UWAGA!

----

Lubił piłkę ręczną i grę w kości (Śladami historii elbląskiego sportu)

 Elbląg, Lubił piłkę ręczną i grę w kości  (Śladami historii elbląskiego sportu)
fot. archiwum prywatne Irminy Pleśniak

W ostatniej chwili ktoś w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego zmienił mu nakaz pracy ze Starachowic na Elbląg. Po meczu piłki ręcznej lubił sobie zagrać w kości. Żonie oświadczył się po całonocnej zabawie w Myśliwskiej. Wspominamy Mieczysława Pleśniaka.

Łabowa - wieś, dziś w powiecie w nowosądeckim w województwie małopolskim. To tam 26 lutego 1931 roku urodził się Mieczysław Pleśniak. Tata, Kazimierz, był policjantem na tamtejszym posterunku. Pleśniakowie w góry przenieśli się stosunkowo niedawno - pod koniec lat dwudziestych ze wsi Chołyńcze koło Hancewicz w powiecie Łuniniec w województwie poleskim (dziś Białoruś).

Wspominamy o tym nieprzypadkowo. - Obóz sportowy w Bochni. Trener zapowiada, że jutro trening na polu. Cała drużyna się zastanawia, o co chodzi z tym polem. Jak będziemy z piłkami trenować na polu? Następnego dnia sytuacja się wyjaśniła: „na polu" czyli na zewnątrz, na boisku zewnętrznym" - wspomina Krzysztof Wedeł, jeden z wychowanków Mieczysława Pleśniaka.

W Małopolsce wychodząc z domu mówi się „iść na pole".

.

W Elblągu nie ma nauczycieli

Szkoła podstawowa, II wojna światowa, dalsza edukacja po wojnie, studia na Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Krakowie. W pewnym momencie pojawiła się piłka ręczna. Kiedy? Tego niestety nie udało się ustalić. Po studiach w 1954 r. Mieczysław Pleśniak otrzymał nakaz pracy... w Starachowicach. Wakacje spędził na poligonie wojskowym i pozwolił zaczął przygotowywać się do wyjazdu. Los bywa jednak przewrotny.

„Nagle, w przedostatnim dniu sierpnia, przychodzi telegram, żebym natychmiast, w sprawie pracy stawił się w Warszawie, w Ministerstwie [Przemysłu Maszynowego - przyp. SM]. Wziąłem więc, mocno zaniepokojony, spakowaną walizeczkę za tzw. „dobytkiem" i pojechałem do stolicy. Tam dowiedziałem się, że nie będę pracował w Starachowicach, a w Elblągu, gdyż na Ziemiach Odzyskanych w szkołach bardzo brakuje wykształconej kadry nauczycielskiej." - napisał Mieczysław Pleśniak we wspomnieniach opublikowanych w monografii Technikum Mechanicznego w Elblągu wydanej na 50-lecie szkoły.

Młodemu nauczycielowi obiecano, że „zesłanie" potrwa tylko rok, a resztę „nakazu" będzie mógł odpracować w Starachowicach. Dziś już wiemy, że coś nie wyszło. 31 sierpnia 1954 roku Mieczysław Pleśniak wysiadł z pociągu na elbląskim dworcu, rozejrzał się i... „zjawiłem się w okropnie zniszczonym wojną, pełnym ruin, obcym zupełnie mieście. Trupów na ulicach nie było, ale żywych ludzi też niewiele. (...) Tego dnia jeszcze zwiedzałem śródmieście Elbląga. Wszędzie napotykałem kikuty rozwalonych budynków. Na obecnej starówce nie było ani jednego całego domu. W ramach akcji „Wszyscy odbudowujemy stolicę" wyburzano kolejno wszystkie zniszczone domy na Starówce. Całe cegły wywożono do Warszawy, a pozostałe mielono na mączkę" - Mieczysław Pleśniak kontynuuje wspomnienia.

