Na 30-lecie Aeroklub Elbląski otrzymał od jednej z lokalnych firm … balon na ogrzewane powietrze z dedykacją, by „lotnikom dobrze służył, latał bezpiecznie i wysoko”. Zbliżają się 60. urodziny i potrzeby są bardziej przyziemne. Aeroklub marzy o hangarze, w którym mogłaby powstać m. in. baza noclegowa i gastronomiczna dla coraz chętniej przybywających do Elbląga zagranicznych pilotów. Na kilka dni przed jubileuszem rozmawiamy z Jackiem Sobolewskim, wiceprezesem Zarządu Aeroklubu Elbląskiego.
Agata Janik: - Urodziny będziecie obchodzić wraz z elblążanami już w najbliższą sobotę, 12 sierpnia. Jaki jest plan?
Jacek Sobolewski: - Świętowanie ubraliśmy w formę corocznego pikniku lotniczo-rodzinnego dla elblążan. Spodziewamy się również gości spoza Elbląga, m.in. z Trójmiasta czy Olsztyna. Formę rozszerzamy o oficjalne pokazy lotnicze, a gwoździem programu, jeśli oczywiście pogoda dopisze, będzie akrobacja samolotowa w wykonaniu Artura Kielaka. Znawcom tematu nie trzeba go przedstawiać. Pan Artur w tym samym czasie będzie kręcił akrobacje w Gdyni, podczas tamtejszych, dwudniowych wydarzeń lotniczych.
Będziemy mieć również akrobacje szybowcowe, pokazy wiatrakowców oraz przelot samolotu zabytkowego TS – 8 Bies. To powojenna konstrukcja polskiego architekta inż. Tadeusza Sołtyka, który oprócz tego samolotu, stworzył znany szerszemu gronu samolot Iskra. Ten egzemplarz Biesa jest jednym z dwóch lub trzech latających na całym świecie.
Początek pikniku zaplanowaliśmy na godzinę o 11. Program pokazów lotniczych rozpocznie się o godz. 13.
- Na 30 - lecie Aeroklub Elbląski otrzymał balon na ogrzewane powietrze od Renomy. Spodziewacie się równie spektakularnych prezentów na 60-lecie?
- (śmiech) Prezent, jeśli ma nieść element zaskoczenia, musi być niespodziewany. Ale mówiąc poważnie - mamy jedną potrzebę, o której władze miasta wiedzą od dawna. Od razu dodam, że nie jest to pas utwardzony, chociaż taki by się marzył. Chodzi o powojskowy hangar lotniczy, jeszcze poniemiecki, przy ul. Lotniczej. Stoi i niszczeje, a tam moglibyśmy przenieść swoje biura. Bo te obecne mieszczą się w baraku, który przed laty służył pracownikom budującym, niepowstałą ostatecznie, elektrownię atomową w Żarnowcu. Jego stan jest opłakany i długo nie wytrzyma. A w tamtym hangarze mielibyśmy miejsce na biura, ale także na bazę gastronomiczną i pokoje dla pilotów, którzy z roku na rok coraz liczniej do nas przybywają. W tym roku było to 25 samolotów z Wielkiej Brytanii. Piloci wylądowali w Elblągu, zwiedzali miasto i okolicę, korzystali z oferty gastronomicznej i hotelowej. Drugi przykład to coroczny rajd Warmii i Mazur pilotów z Polski i z zagranicy - 23 samoloty.
Dla świata zachodniego normą jest, że pilot ma się gdzie przespać, gdzie zjeść i bezpiecznie pozostawić samolot, jak również go zatankować. Ale nie trzeba tak daleko szukać – Suwałki i Białystok są przykładem na to, że władze lokalne dostrzegają przydatność lotnisk lokalnych. Tam powstały koncepcje, które wchodzą w fazę realizacji, a dotyczą budowy utwardzonych pasów startowych oraz infrastruktury okołolotniczej.
My o tym hangarze przy Lotniczej rozmawiamy z miastem już dwa lata i, póki co, sprawa stoi w miejscu. Obiekt niszczeje w szybkim tempie, a my mamy sponsora, który naprawiłby pokrycie dachu. To chyba kolejny argument za tym, że poważnie myślimy o tym budynku.
- Chyba więc tego hangaru trzeba życzyć aeroklubowi na urodziny?
