UWAGA!

Ratownik medyczny w dobie koronawirusa: Wiele robimy w biegu

 Elbląg, - Prosimy o szanowanie naszego życia i zdrowia, nie jesteśmy robotami, staramy się pomóc każdemu - apeluje Karol Mingielewicz, ratownik medyczny
- Prosimy o szanowanie naszego życia i zdrowia, nie jesteśmy robotami, staramy się pomóc każdemu - apeluje Karol Mingielewicz, ratownik medyczny (fot. Anna Dembińska)

- Wyjazdów bardzo nam przybyło, nie ma czasu na odpoczynek i regenerację. Niestety, zdarzają się przypadki, że pacjenci nie mówią nam prawdy, co może mieć poważne konsekwencje – mówi Karol Mingielewicz, jeden z elbląskich ratowników medycznych, pracujący w pogotowiu o czterech lat. Jak wygląda ich praca w dobie pandemii koronawirusa?

- Co w dobie pandemii jest w Twojej pracy obecnie najtrudniejsze?

- Brak możliwości odpoczynku i zregenerowania się. Tych wyjazdów przybyło bardzo dużo, wydłużają się. Na każdy wyjazd covidowy, jak my to nazywamy, przeznaczamy od trzech do nawet ośmiu godzin. Wszystko zależy, gdzie jest miejsce dla pacjenta. Mogą nas wysłać w najlepszym razie do Ostródy, ale i do Ełku. Tam, gdzie jest po prostu wolne miejsce w szpitalu zakaźnym.

 

- Jak wyglądał Twój wczorajszy dyżur? (rozmawialiśmy w ostatnich dniach listopada – red.)

- Wczorajszy był w miarę spokojny. Wsiedliśmy do karetki około 8 rano, zjechaliśmy około 23, tylko dwa razy musieliśmy ubierać się w skafandry. Pierwszy wyjazd covidowy trwał od 8 do 13, pojechaliśmy do pani, która miała bóle w klatce piersiowej i podejrzenie koronawirusa. Najpierw zabraliśmy ją do szpitala wojewódzkiego, gdzie zrobiono jej tzw. szybki wymaz, okazało się, że jest dodatni. Oczywiście już jadąc po nią byliśmy odpowiednio ubrani.

Po wymazie dyspozytor w Olsztynie wyznaczył jej miejsce w Braniewie. Akurat byliśmy jeszcze w granicach Elbląga, gdy okazało się, że w Braniewie jednak nie ma miejsc i przekierowali nas do Ostródy. Na szczęście na miejscu koledzy z pogotowia dali nam się odkazić, mogliśmy też odkazić karetkę i kombinezony.

Czasami żartujemy, że jak ktoś nie weźmie kanapek do karetki, to nic nie zje, tyle jest pracy. Mi się raz przytrafił taki dyżur, że wsiadłem do karetki o 7.50, a wysiadłem o 4:50 następnego dnia. Koledzy z Olsztyna dali nam wtedy coś do zjedzenia, a po drodze mieliśmy dosłownie chwilę, by na stacji paliw zjeść po hot dogu. Wszystko teraz robimy w biegu

 

- Jaki był najtrudniejszy dyżur?

- To był ostatni dyżur przed moim zachorowaniem na koronawirusa, ten o którym przed chwilą wspomniałem, zakończony o 4.50 następnego dnia. Odkażaliśmy karetkę 6 razy, tyle samo razy się przebieraliśmy. Po raz pierwszy miałem tak odciśniętą maskę, aż zrobiła mi się rana na twarzy. Mieliśmy też problem ze zdaniem pacjenta - przed Szpitalem Miejskim w Elblągu czekaliśmy sześć godzin w kolejce karetek z pacjentem w ciężkim stanie pod tlenem. Na szczęście tlenu nam starczyło. Pacjent został przyjęty.

 

- Jak się zakaziłeś koronawirusem? Pamiętasz okoliczności? Wiesz, od kogo?

- Nie wiem. My naprawdę dbamy o nasze bezpieczeństwo i zabezpieczenie przed zakażeniem. Mamy maski przeciwgazowe, które załatwiła nam dyrekcja pogotowia. Zakładamy maski z filtrem hepa, na to maskę chirurgiczną, przyłbice, gogle, rękawiczki. Często się odkażamy. Na pewno więc nie zaraziłem się w pracy, raczej w domu, pewnie od mamy, która nie miała objawów.

