UWAGA!

Żuławy potrzebują opieki…

Rozmowa z Jackiem Bocheńskim, do niedawna pełnomocnikiem ds. Żuław.

Nie jest tajemnicą, że jako pełnomocnik do spraw Żuław nie miał pan wielkich uprawnień.
     Moje możliwości działania oparte były na tzw. miękkich instrumentach. Mogłem inspirować działania samorządów, kompleksowo wypracowywać poglądy na temat tego, co na Żuławach powinno ulec przekształceniu. Nie miałem jednak żadnych możliwości wydatkowania pieniędzy. Sądzę, że mimo to sporo udało się zrobić.
     
     Co na przykład?
     Najważniejszym chyba osiągnięciem było doprowadzenie do powstania Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Żuławskich z siedzibą w Nowym Dworze Gdańskim, które ma szansę m.in. na szukanie zewnętrznych środków na rozwój Żuław. Szkoda jednak, że już pół roku trwa rejestracja stowarzyszenia, co nie pozwala na rzeczywiste działanie. Prowadziliśmy także szereg działań promocyjnych, które miały pokazać, jak ważna jest specyfika Żuław. Tu np. wszystkie zagadnienia infrastrukturalne wymuszają wspólne działania. Zresztą wszystkie sprawy trzeba tu załatwiać wspólnie, wymagają tego warunki gospodarowania.
     
     Teraz biura pełnomocnika nie ma, a wydaje się, że jest taka silna potrzeba, by pilnować interesu zagrożonych powodzią, ale i degradacją społeczną, gospodarczą Żuław.
     Zawsze wydawało mi się, że Żuławy wymagają specjalnej troski państwa i istnienia jakiegoś ciała opiekuńczego. Niezależnie od tego, jak będzie ono umiejscowione, biuro czy zespół - są potrzebne. Są potrzebne po to, by zbierać wnioski, wypracowywać diagnozy i przedstawiać je poszczególnym poziomom władzy publicznej. Może umiejscowienie przy wojewodzie warmińsko-mazurskim nie było najwłaściwsze, bo funkcje wojewody mają charakter kontrolny, ale takie ciało powinno działać i powinno być zawieszone na bardzo wysokim szczeblu władzy, może pełnomocnika rządu. Marzy nam się specjalne prawo żuławskie. Jego sformułowanie wymaga prac, ale ono jest potrzebne, bo umożliwiłoby inne, niż gdzie indziej funkcjonowanie tego obszaru, np. uregulowałoby sprawy melioracji szczegółowej. Teraz są one w upadku. Rolnicy nie są zainteresowani utrzymaniem rowów albo ich na to nie stać. Ta i wiele innych spraw wymaga przywrócenia ram działania, które kiedyś były. Także sprawa samorządów wodnych, które po przekształceniu w spółki wodne zaczęły się zajmować wszystkim, a nie tym, czym powinny. Powinno się powrócić do samorządów złożonych z mieszkańców, najbardziej zainteresowanych w utrzymaniu ziemi w bezpieczeństwie. Jest także sprawa renaturyzacji. Są tereny, których utrzymywanie na siłę w bezpieczeństwie przeciwopowodziowym kosztuje bardzo dużo, a nie daje żadnych efektów gospodarczych. Trzeba w sposób fachowy zastanowić się, które z nich można pozostawić do zabierania wodzie i zająć się wywłaszczaniem. Może te miejsca okazałyby się dobre pod uprawy wierzby energetycznej? To problemy wymagające kompleksowości i odpowiedniego obiegu prawnego - i zadania dla zespołu specjalistów.
     
     Zobacz także: "Bez pełnomocnika"
rozmawiała Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Gospodarka

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Nooooo Pan Jacek jak widac dobrze ma wypracowane działania oparte na tzw. "miękkich instrumentach" :) - Ale medycyna podobno czyni cuda.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    czlowiek z Doliny M(2002-03-08)
Reklama