- Przede wszystkim wytrwałości - tym najbardziej upartym członkom naszego aeroklubu w realizacji planów przy odbudowywaniu infrastruktury lotniska, a także przy odnowieniu sieci melioracyjnej terenu. Można życzyć także uporu i pomyślnych wiatrów w rozmowach ze sponsorami i z władzami: miejskimi, wojewódzkimi, a nawet i państwowymi.
- Czy 60 lat to długa historia?
- Są starsze aerokluby w Polsce, chociażby gdański, który ma swoje korzenie w czasach przedwojennych. Jednak historia lotnictwa w Elblągu jest równie imponująca i ponad 100-letnia. W 1915 r. założono lotnisko, a polski aeroklub - filia gdańskiego – powstał w naszym mieście w 1957 r. Cztery lata później stał się samodzielną jednostką.
- Cele od lat pozostają te same?
- W tym roku naprawdę dużo się dzieje, chociażby z racji weekendowych operacji wykonywanych przez skoczków spadochronowych. Szkolimy również młodzież – samolotowo i szybowcowo. Odnotowujemy wzrost zainteresowania, a to za sprawą naszych akcji promocyjnych, które prowadzimy w okresie zimowym i wiosennym w szkołach elbląskich i nie tylko.
- Niestety tak (uśmiech), chociaż każdego roku pojawiają się na naszych szkoleniach kobiety. W tym roku mieliśmy dwie szybowniczki, które uczęszczały na kurs nauki latania, zaś dwa lata temu mieliśmy dwie koleżanki, które uczyły się latać samolotem. Natomiast w liniach lotniczych czy w lotnictwie wojskowym coraz częściej spotyka się kobiety za sterami.
- Co takiego jest w lataniu, że przyciąga kolejnych amatorów podniebnych wrażeń?
- W większości ludzie nie wyobrażają sobie latania małymi samolotami, bo się boją. I nie da się przełamać ich strachu słowami. Jednak w momencie, gdy spróbują i poczują, jak to jest w powietrzu, wielu się zakochuje. Przekonują się, że to nie jest niebezpieczne i że może stać się życiową pasją.
- Samoloty jednak czasem spadają...
- A samochody czasem się rozbijają. Nawet częściej niż samoloty. Jednak katastrofa lotnicza jest bardziej spektakularna i chętniej podejmowana w mediach. A przy okazji warto wspomnieć, że rok 2016 r. w ogólnoświatowym podsumowaniu był najmniej wypadkowym, jeśli chodzi o lotnictwo.
Jacek Sobolewski: - Świętowanie ubraliśmy w formę corocznego pikniku lotniczo-rodzinnego dla elblążan. Spodziewamy się również gości spoza Elbląga, m.in. z Trójmiasta czy Olsztyna. Formę rozszerzamy o oficjalne pokazy lotnicze, a gwoździem programu, jeśli oczywiście pogoda dopisze, będzie akrobacja samolotowa w wykonaniu Artura Kielaka. Znawcom tematu nie trzeba go przedstawiać. Pan Artur w tym samym czasie będzie kręcił akrobacje w Gdyni, podczas tamtejszych, dwudniowych wydarzeń lotniczych.
Będziemy mieć również akrobacje szybowcowe, pokazy wiatrakowców oraz przelot samolotu zabytkowego TS – 8 Bies. To powojenna konstrukcja polskiego architekta inż. Tadeusza Sołtyka, który oprócz tego samolotu, stworzył znany szerszemu gronu samolot Iskra. Ten egzemplarz Biesa jest jednym z dwóch lub trzech latających na całym świecie.
Początek pikniku zaplanowaliśmy na godzinę o 11. Program pokazów lotniczych rozpocznie się o godz. 13.
- Na 30 - lecie Aeroklub Elbląski otrzymał balon na ogrzewane powietrze od Renomy. Spodziewacie się równie spektakularnych prezentów na 60-lecie?