Sam też nie miałem poważnych objawów, skończyło się na osłabieniu, dwóch dniach gorączki. Ale niektórzy ratownicy przechodzili COVID-19 bardzo źle, mieli duszności. Jeden z kolegów był wyłączony z pracy przez miesiąc. W okresie wzmożonych zachorowań w w Dziale Ratownictwa Medycznego, chłopaki robili wszystko, co w ich mocy, aby spiąć grafik dyżurów, by nie wycofano żadnej karetki z powodów braków kadrowych.

 

- Wspomniałeś o tym, że zdarzają się sytuację, gdzie już w trasie dyspozytor zmienia Wam miejsce, do którego macie przywieźć pacjenta. Dlaczego tak się dzieje?

- Nie wiem, tak to w Polsce niestety działa. Gdy był problem z neurologią w szpitalu wojewódzkim, bo oddział zamknął koronawirus, musieliśmy wozić pacjentów z urazami do Gdańska lub Olsztyna. Miałem przypadek pacjenta, który wymagał pilnej interwencji po udarze. Dyspozytor powiedział nam, że sami musimy znaleźć dla niego miejsce. Zadzwoniliśmy do Klinicznego Oddziału Ratunkowego, zgodzili się go przyjąć. Śmigłowiec nie mógł dolecieć przez pogodę, więc w 40 minut dowieźliśmy pacjenta do Gdańska.

 

- W mediach ogólnopolskich widzimy, jak duże problemy organizacyjne są w dużych miastach z tlenem, staniem w kolejkach z pacjentami do szpitala, frekwencją w załogach pogotowia. A jak jest w Elblągu?

- U nas pod tym względem nie jest źle, ale jesteśmy przygotowani na to, że po 24-godzinnym dyżurze nie pojedziemy do domu i będziemy musieli pracować. Zespół który schodzi z dyżuru lub tzw. ratownik wiodący mierzy temperaturę nowej załodze, która przejmuje karetkę. Jeśli okaże się, że jeden ze zmienników ma gorączkę, automatycznie jeden z kończących dyżur musi go zastąpić.

Przed rozpoczęciem pracy sprawdzamy dokładnie stan karetki, poziom tlenu, respirator i inne urządzenia, stan leków. Jeśli nic się nie dzieje, mamy czas by zjeść śniadanie i wypić kawę. Jeśli jest wyjazd, to dyspozytor podaje nam, czy mamy się ubrać w skafandry. Czasami dopiero na miejscu okazuje się, że jest podejrzenie COVID-19, bo pacjenci nie mówią całej prawdy.

  Elbląg, Ratownik medyczny w dobie koronawirusa: Wiele robimy w biegu
(fot. Anna Dembińska)

 

- Jakiś przykład?

- Z dzisiaj, 4 rano. Zgłoszenie – bełkotliwa mowa, pacjent po trzech udarach, nagłe pogorszenie stanu zdrowia, podejrzenie kolejnego udaru. Przyjeżdżamy na miejsce, pacjent leży, jest w ograniczonym kontakcie, ale z nami rozmawia normalnie, wie gdzie jest, można go zrozumieć. I wychodzi szydło z worka, że to nie udar. Mężczyzna na żonę i córkę w ogóle nie reagował, z nami rozmawiał. W tle był jakiś rodzinny konflikt.

 

- A w sprawie koronawirusa też nie mówią prawdy?

- Pacjenci często mówią, że nie mają gorączki. My i tak do nich wchodzimy w goglach, maskach i na początku mierzymy temperaturę. Jeśli stwierdzamy gorączkę, natychmiast schodzimy do karetki, by się przebrać, ale to znowu zajmuje czas.

Ważne, by ludzie nas nie okłamywali, byśmy mogli się dobrze przygotować do wizyty. Bo jeśli my się wykończymy przez tę chorobę, to nie będzie miał kto jeździć. Zdarzyła się sytuacja, że z powodu kwarantanny ratowników jedna karetka była wyłączona z dyżurów, na szczęście tylko na jeden dzień.

Prosimy o szanowanie naszego życia i zdrowia, nie jesteśmy robotami, staramy się pomóc każdemu, ale zdarza się, że mamy ograniczone zasoby osobowe, problemy z tlenem. Z góry przepraszam wszystkich, którzy mogli mieć wrażenie, że jestem podczas wizyt nieuprzejmy, ale proszę nas zrozumieć – jesteśmy tylko ludźmi. Jakoś wszyscy przetrwamy tę pandemię...

