UWAGA!

Sprawca pobicia 11-latka skazany

 Elbląg, Rodzice chłopca byli oskarżycielami posiłkowymi
Rodzice chłopca byli oskarżycielami posiłkowymi (fot. AD)

Piotr U., oskarżony o pobicie 11-letniego Michała, został skazany na pięć lat więzienia. Ma również zapłacić trzy tysiące złotych tytułem zadośćuczynienia poszkodowanemu chłopcu. - Tu cały czas chodzi o dziecko, które ma 11 lat, a nie o dorosłego mężczyznę. Nikt nie bierze tego pod uwagę. Dlatego nie do końca zgadzam się z tym wyrokiem. Przedyskutujemy z mecenasem, co dalej – mówił Piotr Stancelewski, ojciec chłopca, tuż po ogłoszeniu wyroku. 

Do pobicia 11-letniego Michała doszło 24 listopada 2016 r. przy skrzyżowaniu ulic płk. Dąbka i Pionierskiej. Zdarzenie zarejestrowała kamera z pobliskiego sklepu. Po dwóch dniach policja zatrzymała podejrzanego, którym okazał się 30-letni elblążanin Piotr U., wcześniej karany m. in. za groźby i uszkodzenie mienia.
       Policja po przesłuchaniu mężczyzny zawnioskowała do Prokuratury Rejonowej w Elblągu o zastosowanie wobec 30-latka dozoru policyjnego, miał stawiać się trzy razy w tygodniu na komendzie. 
       Ponieważ Piotr U. tego nie robił - trafił do aresztu. Całe postępowanie natomiast zostało przekazane do Prokuratury Rejonowej w Kartuzach.
       Ta ostatecznie oceniła, że 30-letni Piotr U. w miejscu publicznym, bez powodu zaatakował chłopca uderzając pięściami oraz kopiąc nogami po całym ciele. „Dzięki reakcji świadka zdarzenia, jak i działań obronnych podjętych przez chłopca, doznał on jedynie lekkich obrażeń ciała” - tak stanęło w akcie oskarżenia, który w marcu br. wpłynął do elbląskiego sądu.
       Jak się okazało ta sprawa dla Michała miała bolesne konsekwencje, które trwają do dziś.
       - Nie widziałem nigdy u mojego dziecka takiego przerażenia – mówił w sądzie ojciec chłopca, Piotr Stancelewski, podczas rozprawy w kwietniu. - Po zdarzeniu trafił na dwudniową obserwację do szpitala, ale do szkoły nie chodził przez dwa miesiące. Miał siniaki, wstydził się i bał. Syn uważał, że została naruszona jego godność. Chodziliśmy z nim do psychologa, ale do dziś Michał wspomina to, co się stało i nazwisko człowieka, który go skrzywdził.
       - Twierdził, ze znienacka został ściągnięty z roweru, w momencie gdy chciał zrobić nawrót i podskok. Nie było żadnej rozmowy, nie wiedział za co ten mężczyzna go bije.
       Podczas wtorkowej (16 maja) rozprawy prokurator Anna Grzech z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach żądała dla oskarżonego Piotra U. łącznie siedmiu lat pozbawienia wolności (za groźby karalne i zranienie nożem Henryka A. i pobicie 11-letniego Michała) oraz wypłaty zadośćuczynienia dla obu poszkodowanych.
       Rodzice chłopca oraz ich adwokat chcieli natomiast zmiany kwalifikacji czynu z pobicia z uszkodzeniem ciała na usiłowanie zabójstwa. Taką decyzję podjęli m.in. na podstawie słów oskarżonego. Piotr U. miał powiedzieć, że "gdyby nie kolega to bym go [chłopca - red.] chyba zabił".
       - Niech zapadnie bardzo wysoki wyrok, żeby więcej ten człowiek nikogo nie skrzywdził. Bo to, co wyprawiał do tej pory przechodzi ludzkie pojęcie – mówił ojciec 11-letniego Michała na sali sądowej.
       Jak jednak podkreślała prokurator Anna Grzech, mimo że bezpodstawny atak oskarżonego na 11-latka był niedopuszczalny, to nie ma przesłanek do tego, by stwierdzić, że było to usiłowanie zabójstwa.
       - Nie widzę, żeby oskarżony działał z zamiarem pozbawienia życia, to jest według mnie skutek zbyt daleko idący, który nie znajduje potwierdzenia w materiale dowodowym. Sam oskarżony zaprzeczył, aby jego zamiarem było zabójstwo dziecka, on chciał go ukarać, w swojej ocenie wymierzyć sprawiedliwość – wyjaśniała Anna Grzech.
       Sędzia Paweł Ulewicz wymierzył karę łączną pięciu lat pozbawienia wolności. Zasądził również nawiązkę na rzecz poszkodzowanych – 2300 zł na rzecz Henryka A. oraz trzech tysięcy złotych na rzecz 11-letniego Michała.
       - Nie było żadnych, realnych powodów, żeby oskarżony zachował się tak, jak się zachował w ramach tych czynów. Nie było wyzywającej postawy ani jednego, ani drugiego pokrzywdzonego. Nie było jakiegokolwiek zdarzenia, które wynikałoby z materiału dowodowego i pozwalałoby stwierdzić, że oskarżony miał szczególną motywację czy uraz do jednego czy drugiego pokrzywdzonego – tłumaczył sędzia podczas uzasadnienia wyroku. - Jeżeli chodzi o napad na małoletniego Michała, to w żaden sposób nie mogę przychylić się do stwierdzenia, że doszło do usiłowania zabójstwa. W mojej ocenie, jako prawnika, byłoby to kuriozalne. W tym momencie wszystkie bójki rodzinne, każde znęcanie połączone z użyciem siły, bójki sąsiedzkie czy te, które odbywają się na dyskotekach musiałyby się kończyć usiłowaniem zabójstwa. Byłoby to kuriozalne. Na tle innych spraw jest to wyrok surowy, nawet bardzo.
       Wyrok nie jest prawomocny, jeszcze nie wiadomo, czy strony wniosą apelację (oskarżony nie uczestniczył w procesie, nie wnioskował o obrońcę, obecnie przebywa w areszcie).
       - Wszystko zależy od tego, co znajdzie się w uzasadnieniu pisemnym. Jeżeli będą tam argumenty, które mnie, jako prawnika, przekonają do racji sądu będę starał się je przekazać rodzicom. To oni podejmą decyzję – mówił adwokat Janusz Kaczmarek, pełnomocnik rodziny.
       - Tu cały czas chodzi o dziecko, które ma 11 lat, a nie o dorosłego mężczyznę. Nikt nie bierze tego pod uwagę. Dlatego nie do końca zgadzam się z tym wyrokiem. Przedyskutujemy z mecenasem, co dalej – mówił Piotr Stancelewski, ojciec chłopca.

mw

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama