UWAGA!

Techniki kreślarskie w Zamechu (Narzędzia pracy zamechowskich konstruktorów, cz. 4)

 Elbląg, Alfred Skuratowicz osiągnął poziom mistrzowski w obsłudze desek kreślarskich nazywanych powszechnie „kulmanami”. Zestawiał je nawet w tzw. „tandemy”, by tworzyć na wydłużonych arkuszach rysunki układów przepływowych.
Alfred Skuratowicz osiągnął poziom mistrzowski w obsłudze desek kreślarskich nazywanych powszechnie „kulmanami”. Zestawiał je nawet w tzw. „tandemy”, by tworzyć na wydłużonych arkuszach rysunki układów przepływowych.

W trzech poprzednich odcinkach serii artykułów o narzędziach używanych przez zamechowskich konstruktorów przedstawiłem ewolucję narzędzi obliczeniowych – od liczydła do komputera. W tym odcinku przedstawię narzędzia i techniki ręcznego tworzenia rysunków technicznych. Ten sposób tworzenia dokumentacji technicznej w Zamechu był wiodący do początku lat 90. XX w. kiedy to zaczęły go wypierać techniki komputerowego projektowania.

Rysunki techniczne powstawały najczęściej na kalce technicznej (a w przypadku bardzo ważnych rysunków również na specjalnym płótnie kreślarskim) rozpiętej i przymocowanej pinezkami do desek kreślarskich powszechnie określanych - od nazwy ich przodującego wytwórcy Kuhlmann – „kulmanami”. Tę samą obiegową nazwę stosowano do desek kreślarskich polskiego producenta sprzętu kreślarskiego Skala.

Każdy rysunek sporządzany był najpierw przez konstruktora przy użyciu ołówka. To umożliwiało jego modyfikacje, bo źle wykreślone kształty można było usunąć za pomocą gumki i zastąpić nową geometrią. Młodzi konstruktorzy pracowali pod nadzorem starszych kolegów i przełożonego, którzy oceniali pracę i decydowali o koniecznych zmianach. Bardziej zaawansowanym forum dyskusji technicznych były rady techniczne, na których zapadały decyzje wpływające na ostateczną zawartość rysunków. Przykład takiej dyskusji technicznej zarejestrowano we fragmencie filmu z roku 1967 (w czasie 1:30 - 2:00). Kiedy w końcu przygotowane w ołówku rysunki osiągały ostateczny kształt, mogły być „wykończone” w tuszu. Na początku kariery robili to młodzi konstruktorzy, by zapoznać się z całym procesem.

 

 

Kreślarnia

Natomiast konstruktorzy, którzy mieli pewien staż, mogli przekazać rysunek do kreślarni w celu wyrysowania geometrii i opisów za pomocą tuszu kreślarskiego. Rysunki więc podróżowały z deski kreślarskiej konstruktora na deskę kreślarską kreślarza – czasami wielokrotnie, aż uwzględniono wszystkie uwagi i poprawki. Warto zaznaczyć, że zdecydowaną większość osób zatrudnionych w kreślarnia stanowiły kobiety. To dzięki ich precyzji i staranności rysunki osiągały wysoki poziom estetyczny.

Ze względu na charakter tej pracy możliwe było angażowanie do niej również osób głuchoniemych, które perfekcyjnie wykonywały powierzone zadania. Personel kreślarni za pomocą tuszu wiernie odwzorowywał naniesioną ołówkiem przez konstruktora geometrię oraz opisy rysunkowe i po zaakceptowaniu przez konstruktora usuwał pozostałości po ołówku, obcinał brzegi rysunku, oklejał je tzw. „gęsią skórką”, czyli specjalną taśmą papierową z klejem kauczukowym, a na koniec zbierał podpisy w tabelce rysunkowej zgodnie z kompetencjami : konstruował, kreślił, sprawdził, zatwierdził, kontrola norm. Potem rysunek trafiał do konstruktora prowadzącego, który przekazywał go do archiwum i powielarni, o których opowiem w oddzielnym odcinku.

 

 

Narzędzia kreślarskie

W swojej pracy zarówno konstruktorzy jak i zespół kreślarski używali takich samych narzędzi. W ich skład wchodził przybornik kreślarski, ołówki techniczne o różnej twardości, gumki, krzywiki i szablony techniczne oraz przybory do rysowania tuszem. Do rysowania na kalce technicznej używano przede wszystkim ołówków technicznych twardych lub bardzo twardych (min. 4H). Przez wiele lat były to ołówki tradycyjne, które trzeba było temperować i ostrzyć.

 

 

Na początku temperówki były żyletkowe, a później bardziej zaawansowane. Do ostrzenia grafitu ołówków tradycyjnych używano drobnoziarnistego papieru ściernego. W połowie lat 70. XX w. pojawiły się w użyciu sprowadzane z Zachodu ołówki automatyczne z grafitem o średnicach 0,35, 05 i 0,7mm. Stosowanie ich było niezwykle wygodne, bo nie wymagało uciążliwego ostrzenia.

 

 

Do ścierania śladów ołówka służyła gumka. Na początku bardzo toporna, bo wykonana z kauczuku, ale w miarę upływu lat przybierała coraz bardziej zaawansowane formy. Na przełomie lat 70. i 80. XX w. zaczęto powszechnie używać „pachnących gumek”, na masową skalę produkowanych w krajach azjatyckich. Do ścierania śladów ołówka z dużych rysunków stosowano również waciki moczone w trójchloroetylenie. Środek ten miał nazwę handlową Tri. Pobierało się go z magazynku biurowego z dużego naczynia szklanego na przechylnym stojaku do półlitrowych butelek. W biurze stale unosił się zapach tego płynu. W tamtych czasach Tri nie uchodziło za substancję zbytnio szkodliwą i było powszechnie używane do usuwania plam z odzieży. Dopiero potem, w latach 80. XX w. Tri stało się łatwo dostępnym środkiem odurzającym rozpowszechnionym wśród osób uzależnionych od narkotyków…

Przybornik kreślarski zwykle przedstawiał się jako imponująca kolekcja precyzyjnie wykonanych narzędzi do rysowania. Ułożone w estetycznym, nierzadko wyłożonym welurem pudełku, przez to, że były chromowane przypominały zestaw narzędzi chirurgicznych. W skład przybornika kreślarskiego wchodziły różnego rodzaju cyrkle, przenośniki, grafiony, znaczniki, ramiona przedłużaczy, zerowniki i gniazda środkujące. Elementy te można było składać w różnych konfiguracjach.

Do rysowania tuszem służyły na początku zwykłe stalówki mocowane w obsadkach. Te do rysowania cienkich linii nazywano „piórkami”, a do rysowania grubych linii – „redisówkami”. Stalówki należało maczać w tuszu, przez co rysowanie nimi było dość uciążliwe.

Pod koniec lat 70. XX w. pojawiły się sprowadzane z Zachodu rapidografy. To była prawdziwa rewolucja w technice kreślarskiej. Rapidografy działały na zasadzie podobnej do wiecznego pióra, uzbrojonego w niewielki pojemnik z tuszem, co eliminowało maczanie końcówki piórka w kałamarzu. Rapidografy miały różne końcówki umożliwiające kreślenie zarówno długich jednorodnych linii o stałej grubości jak też i estetycznych tekstów odtwarzanych z wzorników.

Do usuwania śladów po tuszu, przed wprowadzeniem zmiany na rysunku, służyły żyletki lub skalpele. Był to proces dość żmudny i pozostawał na kalce ślad, a często rozdarcie. Naprawiano je podklejając taśmą przezroczystą, natomiast większe zmiany wprowadzano wycinając fragmenty rysunku i wklejając czystą kalkę. Trzeba było wprawy, by kreśląc w tym wyskrobanym miejscu coś nowego tuszem nie spowodować jego rozmazania.

 

 

Do rysowania linii krzywych niemożliwych do wyznaczenia przy użyciu cyrkla służyły tzw. „krzywiki”, czyli szablony kreślarskie. Użycie „krzywika” pozwalało na wyznaczenie dowolnej linii krzywej o zmiennym przebiegu. Komplet „krzywików” składał się z trzech różnych form. Praca z „krzywikiem” polegała na połączeniu kolejnych punktów z zachowaniem płynnego przebiegu linii, co było możliwe do osiągnięcia przy pokrywaniu się końcowych odcinków krzywej dla każdego kolejnego przyłożenia szablonu. Oprócz krzywików wykonanych z twardego tworzywa sztucznego lub sklejki stosowane były również krzywiki elastyczne, za pomocą których można było formować i kreślić krzywe o dowolnych i bardzo skomplikowanych kształtach.

W użyciu były też szablony techniczne – pojawiły się na wyposażeniu biura na początku lat 70. XX w. Ułatwiały one wykonywanie fragmentów rysunków o typowych kształtach, np. litery, cyfry, widoki nakrętek, znaki chropowatości etc.

 

Kreślarz komputerowy

Od drugiej połowy lat 70. XX w. w ramach zakupionej od Szwajcarów licencji na produkcję turbiny 360 MW zamechowscy konstruktorzy mieli dostęp do komputerowego plotowania (lub inaczej ploterowania) rysunków układów łopatkowych turbin w siedzibie BBC w Baden - z wykorzystaniem programów obliczeniowych oraz sprzętu tej firmy. W drugiej połowie lat 80. XX w. w Zamechu pojawił się „kreślarz komputerowy” Bensson i trzy komputery PC (XT i AT) z oprogramowaniem AutoCAD. To był początek nowej ery w tworzeniu dokumentacji technicznej.

 

Maszyny do pisania

Obok kreślarni przy biurze konstrukcyjnym funkcjonował jeszcze zespół maszynistek. Zespół ten zatrudniał wyłącznie panie, które zajmowały się przepisywaniem na maszynach tekstów z brudnopisów lub bezpośrednio dyktowanych. Przepisywanie na maszynie nierzadko połączone było z kopiowaniem. Kopiowanie polegało na tym, że pod oryginałem było kilka innych kartek poprzedzielanych arkuszami kalki kopiałowej. W ten sposób zapisywany na pierwszej stronie tekst był odbijany na kolejnych stronach za pomocą kalek. Zespół maszynistek, tak jak kreślarnia, archiwum i powielarnia była jednostką organizacyjną pracującą na rzecz całego Biura Konstrukcyjnego.

 

 

Ciekawostką było to, że maszyny do pisania były w „słusznie minionym ustroju” nadzorowanym narzędziem pracy w Zamechu. Wszystkie maszyny do pisania były zarejestrowane co z dużym przybliżeniem umożliwiało rozpoznanie kroju czcionki i zidentyfikowanie na jakiej maszynie powstał dany tekst. Maszyny do pisania - na początku w pełni mechaniczne, potem od lat 70. XX w. ze wspomaganiem elektrycznym - zamykane były na noc w chronionych pomieszczeniach. Zapobiegało to ich nieuprawnionemu użyciu do pisania i przepisywania np. treści wrogich lub co najmniej niechętnych ustrojowi PRL. Wyzwolenie od tych paradoksalnych ograniczeń przyszło wraz ze zmianami ustrojowymi w roku 1989, kiedy to nikt już nie zabraniał swobodnego wyrażania swoich myśli. Zresztą technika poszła wówczas tak daleko do przodu, że pilnowanie przez władze wszystkich maszyn do pisania nic by już nie dało, ponieważ ludzkość dostała do ręki osobiste komputery i drukarki.

Rok 1990 oraz utworzenie ABB Zamech Ltd. Radykalnie zmieniło strukturę organizacyjną biura konstrukcyjnego i wspomagających go funkcji. Jest to wdzięczny temat do oddzielnej opowieści, którą – jak starczy chęci i sił – będę kontynuował.

 

Daniel Lewandowski

 

PS. Dziękuję niezmiennie osobom, które nieprzerwanie przekazują mi ciekawe materiały i inspirują mnie do kontynuacji opowieści o Zamechu i jego ludziach. Zapraszam do współpracy i kontaktu pod adresem daniel.lewandowski1967@gmail.com

 

Do innych moich związanych tematycznie z Zamechem artykułów można dotrzeć wpisując w przeglądarce „zamech*portel”. Oto lista tych, które są najbardziej zbliżone do tematu niniejszego artykułu:

 

Narzędzia pracy zamechowskich konstruktorów (odc.1, Liczydła i kalkulatory)

Pierwsze maszyny cyfrowe i mózgi elektronowe (Narzędzia pracy zamechowskich konstruktorów, odc. 2)

Komputery klasy IBM w latach 70. i 80. w Zamechu (Narzędzia pracy zamechowskich konstruktorów, odc. 3)

Jak Zamech inspirował artystów. Grafiki Haliny Różewicz-Książkiewicz

Zamechowskie Biuro Konstrukcyjne Turbin Parowych

Zamechowskie „maluchy”, czyli turbiny napędowe i przemysłowe małej mocy

„Zamechowskie kolosy”, czyli turbiny mocy 25 i 50 MW

„Miss Zamechu”, czyli kariera zamechowskich „dwusetek”

„Trzy generacje zamechowskich turbin ciepłowniczych”

„Zamechowska przygoda z turbinami 120 MW”

„Zamechowska 360-tka i historia jednego czynu społecznego”

„Zamechowski Ośrodek Naukowo-Badawczy”

„Zamechowski niespełniony sen o atomie”

„Wspomnienie o Kamilu Czwiertni (1930-2022)”

Arcydzieła zamechowskiej pracowni modelarskiej

Jak Zamech budował „Dar Młodzieży”. Wspomnienie o Lechosławie Rutkowiaku

Zamechowska „Jedynka”

EFUK. Czy ktoś jeszcze pamięta?

STOP non stop, czyli 70 lat Stowarzyszenia Technicznego Odlewników Polskich w Elblągu

Zamechowski SIMP


Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Żmudna i ciezka praca. Jak wszedl autocad to byla rewolucja. Dzis autocada wypieraja narzedzia do modelowania 3d.
  • Znałem Alfeda Skuratowicza. Oprócz tego, że konstruował układy przepływowe turbin parowych to był świetnym trenerem piłki ręcznej i działaczem sportowym. Tamto pokolenie nie pytało "Za ile?" albo "Co z tego będę miał?". W biedzie i niedostatku tworzyli ciekawe rzeczy. I się nie żalili...
  • Świetny cykl artykułów
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    17
    0
    chemix.74(2023-04-22)
  • Ale przynajmniej inżynier wiedział co robi i był kimś. Teraz uczelnie wypluwają tysiące "inżynierów" rocznie, wyłączyć im prąd to siedzą i płaczą, bo nic nie potrafią zrobić. To pisałem ja, inżynier, który pamięta cyrkle, ołówki i kalkulatory a obecnie pracuje w 3D i excelu.
  • Znam takich "dzisiejszych wypluwanych inżynierów", którzy nomen omen nawet nie potrafią czytać rysunku technicznego a co dopiero tworzyć (rysować) konstrukcje od podstaw.
  • czego tu ludzie nie wymyślili aby zrobić ruskim dobrze; )
  • Dzisiaj sztuczna inteligencja zastąpiła ludzki umysł. I to jest bardzo smutne.
  • Tez jestem. inz. i nie mozna tak generalixowac. To niesprswiedliwe i egoistyczne ztwojej strony, swiadczace o twoich kompleksach.
  • @[] - Polecam odpalic chatbota, ktory potrafi pisac programy nawet w asemblerze, rozwiazywac zadania z fizyki, rachunku prawdopodobiensta, zadania z trescia. Nie tylko podaje wynik, ale rozlpsje to krok po kroku. Dodatkowo mozna prowadzic rozmowy na tematy filozoficzne. Poprosic by napisal wiersz. Cos nieprawdopodobnego
  • Jak zwykle świetny tekst i interesujący materiał zdjęciowy. Ale chciałbym, aby autor opisał też kiedyś historię biura konstrukcyjnego Zamechu przy ulicy Grunwaldzkiej gdzie m. in. pracował mój ojciec, który był konstruktorem śrub napędowych i sterów strumieniowych.
  • Ale pierogów lepić nie umie.
  • To raczej nie ich wina, że ciągły postęp techniczny „przeniósł” niejako projektowanie i rysowanie z deski kreślarskiej na ekran monitora. Tak samo obliczenia wytrzymałościowe. Kiedyś robione na piechotę, dzisiaj to samo szybciej i lepiej robi komputer. Czy to źle? Zależy dla kogo. Na pewno konieczność wykonywania rysunków technicznych i obliczeń odręcznie uczyły odpowiedzialności i myślenia o tym co się robi, ale też sam proces trwał dłużej niż dzisiaj. Osobiście też uczyłem się jeszcze rysować odręcznie, ale AutoCAD pozwolił na przyspieszenie i digitalizację dokumentacji technicznej. Wszystko ma dobre i złe strony. Dzisiaj młody inżynier ma więcej narzędzi do dyspozycji i to nie jest raczej ich wina tylko wymogów rynku, ciągłego postępu i skrócenia procesu projektowania i przygotowania dokumentacji.
Reklama