UWAGA!

Seksu tu nie ma! (Zawody znane i nieznane, odc. 47)

Patrycja, Karolina i Piotr to szalona grupa ludzi, którą łączy jedno: zamiłowanie do tańca i to do tańca na ... rurze. Tak – na rurze. Go-go? Nic bardziej mylnego. Zapewniają, że pole dance to trudny sport, który z seksem ma niewiele wspólnego. Zobacz zdjęcia i film.

Dominika Kiejdo: - Niedawno koleżanka opowiadała mi, że mąż zapytał się jej, czy nie chciałaby chodzić na zajęcia tańca na rurze, ponieważ w okolicy powstał nowy klub. I zapytała się mnie, czy ja bym nie chciała z nią chodzić na te zajęcia. Ja puknęłam się w czoło i powiedziałam: „Zwariowałaś?”. Taka była moja reakcja, ponieważ ludzie traktują takie zajęcia stereotypowo. Kojarzą im się tylko z jednym…
       Patrycja Szydłowska: - Jeszcze pokutuje takie przekonanie, ale przeważnie w mniejszych miastach. Ludzie sami muszą się przekonać, przyjść, zobaczyć, że ten taniec to tak naprawdę nic innego jak tylko sport albo aż sport. W dużych miastach zupełnie nie ma takiego przekonania, że nauka tańca na rurze wiąże się tylko z jednym. W Gdańsku czy w Warszawie takich klubów jest dużo więcej i ludzie są już z tym oswojeni. Wiedzą, że to jednak jest sport i to ciężki sport.
       Piotr Karczewski: - Zwany pole dance.
       Patrycja: - Jakby nie patrzeć, robimy figury gimnastyczne, szpagaty, ciężar ciała utrzymuje się albo na rękach, albo na jednej ręce i jednej nodze.
       Piotr: - Albo na łokciu.
       Patrycja: - Są to bardzo wymagające ćwiczenia.
      
       - Czy są to zajęcia dla każdego?
       Patrycja: - Jak najbardziej. Mamy tak skonstruowany program, żeby każda osoba sobie poradziła. Z czasem wykonuje się coraz trudniejsze ćwiczenia, przechodzi się na wyższy stopień trudności, ale początki są trudne. Czasami przychodzą do nas wysportowane dziewczyny, które regularnie chodzą na fitness i są zaskoczone, że wszystko je boli po naszych zajęciach. Przy pole dance ćwiczymy zupełnie inne mięśnie. Ale każdy może spróbować, bo tak dostosowujemy program, by te mięśnie wzmacniały się stopniowo.
      
       - Czy porównanie tańca na rurze do tańca go go jest dla was krzywdzące i czy jakoś walczycie z tym stereotypem?
       Piotr: - Tylko raz zdarzyło się nam, że przyszła pani, która powiedziała, że chce przyjść na zajęcia, bo chce nauczyć się tańczyć na rurze dla swojego męża. I to była jedyna taka sytuacja, która może kojarzyć się z tematem typu go go. A czy jest to dla nas krzywdzące? To, co tutaj robimy, nie ma nic wspólnego z tańcem go go. My nie przygotowujemy do pracy w klubie go go (śmiech).
       Karolina Karczewska: - Większość kobiet, które do nas przychodzą to normalne kobiety, pracownice różnych instytucji i firm, żony i matki.
      
       - W jakim wieku są to kobiety?

       Piotr: - Nie są to bardzo młode kobiety. Nie mają18 czy 19 lat. Są to panie od trzydziestki w górę. Są i starsze.
       Patrycja: - Te, które chcą zadbać o siebie, o swoją figurę, o formę. Bardziej specjalizujemy się w fitnessie. To, co robimy to sport, w prawdziwym znaczeniu tego słowa.
      
       - A panowie też przychodzą?
       Piotr: - Tak, ja (śmiech).
      
       - Jak zaczęła się wasza droga z pole dance?
       Patrycja:
- Mój dziadek jest trenerem zapasów i od dziecka uczył mnie rożnych salt, przewrotów. Potem poszłam na AWF w Gdańsku i zaczęłam tam chodzić na dodatkowe zajęcia z gimnastyki. Nauczyłam się wtedy wielu rzeczy typu stanie na rękach itp. Po dwóch latach trenowania postanowiłam, że może też na rurze ćwiczyć się nauczę. Na pierwszych zajęciach zrobiłam już handsrpinga, który polega na utrzymaniu całego ciała na samych rękach. Pomyślałam sobie, że skoro mi się to tak udaje, to sobie pochodzę na te zajęcia. I tak się wkręciłam. To trzeba po prostu kochać, a ja naprawdę pokochałam ten sport. Muszę powiedzieć, że jest to sport dla każdego, bo ja wcześniej z tańcem nie miałam nic wspólnego, trenowałam dziesięć lat koszykówkę.
       Piotr: - Ja zacząłem swoją przygodę z pole dance dopiero w wieku 35 lat i tak też można! Trzeba się przygotować na to, że na początku wcale nie będzie łatwo. To tylko tak fajnie i lekko wygląda.
       Patrycja: - Ostatnio wrzuciliśmy na naszą stronę na Facebooku filmik pokazujący kobietę, która zaczęła ćwiczyć pole dance w wieku 56 lat. Teraz ma 61 lat i robi takie niesamowite rzeczy, że niejedna młoda kobieta mogłaby jej pozazdrościć. Mam koleżankę, która choruje na tarczycę, przytyła 20-30 kg i zaczęła chodzić na pole dance. Teraz wygląda i czuje się dużo, dużo lepiej. Dużo czasu jej zabrało dojście do niektórych figur, ale się nie poddawała i świetnie sobie radzi.
      