  Elbląg, Lubił piłkę ręczną i grę w kości  (Śladami historii elbląskiego sportu)
fot. archiwum prywatne Irminy Pleśniak

Wybiegamy w przyszłość, bo jak wiadomo Mieczysław Pleśniak związał się z Elblągiem do końca życia. W 1969 roku poznał swoją przyszłą żonę. Irmina, wówczas jeszcze Moroz, przyszła do pracy do Technikum Mechanicznego. - Do głowy mi nie przyszło, że ten sporo starszy ode mnie mężczyzna, zatwardziały podobno kawaler, może być mną zainteresowany. Przez trzy lata był kolegą z pracy. - wspomina Irmina Pleśniak.

W maju 1972 r. sekretarka w Technikum Mechanicznym zaprosiła Irminę i Mieczysława na imieniny (Zofii). - Po spotkaniu imieninowym Mietek chciał mnie odwieźć do domu taksówką. Mówię, chciał, bo ostatecznie wylądowaliśmy na zabawie w restauracji Myśliwska w Bażantarni. Bawiliśmy się do rana, aż nas wyprosili, bo zamykali. I wtedy usłyszałam propozycję małżeństwa.. Myślałam, że to żart, więc oświadczyny przyjęłam. Tylko po to, żeby sprawdzić, jak on z tego wybrnie. - kontynuuje Irmina Pleśniak.

Mieczysław Pleśniak nie żartował. W sierpniu w Krynicy (Górskiej) odbył się ślub. Jak to w przypadku sportowców bywa, nie mógł się odbyć w weekend, bo wtedy drużyna rozgrywała turniej w Płocku. Państwo Pleśniakowie pobrali się w środę, 23 sierpnia.

- Pamiętam, jak jechaliśmy do Gdańska załatwić wszystkie formalności przedślubne. Zaraz za Elblągiem zatrzymuje nas milicjant za przekroczenie prędkości. Jeszcze wtedy niemąż uchyla szybę w syrence i mówi „Niemożliwe. Nie wiem, jak Pan uważa, ale ja uważam, że do kary trzeba mieć przekonanie. A ja go nie mam." Skończyło się na 100 zł mandatu - wspomina Irmina Pleśniak.

(fot. archiwum prywatne Irminy Pleśniak)

.

Wracamy do 1954 roku. Nakaz pracy skierował młodego nauczyciela na ul. Długą do Technikum Budowy Maszyn. Patronem ulicy wkrótce zostanie Jan Amos Komeński, a szkoła zmieni się w Technikum Mechaniczne. Dyrektorem szkoły był wówczas Aleksander Kociałkowski.

Powiedzieć, że początki były trudne, to nic nie powiedzieć „Po poprzednim nauczycielu przejąłem: 1 piłkę (rozprutą), 2 piłki lekarskie, 1 stoper (zepsuty). Zaplecze stanowiła aula na pierwszym piętrze (obecnie sala gimnastyczna) z zakurzonymi siatkami sznurowymi na oknach i nieduży trawnik, tam gdzie obecnie jest wewnętrzne boisko szkolne. Na miejscu, gdzie teraz jest boisko zewnętrzne (róg Komeńskiego i Bema) stały ruiny budynku, prawdopodobnie jakieś fabryczki". - to znów wspomnienia Mieczysława Pleśniaka.

.

Co robić w czasie wolnym?

Młody nauczyciel po szkole nie miał za bardzo co robić. A i Elbląg nie proponował żadnych rozrywek. Zajęcie trzeba było znaleźć sobie samemu. Mieczysław Pleśniak zajął się wprowadzaniem piłki ręcznej. W klasie A grała Stal [klub funkcjonujący przy Zamechu]., który jesienią 1954 r. walczył o utrzymanie. 12 września Stalowcy na własnym boisku przegrali 4:7 (1:3) ze Zrywem Zasadniczej Szkoły Zawodowej Gdańsk. Dwa tygodnie później elblążanie ulegli Zrywowi Technikum Wychowania Fizycznego Gdańsk 1:13. Pewną ciekawostką jest miejsce rozgrywania meczów. Wówczas spotkania odbywały się na boisku Stali przy ul. Agrykola.

