UWAGA!

----

Trzy promile i śmierć pasażerki. Dymytro D. usłyszał wyrok

 Elbląg, Dymytro D. podczas w asyście policji,
Dymytro D. podczas w asyście policji, fot. Anna Dembińska

Siedem lat i sześć miesięcy pozbawienia wolności to kara dla Dymytra D., sprawcy śmiertelnego wypadku na al. Grunwaldzkiej, w którym zginęła pasażerka prowadzonego przez niego auta. – Oskarżony nie był wcześniej karany, nie jest osobą zdemoralizowaną. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, nie utrudniał prowadzonego postępowania, więc kara siedmiu lat pozbawienia wolności jest adekwatna – uzasadniał dzisiejszy (4 sierpnia) wyrok przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Bartosz Kulesza. Dymytro D. poddał się dobrowolnie karze i o taki jej wymiar wnioskował obrońca, na co zgodził się prokurator.

W poniedziałek (4 sierpnia) przed elbląskim sądem zapadł wyrok w sprawie Dymytra D., sprawcy wypadku, w którym zginęła pasażerka kierowanego przez niego auta Svitlana B. Doszło do niego 12 marca przed północą: rozpędzone do 90 km/h renault uderzyło w słup przy wysepce przejścia dla pieszych na al. Grunwaldzkiej. Dymytro D. miał ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Jak się okazało podczas śledztwa, miał orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych (wykroczenie), a renault nie było jego - należało do jednego z klientów warsztatu samochodowego, w którym pracował. Wziął je nie pytając właściciela o zgodę.

Dmytro D. (37 lat) urodził się w Iwano-Frankiwsku (zachodnia Ukraina). Jest ojcem dwójki dzieci i jest rozwiedziony. Posiada wykształcenie wyższe techniczne. W trakcie rozprawy dowiedzieliśmy się również, że na Ukrainie ma dom oraz mieszkanie. W Polsce, w której jest od 4,5 roku, znalazł zatrudnienie jako mechanik samochodowy zarabiając ok. 300 zł dziennie. Jest uzależniony od alkoholu i jak twierdzi, podjął terapię, jednak bez rezultatu.

  Elbląg, Proces trwał jeden dzień,
Proces trwał jeden dzień, fot. Anna Dembińska

Podczas poniedziałkowej rozprawy odmówił składania wyjaśnień. Przewodniczący składu sędziowskiego sędzia sądu okręgowego Bartosz Kulesza przeczytał te, które Dymytro D. złożył podczas śledztwa. Tak mężczyzna opisywał śledczym wydarzenia z nocy 12 marca.

„Od około 4,5 roku jestem w Polsce, w ostatnich ośmiu miesiącach zmarło pięć osób z mojej rodziny. Od pół roku nie wiem gdzie jest mój ojciec, on zaginął. Z powodu tego zacząłem nadużywać alkoholu. Zacząłem chodzić na mityngi w Gdańsku, żeby sobie poradzić z tym alkoholem. Jeździłem tam trzy razy, już po przeniesieniu się do Elbląga. Switlanę poznałem w Gdańsku, spotykaliśmy się w Gdańsku, ja jeździłem do niej. Ona pierwszy raz przyjechała do Elbląga 12 marca wieczorem, około 23. Była bardzo pijana, przyjechała taksówką do mnie, do hostelu. Zanim przyjechała, to ja wypiłem dwa Dębowe Mocne. Ona piła piwo, ja otworzyłem kolejne. Powiedziała, że chciała mnie zobaczyć i wydała 300 zł na taksówkę. Ja powiedziałem żebyśmy poszli spać, ale ona chciała wyjść na dwór na papierosa. Wzięła kluczyki do samochodu renault, wsiadła na siedzenie pasażera, włączyła silnik i mówiła, że chce opuścić szyby. Szybko wsiadłem do samochodu, zgasiłem silnik. Siedzieliśmy w samochodzie, potem ona otworzyła szampana i zaczęła pić. Zabrałem butelkę i wyrzuciłem przez szybę. Ruszyliśmy, ja prowadziłem, chciała żebym ją odwiózł na jakiś przystanek. Krzyczała na mnie, że jestem jej niepotrzebny, uderzała mnie w głowę i szarpała kierownicą. Kazałem przestać, ale ona szarpała jeszcze mocniej. Nagle usłyszałem jakiś hałas, jakby w lewy bok coś uderzyło. Nie mogłem opanować kierownicy, straciłem kontrolę nad samochodem. Pamiętam tylko, że samochód uderzył w słup, poza tym nic nie pamiętam. Tylko to, że policjant posadził mnie w samochodzie policyjnym. Spytałem gdzie Switlana i zawieźli mnie do lekarza, który powiedział, że jest w porządku ze mną”.

 

Switlana B. zginęła na miejscu. Za spowodowanie wypadku groziło mężczyźnie do 20 lat pozbawienia wolności. Dymytro D. od początku przyznawał się do winy. Podczas rozprawy to potwierdził i chciał dobrowolnie poddać się karze. Jego obrońca wniósł o wymierzenie mu kary łącznej 7 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, prokurator się na to zgodził. Obie strony wyraziły również zgodę na ograniczenie przewodu sądowego, co oznaczało skrócenie procesu i po dwóch godzinach od rozpoczęcia rozprawy wydano wyrok. Łączna kara dla Dymytra D. to 7 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, zapłata 16 tys. zł za zniszczony samochód renault jego właścicielowi oraz po 5 tys. zł trzem osobom z rodziny Switłany B. Na poczet kary zaliczony mu zostanie pobyt w areszcie tymczasowym.

 

- Nie ma co powiedzieć. Przepraszam wszystkich - to jedyne słowa, które padły dziś na sali ze strony Dymytra D.

 

Ze względu na charakter sprawy komentarze są wyłączone.

Anna Dawid

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Reklama