       - Jak wyglądają zajęcia pole dance?

       Patrycja: - Zaczynamy od rozgrzewki. Robimy ćwiczenia siłowe i trochę się rozciągamy. Potem jest część główna zajęć. Dziewczyny, które po raz pierwszy przychodzą, uczę chodzenia dookoła rury i obrotów. One chcą, żeby to wyglądało ładnie i lekko, dlatego trzeba nauczyć je odpowiedniej gracji. Na koniec są elementy statyczne, czyli wspinanie się na rurze do góry. A potem jeszcze rozciąganie.
      
       - Jak myślicie, w jakim celu panie przychodzą na takie zajęcia?

       Piotr: - Mówią, że słyszały o czymś takim jak taniec na rurze i chciały spróbować, jak to jest.
       Karolina: - Pytają, czy schudną, czy wyrobią sobie sylwetkę, mięśnie. Dla innych to po prostu odskocznia.
       Patrycja: - Niektóre panie są po prostu znudzone masowo dostępnymi formami sportu takimi, jak fitness. Poza tym tutaj jest zupełnie inna atmosfera, tutaj możemy się pośmiać, możemy trochę pogadać. Jest nas mało, kameralnie. Z instruktorem trzeba mieć chemię i jeśli w grupie wytworzy się taka chemia, to panie czują się tutaj dobrze. Na zajęciach fitness liczy się tylko praca. A u nas jest luźna atmosfera. Mimo, że oczywiście cały czas pracujemy, przede wszystkim mięśnie. Oczywiście, ja im nie pozwolę nie pracować, to nie jest tak, że my nic nie robimy.
       Karolina: - Zgadza się. Panie nadały Patrycji nawet przezwisko.
      
       - Jakie przezwisko?
       Karolina: - Tyran (śmiech).
       Patrycja: - Pracę swoją muszą zrobić, a przy okazji mogą trochę ze sobą pogadać.
      
       - A czym się różni taniec go go od pole dance?
       Piotr:
- U nas przede wszystkim nikt się nie rozbiera. Nie uczymy tego (śmiech). Go go to seksowne ruchy przy rurce, kuszenie itp. A u nas jest to bardzo ciężka praca, fitness, pot i łzy. Z seksem to ma mało wspólnego. Stawiamy na ogólny rozwój ciała. Może kiedyś w ofercie pojawi się taki sexy class, ale nie pod kątem go go, tylko pod takim kątem, by nauczyć panie ładnie się poruszać.
       Patrycja: - Mam kolegę, który pracuje w klubie nocnym w Sopocie i tam tańczą dziewczyny go go. I pewnego dnia zaprosili do klubu pole dancerki, żeby dały pokaz i ludzie byli bardziej zachwyceni tym, co one zrobiły całkowicie ubrane niż tymi rozbierającymi się dziewczynami tańczącymi go go. Podstawową różnicą jest to, że go go tańczy się przy rurze i na ziemi, a my wchodzimy na rurę i robimy elementy w powietrzu.
      
       - Mam nadzieję, że tym wywiadem odczarujemy pojęcie tańca na rurze. A jakie mięśnie można wyćwiczyć uprawiając pole dance?
       Patrycja:
- Wszystkie. Nawet w dłoniach są mięśnie. Dziewczyny na początku często ześlizgują się z rurki, bo właśnie mięśnie rąk mają niewyćwiczone. Ja kiedyś miałam nawet zakwasy nawet na stopach.
      
       - Czy jesteś w stanie wisieć na rurze trzymając się tylko jedną ręką?
       Patrycja:
- Tak.
      
       - Muszę to zobaczyć na żywo. Każdy kto widział pokaz tańca na rurze mówi, że to prawdziwy majstersztyk…
       Karolina:
- Oj, tak. Wymaga on wielkiej siły, odpowiedniego rozciągnięcia, ogromu pracy, wszystko w jednym.
       Patrycja: - Prawidłową nazwą tego sportu to gimnastyka na drążku pionowym, bo to jest gimnastyka. Są tu i elementy siłowe i elementy stretchingu, bo robimy też szpagaty na tym drążku.
      
       - Praca daje wam satysfakcję?
       Patrycja:
- W tej pracy najważniejsze dla mnie jest to, gdy dziewczyny się cieszą, że coś im się udało, że wreszcie im coś wychodzi. My jesteśmy z nich bardzo dumni i też się cieszymy.
      
       - Mówicie, że przychodzą do was panie, by nauczyć się tańczyć dla męża. Tylko jak pokazać to mężowi, jeśli w domu nie ma się rury?
       Piotr:
- Zawsze można zamontować (śmiech).
      
       - Skąd wzięła się nazwa waszego klubu? Mieliśmy odczarować taniec na rurze, a tutaj taka nazwa ...
       Piotr
: Każda z naszych pań ma trochę rogatą duszę.
       Karolina: - Trzeba być trochę zadziorą, żeby tutaj wytrzymać. Trzeba mieć w sobie pazur.
       Patrycja: - Po zajęciach wszystko boli, mamy pełno siniaków. Jak się skończą siniaki na udach, pojawiają się na łokciach, jak skończą się na łokciach, pojawiają się na barku. Na naszych zajęciach trzeba mieć trochę samozaparcia. Wiele osób robi ćwiczenia wiele razy, zanim się w końcu się uda. I w końcu się udaje. A jak wychodzi, daje to wiele satysfakcji.
      
rozmawiała Dominika Kiejdo

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama