
- Narządy po śmierci nie są nam już potrzebne. A dla ludzi, którzy czekają każdego dnia na nowe życie, oznacza to być albo nie być – mówi Katarzyna Chylińska – Wachnianyn, koordynator ds. transplantacji w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. Nam opowiedziała, z jakich powodów ludzie nie godzą się na oddanie swoich narządów do przeszczepu po śmierci i co można zrobić, by pozytywnych decyzji było więcej.
- Dominika Kiejdo: W ubiegłym roku z elbląskiego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego do przeszczepu trafiło o połowię więcej narządów niż w latach wcześniejszych. Od czego to zależy? Ludzie są bardziej świadomi, że powinni oddać narządy do przeszczepu po swojej śmierci?
- Katarzyna Chylińska – Wachnianyn: Podyktowane jest to głównie faktem, że trafiło się więcej pacjentów, od których mogliśmy pobrać narządy po wcześniejszym stwierdzeniu śmierci mózgu. Jeżeli chodzi o sprzeciwy w kwestii pobrań narządów, to utrzymują się one na takim samym poziomie. Jeśli rodzina się uprze, nie staramy się jej za wszelką cenę przekonać.
- W jaki sposób można wyrazić swój sprzeciw na pobranie narządów po śmierci?
- W trojaki sposób. Pierwszy to zgłoszenie takiego sprzeciwu do Centralnego Rejestru Sprzeciwów. Można też samemu napisać oświadczenie i poinformować rodzinę, że coś takiego zostało napisane i leży gdzieś w szufladzie. Trzecia forma jest formą ustną, polegającą na poinformowaniu rodziny, że w razie śmierci, nie życzymy sobie, żeby oddano nasze narządy do przeszczepu. Po stwierdzeniu śmierci mózgu lekarze rozmawiają z rodziną, żeby dowiedzieć, czy zmarły za życia nie zgłosił żadnego sprzeciwu czy to w formie pisemnej czy ustnej.
- Czyli rodzina nie decyduje?
- Rodzina nie decyduje. Tyko przekazuje wolę zmarłego. Oczywiście nie mamy możliwości sprawdzić, czy mówi prawdę. Jeżeli jednak powie, że zmarły za życia nie chciał oddać swoich narządów, musimy zaufać, że rzeczywiście jest to prawda.
- Na pewno są to trudne momenty. Często ktoś umiera nagle, rodzina jest w szoku, cierpi, a ma jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy narządy pójdą do przeszczepu czy nie.
- Nie można się do takich rzeczy przygotować. Rodzina jest tym zaskoczona. Nie dość, że dowiaduje się, że najbliższy członek rodziny zmarł, to jeszcze w tym szoku i rozpaczy zostaje zapytana, czy wie coś na temat sprzeciwu osoby zmarłej w kwestii oddania narządów do przeszczepu. Zdarza się, że rodzina ma swój własny pogląd na ten temat, zupełnie odmienny niż osoba, która zmarła. Może nie mieć nic przeciwko oddaniu narządów, ale musi zadać sobie pytanie, jaką decyzję podjęłaby osoba zmarła, jaka byłaby jej wola.
- Jak Pani myśli, jakie są powody, dla których ludzie nie chcą oddać swoich narządów do przeszczepu?
- Wynika to między innymi z tego, że nie ma w tej chwili w społeczeństwie zaufania do służby zdrowia. Ludzie doszukują się błędów lekarskich. A może został popełniony błąd czy to w karetce czy podczas przyjęcia na oddział albo podczas leczenia? Myślą, że może w ten sposób lekarze chcą zatuszować popełnienie błędu. Zdarzają się takie osoby, głównie starsze, które wychodzą z przekonania, że chcą być pochowane w całości. Inaczej jest w przypadku ludzi młodych. Młodzież jest teraz wyedukowana, uświadamiana poprzez programy telewizyjne czy spoty reklamowe.
- Dlaczego dla ludzi jest tak ważne to, co będzie działo się z ich ciałem po śmierci? Może trzeba edukować społeczeństwo?
- Jak najbardziej. Dużo dobrego zrobiły akcje w telewizji i spoty reklamowe, które pokazują, że warto oddawać narządy, by pomóc innym. Takich akcji powinno być więcej.
- Powiedziała pani, że często to osoby starsze odmawiają oddania narządów do przeszczepu. Czy narządy takich osób w ogóle kwalifikują się do transplantacji? Wiek często dyskwalifikuje?
- Osoby po 60. roku życia jak najbardziej mogą być dawcami na przykład nerek i też dla osób starszych, które mają ok. 60 lat, bo ich perspektywa życia jest krótsza niż osoby młodszej. Dlatego takim osobom przeszczepia się narządy od osób starszych. Wiadomo, że im dawca jest młodszy, tym te narządy są zdrowsze, bardziej wydolne i dłużej posłużą. Jednak wiek nie jest regułą, ponieważ są osoby młode bardzo schorowane, wyniszczone przez tryb życia, nadużywanie substancji psychoaktywnych, papierosów, alkoholu, a są osoby, które mają lat 70 i są w naprawdę dobrej formie. Przede wszystkim decydują tutaj badania biochemiczne, obrazowe takie jak USG oraz funkcjonalność narządów czyli to czy dobrze pracują. My zgłaszamy do Poltransplantu, że jest potencjalny dawca, przesyłamy wszystkie wyniki , a potem ośrodki decydują, czy dany narząd zostanie pobrany do przeszczepu czy nie.