Nic dziwnego, że wkrótce Mieczysława Pleśniaka znaleźliśmy w składzie piłkarzy ręcznych elbląskiej Stali. Elbląski Głos Wybrzeża odnotowywał, kiedy „elbląski góral" wpisywał się na listę strzelców. W zwycięskim meczu ze Zrywem Technikum Mechanicznym strzelił bramkę [Stal wygrała 8:7]. AZS Akademii Medycznej Gdańsk strzelił dwie (Stal wygrała 6:2, co prasa okrzyknęła niespodzianką.) Trzeba jednak pamiętać, że była to piłka ręczna w odmianie 11-osobowej.

Druga drużyna piłki ręcznej powstała przy Technikum Budowy Maszyn, organizacyjnie działała w Zrzeszeniu Sportowym „Zryw". I to właśnie praca z młodzieżą miała zdefiniować piłkarskie życie Mieczysława Pleśniaka. Warto też zwrócić uwagę, że w piłkę ręczną grano też w szkołach podstawowych. Do historii elbląskiego sportu przeszedł turniej piłki ręcznej w Technikum Budowy Maszyn. Zwyciężyła klasa I B, a uczniów z tej klasy wkrótce można było oglądać w składzie drużyny MKS Elbląg.

Jeżeli coś w Elblągu miało związek z piłką ręczną, to wiadomo było, że musi być tam Mieczysław Pleśniak. Nowa dyscyplina dość szybko zdobywała popularność w mieście. W 1958 roku trenował jeszcze szczypiornistów wojskowego klubu Fala. To właśnie przy okazji treningu Fali Mieczysława Pleśniaka poznał Aleksander Stankiewicz, jeden z późniejszych wychowanków trenera. „Trenowaliśmy dwa razy w tygodniu na boisku o nawierzchni gliniasto-kamienno-błotnistej położonym na terenie internatu. Szatnią był krzak dzikiego bzu, a umywalnią kran na polu. Niektórzy z nas mogliby zostać... taternikami, gdyż niejednokrotnie trzeba było forsować - w pogoni za piłką - wysoki betonowy płot..." - wspomina Aleksander Stankiewicz na łamach książki MKS Truso 1957 - 1997 wydanej z okazji 40-lecia klubu.

„Powoli, ale konsekwentnie rozpoczęliśmy budować obiekty sportowe. W pierwszej kolejności aula na I piętrze została zaadaptowana na salę gimnastyczną. Z dotacji „Totolotka" zbudowano boisko zewnętrzne wraz ze skocznią do skoku w dal i ścieżką okólną - początkowo o nawierzchni żużlowej, a następnie (1969 r.) - asfaltowej. Żeby wybudować boisko, trzeba było usunąć stojące tam ruiny i wykarczować dzikie krzewy i drzewa." - wspomina Mieczysław Pleśniak na łamach monografii Mechanika.

.

(źródło: A. Minkiewicz Sport w Elblągu 1945 - 2012, tom, I)

.

Mechanik kuźnią piłkarzy ręcznych

- Do tej szkoły szło się z dwóch powodów: żeby potem pracować w Zamechu i budować turbiny, albo grać w piłkę ręczną u Mieczysława Pleśniaka - mówił Ludwik Fonfrerek, jeden z wychowanków Mieczysława Pleśniaka w wywiadzie dla portElu.

