernatorów z Tuwy (pogranicze z Mongolią) i Tatarstanu. Bronili oni swoich ludzi przed poborem.

- Chyba Rosjanie nie są tak cenni dla gubernatora Alichanowa jak Buriaci czy Tatarzy, mieszkający w tamtych republikach. W ich sprawie bowiem gubernator nie protestował tylko dyskretnie prosił o rozpatrzenie jego wątpliwości odnośnie mieszkańców obwodu którzy mieli być mięsem armatnim na pierwszej linii frontu – ironicznie konstatuje nasz rozmówca.

Krzysztof Szczepanik

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama