UWAGA!

Nigdy nie kładę kawy na ławę

 Elbląg, Bogusław Semotiuk
Bogusław Semotiuk (fot. Witold Sadowski)

W Radomiu było tak wielkie zainteresowanie sztuką, że Pani zajmująca się organizacją widowni „skrzyczała” mnie, bo przeze mnie musi dłużej zostawać w pracy - opowiada Bogusław Semotiuk, który w Sylwestra pokaże po raz pierwszy w elbląskim teatrze farsę "Klejnoty".

Współwłaściciel sklepu jubilerskiego Roger Fogg tylko z pozoru wydaje się statecznym kawalerem i stroniącym od niespodzianek domatorem. Drzemie w nim także natura uwodzicielskiego oszusta oraz groźnego włamywacza. Pociąga to za sobą niespodziewany splot wydarzeń.
      
       - Czego można się spodziewać po farsie „Klejnoty” w wydaniu elbląskich aktorów?

       - Wspaniałej zabawy, rozrywki, tego, po co przychodzimy do teatru. Oprócz bawienia sztuka ta ma także uczyć: różnych zachowań, poprawności, manier. O czym dokładnie ona jest, zdradzić nie mogę. Ma trochę podźwięk kryminalny, pojawia się tam spectrum Scotland Yardu. Samej intrygi nie zdradzę. Mogę jednak zagwarantować wspaniałą zabawę.
      
       -Premiera już 31 grudnia, na jakim etapie są prace nad przygotowaniem spektaklu?
       - Premiera jest przewidziana w Noc Sylwestrową. Wczoraj odbyła się pierwsza próba generalna czyli pierwsze złożenie całości z techniką i kostiumami.
      
       - Nie pierwszy już raz wystawia Pan „Klejnoty”. Jak wcześniej publiczność przyjęła tę sztukę?

       - Pierwszy raz sztuka wystawiona była w Radomiu i to z takim powodzeniem, że postanowiłem ją jeszcze raz powtórzyć. Reakcje na nią były niewiarygodne, a i na elbląski spektakl wszystkie bilety są już wyprzedane. W Radomiu było tak wielkie zainteresowanie sztuką, że Pani zajmująca się organizacją widowni „skrzyczała” mnie, bo przeze mnie musi dłużej zostawać w pracy. Być może i tu będzie takie zapotrzebowanie i dyrekcja pomyśli o dodatkowych przedstawieniach. W każdym razie sztuka będzie wystawiana również w styczniu.
      
       - Tytuł „Klejnoty” nawiązuje do…?
       - Wiąże się on z wątkiem kryminalnym, którego nie chcę za bardzo zdradzić. Będzie wątek kryminalny, będzie zagadka do rozwiązania. Farsa polega na złożeniu się tych qui pro quo niezręczności, które w czasie dwóch godzin spadają na widza jak wodospad Niagara. W życiu bowiem nie zdarza się, by w dwie godziny wydarzyło się tyle nieporozumień i potknięć. Tu zaczyna się od trzęsienia ziemi jak u Hitchcocka, po czym napięcie cały czas rośnie. Człowiek myśli sobie, że zagadka jest już rozwiązana, a tu nie, zaskoczenie, jedno za drugim.
      
       - Widz z pewnością nie zdąży się znudzić. Farsa należy do Pana ulubionych gatunków czy woli Pan może inne?
       - Myślę, że tak, chociaż nie bronię się przed żadnym innym gatunkiem. Farsę robię po raz szósty w życiu i nie bronię się przed tym, by jej dalej nie robić.
      
       - Czy dzisiejsi widzowie wolą się śmiać czy raczej wzruszać?
       - To jest natychmiastowa sprawdzalność, czy to, co człowiek zrobił, jest przyjmowane, kupowane, akceptowane czy też nie. Odbiór widza pokazuje nam to jednoznacznie, bo widz śmieje się albo i nie. W dramacie z kolei płacze, odwraca się, może czasami nie wszystko rozumie. Wystawiając sztukę robię wszystko na swój gust i kieruję ją do inteligentnego widza, nie lubię kłaść komuś kawy na ławę, tak żeby widz nie miał już nic do myślenia.
      
       -Czy zauważa Pan spadek zainteresowania teatrem? Ludzie chętnie przychodzą dziś do teatru czy może wolą kino?

       - Pracuję w teatrze i robię wszystko, by przyciągnąć do niego widza. Tym żyję. Nie obserwuję tego, co się dzieje w kinie. Sam chodzę do kin studyjnych, wybierając bardzo wyrafinowany repertuar. Interesuje mnie raczej to, co pobudza widza do myślenia.
      
       - A jak współpracuje się Panu z naszymi elbląskimi aktorami?

       - Bardzo dobrze. Pracuję z nimi już nie pierwszy raz. Zawsze z radością tu wracam.
      