- Szukał chętnych chłopaków, potem na lekcjach wychowania fizycznego obserwował, kto jest bardziej sprawny, kto może się nadać do gry w piłkę ręczną . Był bardzo dobrym wychowawcą. Potrafił trzymać dyscyplinę, nie cierpiał spóźnialskich. „Czy ja się kiedyś spóźniłem? To proszę się więcej nie spóźniać.“ - pytał tych, którzy nie przyszli we właściwym czasie. Dużo mu zawdzięczam i nie będę ukrywał, że się na nim wzorowałem. Chociaż potrafiliśmy się zawzięcie kłócić. Jako nauczyciel był groźny, pamiętam jak w klasie maturalnej wyrzucił ze szkoły czterech chłopaków. Kiedy przyszedłem do szkoły, w pierwszej klasie było nas 44. Do matury podeszło... 12, w tym trzech drugorocznych - uzupełnił Ryszard Kublik w wywiadzie dla portElu.

Zygmunt Narbuntowicz, kolejny wychowanek Mieczysława Pleśniaka, zwraca uwagę na podejście trenera do postępów w nauce swoich zawodników. - Większość zawodników to byli uczniowie Technikum Mechanicznego, gdzie Mieczysław Pleśniak był nauczycielem wychowania fizycznego. Nawet na treningach klubowych zwracaliśmy się do niego „panie profesorze". Potrafił na treningu pójść do pokoju nauczycielskiego po dzienniki i sprawdzał oceny. Kto miał słabe, dostawał tydzień lub dwa na poprawę i w tym czasie miał przerwę w treningach - wspominał Zygmunt Narbuntowicz.

Ale też potrafił zażartować z kolegów: - Płyniemy promem do Danii w ramach wycieczki grona pedagogicznego Technikum Mechanicznego. Rano wpada pan Mietek i woła: „A wy jeszcze przed śniadaniem? Zaraz przestają wydawać". Szybko się ubieramy, szybka toaleta i biegniemy do restauracji. A ta zamknięta. Okazało się, że jest szósta rano, do śniadania jeszcze dużo czasu - wspomina Janusz Lewandowski.

Mieczysław Pleśniak nie przepuścił nikomu i niemal każdego sprawdzał, czy ma predyspozycje do piłki ręcznej. W 1976 r. w piątej klasie Szkoły Podstawowej nr 2 do drużyny prowadzonej przez Ryszarda Kubika i Mieczysława Pleśniaka trafił Jacek Licznerski. Kilka lat później (w ósmej klasie) drużyna zdobyła srebrny medal na Sportowych Igrzyskach Młodzieży Szkolnej w Radomiu. Jacek Licznerski poszedł się uczyć do Technikum Mechanicznego i... zmienił dyscyplinę na biegi.

- Już 1 września przed uroczystym rozpoczęciem roku Mieczysław Pleśniak próbował mnie skaptować do drużyny. Głupio mi było powiedzieć, że nie będę już grał. Odpowiedziałem jakoś tak wymijająco. Po latach wyjaśniłem trenerowi przyczyny mojej decyzji, okazało się, że nie miał do mnie żalu - wspominał Jacek Licznerski w wywiadzie dla portElu.

.

Truso

To Truso zostało „jego" klubem. W jego działalność zaangażował się od samego powstania. Już w 1957 roku, kiedy powstawał MKS Elbląg (protoplasta Truso), Mieczysław Pleśniak znalazł się w roli członka zarządu. MKS „w spadku" po Zrywie przejął drużynę piłki ręcznej. Trzeba jednak zaznaczyć, że trenera można było zobaczyć wszędzie tam, gdzie młodzi chłopcy rzucali mała piłką do bramki. Bez względu na to, czy była to drużyna Truso czy Olimpii.

Pierwsze sukcesy przyszły szybko. Już w 1958 r. elblążanie Ryszard Jackowski, Wacław Makowczyński i Władysław Rępała w barwach MKS Gdańsk zdobyli wicemistrzostwo Polski juniorów. MKS Elbląg nie mógł wystartować, bo nie był zgłoszony w Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Ten błąd szybko naprawiono. W 1960 roku podopieczni Mieczysława Pleśniaka wywalczyli brązowe medale w I Halowych Mistrzostwach Polski Szkolnego Związku Sportowego, a następnie wicemistrzostwo Polski juniorów. Doceniony został szybko, bo w 1961 r. zdobył drugie miejsce (za Kazimierzem Kalbarczykiem) w plebiscycie Dziennika Bałtyckiego na najlepszego trenera w Elblągu w 1960 r.