- (śmiech) Prezent, jeśli ma nieść element zaskoczenia, musi być niespodziewany. Ale mówiąc poważnie - mamy jedną potrzebę, o której władze miasta wiedzą od dawna. Od razu dodam, że nie jest to pas utwardzony, chociaż taki by się marzył. Chodzi o powojskowy hangar lotniczy, jeszcze poniemiecki, przy ul. Lotniczej. Stoi i niszczeje, a tam moglibyśmy przenieść swoje biura. Bo te obecne mieszczą się w baraku, który przed laty służył pracownikom budującym, niepowstałą ostatecznie, elektrownię atomową w Żarnowcu. Jego stan jest opłakany i długo nie wytrzyma. A w tamtym hangarze mielibyśmy miejsce na biura, ale także na bazę gastronomiczną i pokoje dla pilotów, którzy z roku na rok coraz liczniej do nas przybywają. W tym roku było to 25 samolotów z Wielkiej Brytanii. Piloci wylądowali w Elblągu, zwiedzali miasto i okolicę, korzystali z oferty gastronomicznej i hotelowej. Drugi przykład to coroczny rajd Warmii i Mazur pilotów z Polski i z zagranicy - 23 samoloty.
Dla świata zachodniego normą jest, że pilot ma się gdzie przespać, gdzie zjeść i bezpiecznie pozostawić samolot, jak również go zatankować. Ale nie trzeba tak daleko szukać – Suwałki i Białystok są przykładem na to, że władze lokalne dostrzegają przydatność lotnisk lokalnych. Tam powstały koncepcje, które wchodzą w fazę realizacji, a dotyczą budowy utwardzonych pasów startowych oraz infrastruktury okołolotniczej.
My o tym hangarze przy Lotniczej rozmawiamy z miastem już dwa lata i, póki co, sprawa stoi w miejscu. Obiekt niszczeje w szybkim tempie, a my mamy sponsora, który naprawiłby pokrycie dachu. To chyba kolejny argument za tym, że poważnie myślimy o tym budynku.
- Chyba więc tego hangaru trzeba życzyć aeroklubowi na urodziny?
- Przede wszystkim wytrwałości - tym najbardziej upartym członkom naszego aeroklubu w realizacji planów przy odbudowywaniu infrastruktury lotniska, a także przy odnowieniu sieci melioracyjnej terenu. Można życzyć także uporu i pomyślnych wiatrów w rozmowach ze sponsorami i z władzami: miejskimi, wojewódzkimi, a nawet i państwowymi.
- Czy 60 lat to długa historia?
- Są starsze aerokluby w Polsce, chociażby gdański, który ma swoje korzenie w czasach przedwojennych. Jednak historia lotnictwa w Elblągu jest równie imponująca i ponad 100-letnia. W 1915 r. założono lotnisko, a polski aeroklub - filia gdańskiego – powstał w naszym mieście w 1957 r. Cztery lata później stał się samodzielną jednostką.
- Cele od lat pozostają te same?
- W tym roku naprawdę dużo się dzieje, chociażby z racji weekendowych operacji wykonywanych przez skoczków spadochronowych. Szkolimy również młodzież – samolotowo i szybowcowo. Odnotowujemy wzrost zainteresowania, a to za sprawą naszych akcji promocyjnych, które prowadzimy w okresie zimowym i wiosennym w szkołach elbląskich i nie tylko.
- Nadal chętnie latają chłopcy/mężczyźni?
- Niestety tak (uśmiech), chociaż każdego roku pojawiają się na naszych szkoleniach kobiety. W tym roku mieliśmy dwie szybowniczki, które uczęszczały na kurs nauki latania, zaś dwa lata temu mieliśmy dwie koleżanki, które uczyły się latać samolotem. Natomiast w liniach lotniczych czy w lotnictwie wojskowym coraz częściej spotyka się kobiety za sterami.
- Co takiego jest w lataniu, że przyciąga kolejnych amatorów podniebnych wrażeń?
- W większości ludzie nie wyobrażają sobie latania małymi samolotami, bo się boją. I nie da się przełamać ich strachu słowami. Jednak w momencie, gdy spróbują i poczują, jak to jest w powietrzu, wielu się zakochuje. Przekonują się, że to nie jest niebezpieczne i że może stać się życiową pasją.
- Samoloty jednak czasem spadają...
- A samochody czasem się rozbijają. Nawet częściej niż samoloty. Jednak katastrofa lotnicza jest bardziej spektakularna i chętniej podejmowana w mediach. A przy okazji warto wspomnieć, że rok 2016 r. w ogólnoświatowym podsumowaniu był najmniej wypadkowym, jeśli chodzi o lotnictwo.
rozmawiała Agata Janik