       - Miał więc Pan także do czynienia z elbląską publicznością.

       - Wcześniej wystawiałem tu „Testosteron”, komedię, która, jak słyszałem, bardzo zainteresowała publiczność. Podobnie było ze „Scenami miłosnymi dla dorosłych”, na które zawsze jest zapotrzebowanie.
      
       - Jak ocenia Pan współczesny polski kabaret?
       - Dzisiaj rozrywka i kabaret jest spsiały. Ja nie szukam tego typu widza, któremu mam jeszcze obniżyć poziom jego reakcji w zrozumieniu tego, co się dzieje na scenie. Gdy oglądam w weekend telewizję i przypadkowo przerzucam kanał na jakiś kabaret, to więcej niż trzy minuty nie wytrzymuję. Z kolei tutaj przychodzi widz spragniony innego rodzaju rozrywki, widz, któremu daje się do myślenia. Próbuję działać na jego wyobraźnię, chcę go sprowokować do tego, by sam skojarzeniowo rozszyfrował daną sytuację komediową. On ma być mądrzejszy ode mnie.
      
       - Czy współczesny teatr ma jakieś granice? Dziś czymś normalnym jest rozbieranie się na scenie, wulgaryzmy wplecione w sceniczne dialogi? Czy są jakieś tego granice?

       - Wszystko zależy od kultury i smaku tych, którzy robią ten teatr i do kogo chcą go zaadresować. Z tego, co słyszę, to z tych skandali wychodzą często bzdury. Jedni twierdzą, że są one zainscenizowane, inni, że jest to prowokacja określonych preferencji seksualnych. Mnie interesuje widz bardzo teatralny, aktywny i mądry.
      
       Bogusław Semotiuk
- polski aktor teatralny i filmowy. Profesor dr hab. nauk o sztukach pięknych o specjalności sztuka aktorska. W 1979 roku skończył Wydział Aktorski w PWSFTviT w Łodzi. Występował w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi. W latach 2001–2004 był dyrektorem Bałtyckiego Teatru Dramatycznego im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie a w latach 2004–2007 Teatru Nowego w Słupsku. Jest pedagogiem na wydziale aktorskim w łódzkiej PWSFTviT, oraz na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej w Łodzi.W 2004 roku uzyskał stopień doktora habilitowanego, a w 2012 roku tytuł profesora sztuk teatralnych
      
       Realizatorzy:
       Reżyseria: Bogusław Semotiuk
       Scenografia i kostiumy: Wojciech Stefaniak
       Realizacja świateł: Kazimierz Kowalski
       Asystent reżysera: Piotr Boratyński
       Inspicjent/sufler: Irena Adamiak
      
       Obsada:
       Diana Szczekalska - Malina Chojecka (gościnnie)
       Diana Reaper - Natalia Jakubowska
       Reaper - Piotr Boratyński
       Fogg - Leszek Andrzej Czerwiński
       Ruff - Artur Hauke
      
rozmawiała Dominika Kiejdo

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Na pytanie o spadku zainteresowania teatrem wydaje mi się że ludzie są co raz bardziej wygodni nie chodzą na kina, mecze, koncerty, imprezy kulturalne bo mają to wszystko w telewizji. Są grupy ludzi których interesuje sztuka teatralna i myślę że trzeba nastawić się na te osoby zmieniając repertuar bo ileż razy można to samo oglądać więc tak jak odpowiedział pan Bogusław trzeba przyciągnąć "wybierając bardzo wyrafinowany repertuar" co prawda mówił w tym zdaniu o kinie, ale w kontekście pytania. POzdrawiam!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    6
    1
    Lolelb(2013-12-28)
  • Ten wywiad to proste Bajki - dla ubogich intelektualnie !. Podobnie głębokie sugestie można upubliczniać wyłącznie w depresyjnym Elblągu.
  • Chętnie posłuchamy sugestii pytań puli, a jeśli Elbląg jest tak depresyjny a Ty masz tak wygórowane ambicje, radzę po pierwsze stąd wyjechać, po drugie czytać ambitniejsze rzeczy, nie zaglądać na tę stronę. Najłatwiej jest krytykować, gorzej dać coś więcej z siebie. Straszni są ludzie tak bardzo zapatrzeni w siebie, ci nibyinteligenci, którzy nie widzą w swoim oku belki, a drzazgę u innym za to jak najbardziej!
  • Rozmowa wstrząsająca. Sugeruje wiele awangardowych rozwiązań w sztuce interpretacji teatralnej.
  • OK wiemy co Bogusław Semotiuk ma w CV formalnie a teraz niech podadzą wykaz jego wybitnych dzieł które wpisały siew kanony sztuki na świecie, bo tytuły naukowe nic nie znacza. papierek :)
  • Wywiad nudny jak flaki z olejem.
Reklama