- Żelaznym elementem niemal każdej odprawy przedmeczowej był tekst Mietka: „Jaki dziś mamy dzień, chłopaki". Na co drużyna odpowiadała: „Dzień Zwycięstwa!", „I tak ma być" - odpowiadał pan Mietek - opowiadał Janusz Lewandowski, wieloletni dyrektor Technikum Mechanicznego i kierownik drużyn piłki ręcznej.

W ten sposób rozpoczęła się era sukcesów elbląskiej młodzieżowej piłki ręcznej. Wymieniać można długo, a i tak nie będzie pewności, że o czymś się zapomniało. Specyfiką pracy trenerów młodzieży jest fakt, że owoce ich pracy zbiera ktoś inny, jeżeli wychowanek przebije się do seniorów. To właśnie w Truso, pod okiem Mieczysława Pleśniaka dorastał Marek Panas, 143-krotny reprezentant Polski, siódmy na igrzyskach olimpijskich i brązowy medalista mistrzostw świata.

- Mówiąc krótko, wiedział jak stworzyć piłkarza ręcznego. Pamiętam takie treningi, kiedy godzinę monotonnie staliśmy w parach i rzucaliśmy piłkę do kolegi. Trener zwracał uwagę na sposób chwytu - w tzw. „U". Najbardziej pewny sposób złapania piłki, „wszedł nam w krew", co potem miało odzwierciedlenie w wynikach na boisku. Dyscyplina musiała być. Pamiętam jak mnie Mieczysław Pleśniak wyrzucił z treningu do fryzjera, bo za długie włosy miałem - mówił w wywiadzie dla portElu.

- Na jakimś obozie sportowym dali nam zupę mleczną na śniadanie. Oczywiście nikt nie chciał jej jeść. Trener pyta: „Czemu nie chcecie jeść?" „Bo nie lubimy zupy mlecznej." - odpowiada drużyna. Trener: „Próbowaliście kiedyś?" Drużyna: „Nie". Trener: „To spróbujcie". Od tej pory wręcz domagaliśmy się zupy mlecznej na każdym obozie sportowym - wspomina Krzysztof Wedeł.

Najlepiej o jego warsztacie trenerskim świadczy fakt powołania na stanowisko trenera reprezentacji Polski juniorów w latach 1969- 1976.

- Spartakiada w Opolu. Gramy z miejscową Gwardią. Zwycięstwo daje nam awans do ścisłego finału. Na hali tumult. Prowadzimy jedną bramką, na siedem sekund przed końcem sędzia dyktuje rzut karny w bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Remis, który eliminuje nas z finału. Mietek siedzi na ławce z zaciśniętym gardłem. Podchodzi sędzia „Przepraszam, pomyliłem się". Mietek bierze łyk wody i ściśniętym głosem mówi „Mnie Pan przeprasza? Tych młodych chłopaków idź Pan przeproś. Ich Pan skrzywdził!". Poszedł. Jeszcze dobrze drzwi do szatni nie otworzył, a już wyszedł. Chłopaki nie chcieli go słuchać" - wspominał Zdzisław Petrycki. elbląski działacz sportowy.

Spoglądamy jeszcze do wyżej wzmiankowanej monografii Technikum Mechanicznego, gdzie swojego wuefistę wspominają byli uczniowie: „Znakomity szkoleniowiec non stop bezlitośnie przez nas punktowany za niecelne rzuty do kosza podczas własnego demonstrowania techniki. Często zachodziłem w głowę, jak ten starszy pan z wydatnym brzuszkiem, może mieć w sobie tyle werwy by niestrudzenie biegać za nami wyłapując wszystkie, najmniejsze nawet błędy? Ale Pleśniak to był ktoś! (...) nauczył nas, że sport to nie tylko mięśnie, ale i rozum. Zawsze powtarzał „w grze chłopcy klapki do góry" - wspomina dziennikarz Sławomir Malinowski, na łamach monografii.

