Dożywocie - to wyrok, jaki usłyszał dziś (12 kwietnia) 61-letni Jan M., który dwa lata temu w Drewnowie (gm. Frombork) zabił żonę i poważnie ranił córkę. Dziewczyna porusza się na wózku inwalidzkim, ale wierzy, że kiedyś stanie na nogi. W rehabilitacji pomoże jej zadośćuczynienie w wysokości 100 tys. zł, jakie ma wypłacić jej ojciec. Mężczyzna w sądzie przepraszał za to, co zrobił. - Po każdej awanturze przepraszał, płakał, padał na kolana. My go znamy i nie wierzymy - mówiła po wyściu z sali siostra zamordowanej.
Do tragedii doszło 19 lipca 2015 w Drewnowie gm. Frombork. Pijany Jan M., podczas kolejnej awantury domowej, rzucił się na żonę i zadał jej kilka ciosów nożem. Córkę, która chciała pomóc matce, dźgnął nożem w plecy. 57-letnia kobieta zginęła na miejscu, zaś poważnie ranną 20-latkę zabrano do szpitala.
Prokuratura Rejonowa w Braniewie postawiła Janowi M. zarzut zabójstwa żony i usiłowania zabójstwa córki. Proces miał ruszyć w lipcu 2016 r., jednak ze względu na zły stan zdrowia oskarżonego został odroczony. Gdy w końcu ruszył - decyzją sądu - toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Dziś (12 kwietnia) zapadł wyrok. Za zabójstwo żony - dożywocie, za usiłowanie zabójstwa córki, zranienie jej w sposób poważny (w wyniku ciosu zadanego nożem w plecy 20-letnia Wioleta doznała uszkodzenia rdzenia kręgowego) - 10 lat pozbawienia wolności. Kara łączna - dożywocie. Dodatkowo Jan M. ma zapłacić córce zadośćuczynienie w wysokości 100 tys. zł.
Z takiej decyzji sądu zadowolona jest prokuratura.
- To wyrok, który satysfakcjonuje oskarżyciela, bo wnosił o dożywotnie pozbawienia wolności - mówiła po wyjściu z sali prokurator Weronika Olender z Prokuratury Rejonowej w Braniewie. - A 100 tys. zł? Uważam, że to wyrok, który Jan M. będzie w stanie realizować.
Na sali sądowej Jan M. przeprosił za to, co zrobił.
- Nie jestem psychologiem, ale w czasie procesu oskarżony prezentował taką samą postawę, nie widziałam emocji na jego twarzy - stwierdziła prokurator Olender.
W szczerość słów Jana M. nie wierzy też rodzina.
- Te jego przeprosiny są bardzo aktorskie i nieszczere. Nie ma w nim skruchy - stwierdziła siostra poszkodowanej 20-latki, Agata.
- Po każdej awanturze przepraszał. Płakał, na kolana padał, a na drugi dzień to sam. Zbił, a na drugi dzień przepraszał - wskazywała siostra zamordowanej kobiety. - To u niego normalne. My go znamy to i nie wierzymy w przeprosiny.
Kobiety wyrok uznały za sprawiedliwy.
- U nas, w Polsce, nie ma jeszcze wyższej kary, bo dla takich osób, w moim odczuciu, powinny być jeszcze gorsze - mówiła pani Agata. - Ale nie ma więc ta kara jest adekwatna do jego czynu. A 100 tys. zł jakoś pomoże mojej siostrze stanąć na nogi. Rehabilitacja i leki przecież kosztują.
Adwokat Jana M., mecenas Izabela Deja zapowiedziała, że apelacji nie będzie, bo tak zdecydował sam skazany.
- Sąd orzekł karę powyżej żądania, jakie zgłosiłam. Jednak nawet gdyby zapadł wyrok 25 lat pozbawienia wolności to w przypadku tego oskarżonego - według mnie - byłby też wyrokiem dożywotnim. Stan zdrowia Jana M. jest bowiem zły i pogarsza się. Jednak on pogodził się z wysokością kary. I to jest koniec postępowania w tej sprawie.
Po 25 latach będzie miał możliwość wystąpienia o warunkowe przedterminowe zwolnienie.
Prokuratura Rejonowa w Braniewie postawiła Janowi M. zarzut zabójstwa żony i usiłowania zabójstwa córki. Proces miał ruszyć w lipcu 2016 r., jednak ze względu na zły stan zdrowia oskarżonego został odroczony. Gdy w końcu ruszył - decyzją sądu - toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Dziś (12 kwietnia) zapadł wyrok. Za zabójstwo żony - dożywocie, za usiłowanie zabójstwa córki, zranienie jej w sposób poważny (w wyniku ciosu zadanego nożem w plecy 20-letnia Wioleta doznała uszkodzenia rdzenia kręgowego) - 10 lat pozbawienia wolności. Kara łączna - dożywocie. Dodatkowo Jan M. ma zapłacić córce zadośćuczynienie w wysokości 100 tys. zł.
Z takiej decyzji sądu zadowolona jest prokuratura.
- To wyrok, który satysfakcjonuje oskarżyciela, bo wnosił o dożywotnie pozbawienia wolności - mówiła po wyjściu z sali prokurator Weronika Olender z Prokuratury Rejonowej w Braniewie. - A 100 tys. zł? Uważam, że to wyrok, który Jan M. będzie w stanie realizować.
Na sali sądowej Jan M. przeprosił za to, co zrobił.
- Nie jestem psychologiem, ale w czasie procesu oskarżony prezentował taką samą postawę, nie widziałam emocji na jego twarzy - stwierdziła prokurator Olender.
W szczerość słów Jana M. nie wierzy też rodzina.
- Te jego przeprosiny są bardzo aktorskie i nieszczere. Nie ma w nim skruchy - stwierdziła siostra poszkodowanej 20-latki, Agata.
- Po każdej awanturze przepraszał. Płakał, na kolana padał, a na drugi dzień to sam. Zbił, a na drugi dzień przepraszał - wskazywała siostra zamordowanej kobiety. - To u niego normalne. My go znamy to i nie wierzymy w przeprosiny.
Kobiety wyrok uznały za sprawiedliwy.
- U nas, w Polsce, nie ma jeszcze wyższej kary, bo dla takich osób, w moim odczuciu, powinny być jeszcze gorsze - mówiła pani Agata. - Ale nie ma więc ta kara jest adekwatna do jego czynu. A 100 tys. zł jakoś pomoże mojej siostrze stanąć na nogi. Rehabilitacja i leki przecież kosztują.
Adwokat Jana M., mecenas Izabela Deja zapowiedziała, że apelacji nie będzie, bo tak zdecydował sam skazany.
- Sąd orzekł karę powyżej żądania, jakie zgłosiłam. Jednak nawet gdyby zapadł wyrok 25 lat pozbawienia wolności to w przypadku tego oskarżonego - według mnie - byłby też wyrokiem dożywotnim. Stan zdrowia Jana M. jest bowiem zły i pogarsza się. Jednak on pogodził się z wysokością kary. I to jest koniec postępowania w tej sprawie.
Po 25 latach będzie miał możliwość wystąpienia o warunkowe przedterminowe zwolnienie.
A