Kiedyś robiono z niego flety i fujarki, do czego świetnie nadawały się jego puste w środku gałązki. Bywał nazywany hyćką, habzą albo hyczką, czcili go Germanie, którzy składali mu ofiary z chleba, piwa i mleka. Pod groźbą klątwy nie wolno było go ścinać. Bez czarny otaczany był głęboką czcią przez wiele ludów.
Żydzi sadzili go przed synagogą i uważali za krzew przynoszący błogosławieństwo. Prasłowianie składali ofiary Puszkaitisowi (był to bóg ziemi) wśród jego korzeni, a na Śląsku stary zwyczaj nakazywał pomodlić się przed ułamaniem chociażby jednej gałązki. Hipokrates uważał go za lekarstwo na wiele dolegliwości, "przepisując" go jako środek moczopędny, na przeczyszczenie i uśmierzający ból, zwłaszcza wśród kobiet cierpiących na schorzenia ginekologiczne. W starożytnym Rzymie używano go jako środka spożywczego, a bogate kobiety farbowały sobie nim również... włosy. Bez czarny, po łacinie Sambucus nigra L., przez stulecia fascynował ludzkość. Dziś uważany jest za naturalny medykament na objawy przeziębienia, pomaga w bólach zębów czy uszu.
- Niewiele jest rodzimych krzewów tak chętnie wykorzystywanych przez kucharzy. W starych księgach sporo jest dawnych przepisów na kompoty z owoców czarnego bzu. To bogaty w witaminy napój o działaniu leczniczym i wzmacniającym – czytamy w publikacji "Krzewmy krzewy" autorstwa Edwarda Marszałka i Marcina Sceliny [publikację można pobrać bezpłatnie - red.] - Niegdyś też robiono na gorąco sok z czarnego bzu z cytryną. Popijany szybko małymi łykami, pomagał się rozgrzać w zimne dni. Latem natomiast żniwiarze smakowali lemoniadę z czarnego bzu, ponoć skutecznie gaszącą pragnienie w upały.
Przysmakiem są też kwiaty, smażone w cieście naleśnikowym, z owoców tej rośliny robi się też nalewki czy wino.
Bez czarny jest krzewem pospolitym, występującym na terenie całego kraju. Dożywa przeciętnie 25 lat, jest bardzo odporny na zanieczyszczenia przemysłowe, kwasy, pyły i sadze. W lasach jest powszechny, najlepiej czuje się w olsach i łęgach.
- Na terenie Nadleśnictwa Elbląg najłatwiej spotkać go na granicy lasów oraz łąk, a także w miejscach pozostawionych przez leśników do tzw. naturalnej sukcesji w celu zwiększenia różnorodności biologicznej - opowiada Jan Piotrowski z Nadleśnictwa Elbląg.
- Niewiele jest rodzimych krzewów tak chętnie wykorzystywanych przez kucharzy. W starych księgach sporo jest dawnych przepisów na kompoty z owoców czarnego bzu. To bogaty w witaminy napój o działaniu leczniczym i wzmacniającym – czytamy w publikacji "Krzewmy krzewy" autorstwa Edwarda Marszałka i Marcina Sceliny [publikację można pobrać bezpłatnie - red.] - Niegdyś też robiono na gorąco sok z czarnego bzu z cytryną. Popijany szybko małymi łykami, pomagał się rozgrzać w zimne dni. Latem natomiast żniwiarze smakowali lemoniadę z czarnego bzu, ponoć skutecznie gaszącą pragnienie w upały.
Przysmakiem są też kwiaty, smażone w cieście naleśnikowym, z owoców tej rośliny robi się też nalewki czy wino.
Bez czarny jest krzewem pospolitym, występującym na terenie całego kraju. Dożywa przeciętnie 25 lat, jest bardzo odporny na zanieczyszczenia przemysłowe, kwasy, pyły i sadze. W lasach jest powszechny, najlepiej czuje się w olsach i łęgach.
- Na terenie Nadleśnictwa Elbląg najłatwiej spotkać go na granicy lasów oraz łąk, a także w miejscach pozostawionych przez leśników do tzw. naturalnej sukcesji w celu zwiększenia różnorodności biologicznej - opowiada Jan Piotrowski z Nadleśnictwa Elbląg.
oprac. mw