Generałowie tak mają, że każdy wie lepiej jak wygrać wojnę. Mają też w sobie coś z hydraulika, a ci jak wiadomo zawsze rozpoczynają od sakramentalnego „kto panu to tak spartolił”. Dlatego negatywna opinia generała Makarewicza na temat poglądów generała Różańskiego wyrażona w zamieszczonym na portElu tekście nie zaskakuje.
Generał Różański wypowiadając się na temat sensowności budowy przekopu Mierzei Wiślanej stwierdził, że „takich projektów nie da się uzasadnić względami bezpieczeństwa i obrony, bo na Zalew Wiślany nie wpłynie żadna jednostka pływająca Marynarki Wojennej”.
Mogę być co prawda posądzony o brak lokalnego patriotyzmu, ale bliższy jest mi pogląd warszawskiego generała, niż naszego elbląskiego, który udowadniał, że da się tu jednak wpłynąć i nawet jakiś kuter torpedowy zawitał do elbląskiego portu. Pytanie w takim razie, po co nam przekop skoro jednostki Marynarki Wojennej się tu jakoś dostają. Kolejne pytanie, to po jakie licho one miałyby tu w ogóle wpływać?! Nie trzeba być admirałem, żeby wiedzieć, że akwen Zalewu jest nieoperacyjny. Każdą jednostkę poruszającą się po tych wodach można z brzegu trafić nawet z łuku. Mimo to prezydent, premier, różni ministrowie uzasadniają decyzję o budowie przekopu właśnie względami bezpieczeństwa. Tylko oni wiedzą w jaki sposób na wypadek agresji ze strony Rosji przekop miałby wzmocnić naszą obronność. Z tego co mi wiadomo żadna z pozamechowskich firm nie wznowiła produkcji miniaturowych łodzi podwodnych.
Nie wydaje mi się też, żeby groził nam nowy potop ze strony szwedzkich jachtów turystycznych, na którą liczy gen. Makarewicz. Zalew Wiślany to trudny i zdradliwy dla pełnomorskich jednostek akwen. Płycizny, sieci rybackie, wraki są mało zachęcające i powodują zapewne problemy z ubezpieczeniem łódek. A bez tego nikt tu jachtem za parę milionów koron nie przypłynie. Do tego delikatnie mówiąc daleka od ideału infrastruktura turystyczna źle wróży frekwencji na zalewowych wodach.
Nie zmienia to jednak faktu, że gdybyśmy przeprowadzili ankietę wśród elblążan, to w dziewięciu przypadkach na dziesięć usłyszymy głos za przekopem. Jest powszechne oczekiwanie, że dzięki tej inwestycji staniemy się czwartym portem III Rzeczypospolitej. Nie pomogą tu wywody profesorów, specjalistów od transportu morskiego, że w bezpośredniej bliskości portów trójmiejskich nie mamy żadnych szans na przebicie się ze swoją ofertą i wszystko na co możemy liczyć to być może jakiś stateczek z turystami, którzy wybiorą się z Gdańska do Krynicy na zakupy chińskiego badziewia. Będzie to atrakcja na miarę pochylni na Kanale Elbląskim. Dobrze coś takiego mieć, ale Elbląga z postępującego upadku nie podniesie.
Sądząc po ilości rozdmuchanych programów socjalnych, czy choćby stuprocentowym postojowym dla górników jesteśmy dużym, bogatym krajem, dla którego dwa, trzy miliardy wydane na przekop nie spowodują zapaści publicznych finansów. Malkontenci będą oczywiście wydziwiać, że te pieniądze można by wydać sensowniej, ale nie można ignorować oczekiwań i nastrojów lokalnej społeczności, nawet gdy te oczekiwania to czyste myślenie życzeniowe. W sytuacji, gdy na horyzoncie nie widać żadnych innych pomysłów na Elbląg, należy się nam odrobina ułudy. Wiara to potężna siła, warta każdych pieniędzy. Szczególnie jak to są pieniądze z budżetu – niby nasze, ale w powszechnym odczuciu niczyje. Proszę tylko oszczędzić mi bajek o tym jak to przekop wzmocni naszą obronność i uczyni z nas morską potęgę. Ja osobiście w cuda nie wierzę, chociaż nie kryję, że często na nie liczę.
Mnie się marzy powrót do czasów świetności elbląskiego portu z czasów firmy Halex pana Niemyjskiego. To był jedyny moment w powojennej historii Elbląga, kiedy było słychać, widać i czuć wpływ portu na życie miasta. Rosja to było, jest i będzie niewyczerpane źródło wszelkiego rodzaju surowców. Handel na dużą skalę z Kaliningradem mógłby uczynić z Elbląga bogate, atrakcyjne i szybko rozwijające się miasto bez potrzeby kopania Mierzei. Niestety tak długo jak my będziemy wstawać z kolan, a Rosjanie strzelać swoje imperialne fochy, nic z tego nie będzie. Jeśli partnerzy odwracają się do siebie plecami, to trudno oczekiwać, żeby z tego cokolwiek się urodziło.