
Sąd Rejonowy w Elblągu wydał dziś (13 maja) wyrok ws. ratowników medycznych oskarżonych o gwałt i inne czynności seksualne na tłumaczce podczas pobytu w Kaliningradzie. Uznał, że obaj oskarżeni są winni zarzucanych czynów i skazał ich na wyroki więzienia w zawieszeniu. Orzeczenie nie jest prawomocne, obie strony zapowiadają apelację.
- W ten sposób traktuje się kobiety w naszym kraju, gwałt w zasadzie nie został ukarany. Wyrok w zawieszeniu to żadna kara. Co ja mam powiedzieć kobietom, które spotka ten sam los? Walka o sprawiedliwość nie ma sensu, bo i tak przegracie? Mam podwójną traumę, zostałam zgwałcona przez tych ludzi, a teraz przez tę niską karę, która jest nieadekwatna do tego, co ja przeżyłam. To mi się śni po nocach i odbiło się na mojej rodzinie i na moim zdrowiu - mówiła tuż po ogłoszeniu wyroku pani Aleksandra, która zaznaczyła, że w apelacji będzie domagać się kar więzienia dla nieprawomocnie skazanych ratowników.
- Moja żona była przesłuchiwana wielokrotnie, na policji, w prokuraturze, w sądzie, przez psychologów, przeszła masę badań. Musiała się tłumaczyć z tego że, została zgwałcona, to po prostu śmiesznie. Półtora roku minęło i kara w zawieszeniu? Dwa lata w zawieszeniu dostaje się za kradzież batonika w sklepie czy jazdę po pijanemy na rowerze, ale za gwałt? – nie dowierzał pan Michał, mąż pokrzywdzonej. - Ta sprawa to dla nas trauma do końca życia. Czujemy się strasznie, państwo w ogóle nas nie wsparło. Tego, co moja żona przeszła psychicznie, nie da się opowiedzieć. Nasze życie zupełnie się zmieniło, żona boi się sama wychodzić z domu, na widok karetki traci świadomość. To jest przerażające, że ich żadna kara nie spotkała, mimo że przyznali się przecież na początku sprawy w prokuraturze, a potem zmienili zdanie. Gdybym miał jeszcze raz przez to przechodzić, to nie pozwoliłbym żonie iść do sądu. W tej sprawie karą powinno być więzienie.

Proces trwał od czerwca ubiegłego roku, odbyło się prawie 20 rozpraw, wszystkie z wyłączeniem jawności. Jawny był tylko wyrok, sędzia przed odczytaniem uzasadnienia wyprosiła dziennikarzy z sali.
- Składamy wniosek o uzasadnienie wyroku na piśmie i będziemy składać apelację. Mój klient nie przyznaje się stanowczo do winy, twierdzi, że nie popełnił zarzucanych mu czynów, dlatego sąd okręgowy podejmie decyzję w oparciu o zebrany materiał dowodowy. W ocenie obrony wersja mojego klienta jest wiarygodna i konsekwentna, która naszym zdaniem znajduje wsparcie w zebranym materiale dowodowym – powiedział dziennikarzom Tomasz Borzdyński, obrońca Mariusza C. po wyjściu z sądowej sali.
Obaj ratownicy do czasu ogłoszenia wyroku pracowali w szpitalu wojewódzkim w Elblągu. Pracowali, bo dzisiaj szpital oświadczył, że rozwiązał z oboma ratownikami umowy kontraktowe. "Mając na względzie treść wyroku Sądu Rejonowego w Elblągu z dnia 13 maja 2015 roku, który w oparciu o zebrany materiał dowodowy uznał, iż dwóch ratowników medycznych winnych jest zarzucanych im czynów, Wojewódzki Szpital Zespolony w Elblągu, zgodnie z zapisami umów o świadczenie usług medycznych, podjął decyzję o natychmiastowym odsunięciu od świadczenia usług medycznych oraz o rozwiązaniu umów" - napisała w oświadczeniu Małgorzata Twardowska, która zastępuje obecnie rzecznika prasowego, a na co dzień jest koordynatorem ds. praw pacjenta w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.