„Był w szkole Wielki (piszę przez duże W - bo tak było) sport , bo był w tej szkole prof. Mieczysław Pleśniak. Była więc rywalizacja nie tylko o miejsce w rankingu dobrze uczących się, ale i w tym jak stać się wybrańcem prof. Pleśniaka i zagrać w drużynie gwiazd - szkolnej reprezentacji piłki ręcznej. Przeszło przez jego ręce wielu kolegów i ci, którzy zyskali jego aprobatę byli wielcy - również w tym sporcie przez duże „S" - to z kolei wspomnienia Jakuba Radulskiego, absolwenta Mechanika z 1968 r. zamieszczone na łamach wzmiankowanej monografii.

- Na wagarach spędzam czas na spacerze. Zatrzymuje się słynna Syrenka Mieczysława Pleśniaka. „Nie w szkole?“ - pyta. Źle się czuję“ - odpowiadam. „Ty się dopiero będziesz źle czuł. W tej chwili marsz do szkoły“ - wspomina Zygmunt Narbuntowicz.

(fot. archiwum prywatne Irminy Pleśniak)

.

Zagrajmy w kości

Nauczyciel, trener... To nie wszystkie słowa, którymi można określić Mieczysława Pleśniaka. Był działaczem sportowym m. in. wiceprzewodniczącym ds. sportu kwalifikowanego w Zarządzie Oddziału Wojewódzkiego Szkolnego Związku Sportowego w Elblągu, członkiem i wiceprezesem Zarządu Okręgowego Związku Piłki Ręcznej w Elblągu, członkiem Rady Trenerów przy Zarządzie Głównym Szkolnego Związku Sportowego. Warto też przypomnieć, że w latach 80. był radnym Miejskiej Rady Narodowej w Elblągu.

- Oprócz piłki ręcznej miał jeszcze jedną pasję: grę w kości. Zaraził tą grą pół Elbląga. I grał, kiedy tylko miał wolną chwilę - wspominał Janusz Lewandowski. - Pamiętam taki turniej w Liebenwalde pod Berlinem. Najpierw mecze, potem bankiet, potem dyskoteka dla młodzieży. Wróciliśmy do hotelu późną nocą, zmęczeni, powoli szykowaliśmy się do snu. I nagle słychać dźwięk rozrzuconych kości. „Zapraszam do gry" - mówi pan Mietek. Co było robić, graliśmy do białego rana.

- Obozy sportowe. Młodzież się już położyła spać, jak tylko zapanował spokój, na stole pojawiały się kości. Kazik Gajdzis [trener piłki ręcznej] był takim raptusem. Rzucił kośćmi i już je zbierał. A Mieczysław miał taką linijkę i parę razy dał mu po rękach. „Spokojnie, zapiszę punkty i możesz rzucać" mówił - dodał Zdzisław Petrycki.

- Graliśmy w kości wszędzie i ze wszystkimi. Mąż każdego nauczył grać i potem na spotkaniach towarzyskich graliśmy do upadłego. A ograć Mietka nie było łatwo - uzupełniła Irmina Pleśniak.

Spod jego skrzydeł wyszli m. in., Ewa Marciniak, Ryszard Kubik, Ludwik Fonferek, Kazimierz Gajdzis, Andrzej Komorowski, Andrzej Rusznicki, Sylwester Skorupa, Sławomir Kuczyński, Zygmunt Narbuntowicz, Bogdan Tuzimek, Marian Siewruk, Andrzej Brzozowski, Piotr Puchalski, Tomasz Rachoń, Stanisław Mijas, Marek Zabroń, Włodzimierz Gadomski, Aleksander Stankiewicz, Ireneusz Cieśliński, Zbigniew Tupaj, Aleksander Stogowski, Mariusz Iwankowski, Dariusz Wedeł, Władysław Popielarski, Marek Panas, Zbigniew Plechoć.