- Jaka jest pani rola w tym wszystkim?
- Ja zajmuję się oceną, czy doszło do śmierci mózgowej. Biorę pod uwagę to, że ktoś przestał reagować, że pojawia się nadmierna diureza, która świadczy o moczówce, że występują zaburzenia hormonalne, zaburzenia temperatury. To są pierwsze sygnały świadczące o tym, że coś złego dzieje się z mózgowiem. Pierwszym momentem jest wysunięcie podejrzenia. W kolejnym etapie moim zadaniem jest dopilnowanie całej procedury orzekania o śmierci mózgowej, zlecenie dodatkowych badań, najczęściej jest to EEG albo arteriografia naczyń mózgowych, potem podejmuje serie prób. Nawet jeśli już wiemy po badaniu instrumentalnym, że mózgowie obumarło, to i tak jesteśmy zobowiązani przeprowadzić pierwszą i drugą serię badań klinicznych, które mają to potwierdzić. Dopiero wówczas zbiera się komisja i stwierdza zgon. Po tej decyzji rozmawiamy z rodziną o ewentualnym pobraniu narządów. Jednak komisyjne stwierdzenie zgonu nie jest jednoznaczne z tym, że ktoś zostanie potencjalnym dawcą. Stwierdzenie śmierci mózgu ma na celu zakończenie niepotrzebnej i nieskutecznej już w tej chwili terapii.
- Jakie narządy najczęściej pobiera się do przeszczepu?
- Głównie pobierane są nerki, potem wątroby. Serca pobieramy raczej już od osób młodych. W ubiegłym roku pobraliśmy 26 nerek, 2 serca, 2 serca na zastawki, 10 razy wątrobę, raz płuco i ośmiokrotnie rogówki. Raz odstąpiono od pobrania ze względu na sprzeciw wyrażony jeszcze za życia potencjalnego dawcy, pięciokrotnie ze względów medycznych (wiek pacjenta, przebyte choroby) oraz dwukrotnie ze względu na zdecydowany sprzeciw rodziny. W innych ośrodkach w Polsce pobiera się do przeszczepienia także skórę, kończyny dolne, a także kości, żeby zrobić naturalną protezę, w zależności od tego, jaka jest potrzeba.
- Ile czasu mają lekarze na dostarczenie narządów do przeszczepu choremu, który znajduje się najczęściej w innej części kraju?
- Czas jest tutaj bardzo istotny. W przypadku serca od pobrania narządu do momentu przeszczepienia mamy zaledwie cztery godziny czasu. W momencie, gdy to serce jest pobierane, to już gdzieś w Polsce, gdzie będzie dokonywany przeszczep, trwa już operacja otwarcia klatki piersiowej. Narządy trzeba więc szybko przetransportować i odbywa się to oczywiście za pomocą transportu lotniczego. Jeżeli transportujemy narządy do Gdańska, odbywa się to już drogą lądową, bo to zaledwie godzina drogi. W przypadku wątroby na przeszczep mamy od 6 do 8 godzin, w przypadku nerek do 24 godzin. Istnieją także specjalne aparaty, które przedłużają żywotność narządu. Wydłuża to więc okres, w którym można ten narząd przeszczepić. Na przykład do trzydziestu kilku godzin.
- Jak zachęciłaby pani ludzi, żeby jednak decydowali się na oddawanie narządów do przeszczepu?
- Narządy po śmierci nie są nam już potrzebne. A dla ludzi, którzy czekają każdego dnia na nowe życie, oznacza to być albo nie być. Narządy mogą przedłużyć życie często nie tylko jednej osobie, a dwóm czy trzem osobom, a gdy jesteśmy młodzi, to czasami i więcej. Ważne jest też to, że po śmierci możemy jeszcze coś dobrego uczynić. A ciało do przejścia w inny wymiar nie jest nam naprawdę potrzebne.
- Wiele osób nie doczeka przeszczepu…
- Zdarza się to często, szczególnie jeśli chodzi o serce czy o wątrobę. Bez serca czy wątroby nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Trochę inaczej jest w przypadku nerek, bez których jesteśmy w stanie funkcjonować przez jakiś czas na dializach.
- Ile żyć może uratować jeden dawca?
- Najczęściej od jednego dawcy możemy pobrać dwa lub trzy narządy. W ubiegłym roku było 13 pobrań, pobrano 39 narządów, czyli średnio trzy narządy od jednej osoby. Zdarza się, że nerki pobrane od jednej osoby trafiają do dwóch pacjentów równocześnie. Przeszczep rogówki przywraca wzrok. Życie osób po przeszczepie zmienia się o 180 stopni. Osoby niewidome czy z niewydolnością nerek nie mogą przecież w pełni brać udziału w życiu społecznym, są wyłączone z wielu czynności. Po przeszczepie osoby te wracają do normalnego funkcjonowania, mogą normalnie pracować, mogą rodzić dzieci, mogą uprawiać sporty. Wracają do pełni życia.