 


Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Duży szacun dla ludzi którzy walczą o nasze życie.
  • Ratownik dla mnie to narodowa chluba. Jestem pod ogromnym wrazeniem pracy tych ludzi i z calego serca im dziekuje. Wiem ze kiedys ktorys z nich moze ratiwacmi zycie i mojej rodzinie. Ten zawod powinien byc bardzo dobrze oplacany. Moze dozyjecie kiedys czasow ze bedziecie doceniani przez politykow i dadza Wam godnie zarobic. A teraz wiedzcie ze jestescie Najlepsi, Najwspanialsi i ludzie Was szanuja. !!!!! Brawo i dziekujemy Wam za Wasza prace. Bez Was nas nie ma. !!!
  • Prosze Pana ja Pana nie znam, nawet nie widze jak Pan wyglada; )ale ja Pana kocham za to ze Pan jest wsrod nas, z jakim oddaniem i pasja wykonuje Pan swoj zawod. Dziekuje. I wszystkiego najlepszego dla wszystkich RATOWNIKOW i RATOWNICZEK. !!! Polacy Wam dziekuja. :))))!!!
  • Na rękach bym was nosił, gdybym mógł! Odwalacie kawał dobrej roboty. zawsze można na was liczyć. Pozdrawiam, trzymajcie się; -)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    44
    1
    bastek(2020-12-05)
  • I teraz warto przypomnieć wypadek karetki pogotowia z osobówką kilka lat temu w naszym mieście. Karetki powinny jeździć do sędziów i osób które twierdziły że kierowca karetki(ratownik)jest winny)jeździć z prędkością nie większą niż 20 km. czyli bezpieczną i to na sygnałach.
  • Bohaterowie ostatniej akcji, srają tesz w biegu, ratownicy pracują ciężej od kilku miesięcy a inni ludzie pracują ciężko całe życie i nikt nie robi z nich męczenników robi to za co mu płacą jeśli jest mu za ciężko nie radzi sobie to niech zmieni zajęcie morze handel marchwią na rynku, mój komentarz wywoła konwulsje wiem o tym zwłaszcza u katolików robiących świętych ze proboszczay ale gdyby płonęły miasta to byłby bohaterem? To są ludzie którym płacą za ich pracę.
  • Wielki szacun dla Was, przeszłam korone, trafiłam do Ostrody na oddział dzieki Waszej determinacji nie odesłano nas gdzie indziej, chociaz gorliwie probowano. Widziałam jak sie meczycie w tych maskach i stroju, a mimo to usmiech goscił Wam na twarzach. Wasze zachowanie i podejscie, bardzo mnie uspokoiło, mimo, że sytuacja i moj stan nie był za ciekawy. Wam naleza sie podwyzki za ciezka prace, nie lekarzom i pielegniarkom, ktorych nie widac na oddziałach covidowych. Lekarz pokazuje sie raz na dwa dni, pielegniarka trzy razy dziennie po godzinie. Obowiazuje teleporada w szpitalu. Pacjetow covidowych nie reanimuje sie na oddziałach, o tym sie nie mowi i nie pisze. Ale ci ktorzy wyszli z takich oddziałow na własnych nogach to wiedza. A wy jestescie tymi ktorzy ida na piewszy ogien, najbardziej narazeni i najbardziej przemeczeni. DZIEKUJE WAM ZA POMOC I PRAWDOPODOBNIE URATOWANIE MOJEGO MŁODEGO JESZCZE ZYCIA.
  • Dajcie tym ludziom pracować nikt z nich nie chce żeby o nich pisać dobrze czy źle, a wiem to bo sama pracuję na oddziale z chorymi na COVID-19.
  • Aha czyli ratownicy mieli lekko przed pandemią? A czym pan/pani się zajmuje że tak całe życie ciężko jest panu/pani? I skąd pan/pani wie jak pracowali ratownicy przed pandemią?
  • @sfvs - Kiedyś, kiedy nie było internetu, tylko rodzina i sąsiedzi wiedzieliby, że jesteś k. r. e. t. y. nem. ..
  • Kto mi wytłumaczy dlaczego wozimy pacjentów do innych miast skoro w Elblągu mamy szpital jednoimienny i wg pani rzecznik mamy 250 łóżek covidowych, a pacjentów tylko 120?????
  • Jakie dreszcze, jakie konwulsje? Zwyczajnie cie ole. .wam dzbanie
Reklama