Karierę trenerską zakończył 31 sierpnia 1997 r. Później był w grupie założycielskiej współtworzącej Elbląski Sportowy Klub Nestora. Zmarł po kilkuletniej chorobie 5 stycznia 2012 r.

W 2016 r. w Elblągu odbył się I Memoriał im. Mieczysława Pleśniaka w piłce ręcznej. Triumfowała drużyna Truso przed MTS Kwidzyn, Wybrzeżem Gdańsk, MOSiR Kętrzyn oraz SMS Szczecin. W tym samym roku pojawił się też wniosek o nadanie imienia trenera hali sportowej przy ul. Kościuszki (wówczas hala MOS, dziś ZSiPS). Wniosek złożył ówczesny wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Wojciech Rudnicki, został przekazany do komisji nazewnictwa.

- Komisja przychyliła się do pomysłu upamiętnienia Mieczysława Pleśniaka, ale nie w formie nadania nazwy, ale np. upamiętnienia w formie tablicy - poinformował nas Łukasz Mierzejewski z biura prasowego elbląskiego ratusza.

Tablicy do tej pory nie ma.

Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • To jest cała jakże prawdziwa historia elbląskiej piłki ręcznej. Nauczyciel, trener wychowawca młodzieży tyle zrobił dla tego środowiska i miasta Elbląga a nawet nie został doceniony upamiętniającej tablicy. Za to powinni się wstydzić rządzący tym miastem.
  • I właśnie, m. in. z takich swoich Wielkich i Godnych Czci Ludzi - którzy tu żyli i tworzyli, miasto Elbląg powinno być dumne i pielęgnować Ich Pamięć. P.s - p. Sebastianie, krótko i po prostu, po ludzku - dzięki.
  • Witam jestem wychowankiem P. Profesora i dzięki niemu przeżyłem 15 lat w piłce ręcznej, zwiedziłem kraj i zagranice, i naprawdę nie wiem co by było gdyby nie P. profesor Pleśniak naprawdę zawsze będę pamiętał turnieje np. w Elblągu Chrzanowie, poznanie wielu ludzi i jeszcze jedno koledzy i koleżanki z tamtego okresu zawsze będą w mojej pamięci. Kuba bramkarz
  • Wymieniony w tekście Jacek Licznerski nigdy nie był średniodystansowcem tylko sprinterem i to nie byle jakim, bo dwa razy został halowym mistrzem Polski w biegu na 200m. Po za tym artykuł bardzo ciekawy. Pozdrawiam wszystkich fanów elbląskiego szczypiorniaka.
  • "poligonie wojskowym i pozwolił zaczął przygotowywać się do wyjazdu. " - Raczej powinno być "i powoli przygotowywał się".
  • To mój wspaniały nauczyciel WF w Technikum Mechanicznym. Byłam na pogrzebie. Pamiętam Go doskonale.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    7
    0
    Bożena L. - absolwentka TM(2023-05-01)
  • Zabrakło parę nazwisk; Mielcarz, Baran.. itd.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    7
    0
    ja Ignacy(2023-05-01)
  • Podobnie ze Zbigniewem Appą. Na organizowanie memoriałów jego pamięci, zapału starczyło na chwilę. Nie budujemy lokalnych więzi i tradycji, jesteśmy na tych ziemiach odzyskanych na chwilę. Potem zdziwienie, że nas kroją i doją z każdej strony, a miasto upada.
  • Niesamowity Człowiek, który miał wpływ na rozwój wielu uczniów… a chwała tym, którzy poszli w jego ślady. Mowa tu o Zygmuncie Narbuntowiczu. Równie wspaniały i doskonały wychowawca. Hashtagi: #Elblazanin
  • @Wychowanek - Pozdrawiam Kuba
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    2
    0
    nieco młodszy skrzydlowy(2023-05-03)
Reklama