
Samorząd elbląski przegrał proces o naruszenie dóbr osobistych z byłym już radnym Piotrem Opaczewskim, obecnie wicewojewodą warmińsko-mazurskim, we wszystkich instancjach. A skargę kasacyjną odrzucił ostatnio Sąd Najwyższy. Poszło o wypowiedzi radnego w sprawie budowy wiaduktu na Zatorze.
Przypomnjimy, że chodziło o wypowiedź Piotra Opaczewskiego w programie „Alarm”, który został nadany 25 października 2018 roku w Telewizji Polskiej przed drugą turą wyborów na prezydenta Elbląga.
- Robota została wykonana niezgodnie z projektem budowlanym, użyto materiałów niezgodnych z projektem. Jeżeli jest zagrożenie i ryzyko katastrofy budowlanej, ten ruch [na wiadukcie – przyp. red.] powinien zostać wstrzymany i powinna powstać bardzo szybko komisja, która te wątpliwości rozwieje – mówił wówczas Piotr Opaczewski.
Między innymi za te słowa prezydent Witold Wróblewski w imieniu miasta Elbląg wytoczył radnemu proces cywilny. Sąd Okręgowy w Elblągu pozew odrzucił, podobna decyzja zapadła przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku. Po uprawomocnieniu się wyroku prezydent Elbląga wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który 22 kwietnia również ją odrzucił. W sumie proces kosztował elbląski samorząd, a więc podatników – 12 tysięcy złotych (w tym 2160 zł pokrycia kosztów postępowania przed Sądem Najwyższym).
- Cieszę się, że to koniec tej sprawy. Postanowienie Sądu Najwyższego kończy polską ścieżkę, ewentualnie pan prezydent może interweniować w unijnych sądach. Cała ta sprawa to kilkanaście tysięcy złotych kosztów dla gminy. Sporo nerwów, głównie dla mnie na samym początku. To wszystko chyba było niepotrzebne – skomentował wyrok Piotr Opaczewski, były elbląski radny, a dzisiaj wicewojewoda warmińsko-mazurski.
- Z wyrokami sądów się nie dyskutuje, chociaż nie zawsze się z nimi zgadza. Dla mnie najważniejsze jednak jest to, że wbrew temu co mówił Pan Piotr Opaczewski wiadukt niezmiennie stoi, jest bezpieczny i doskonale spełnia swoją funkcję połączenia Zatorza z centrum miasta. Dzięki niemu możemy również obserwować rozwój tej dzielnicy. Dziś, bez wiaduktu, trudno już sobie wyobrazić komunikację w tej części miasta i jestem przekonany, że Pan Opaczewski także chętnie z niego korzysta. Zastanawia więc po co było straszenie elblążan katastrofą budowlaną i czy była to faktyczna troska, czy jeden z elementów brudnej kampanii wyborczej? – skomentował wyrok Witold Wróblewski, prezydent Elbląga.